– Pięć lat po oficjalnym zakończeniu kariery wrócił Pan na boisko i z marszu stał się jedną z najjaśniejszych postaci zespołu. W tym przypadku niesłowność można Panu darować.
– (śmiech) Nie po raz pierwszy udowodniłem, jak ciężko jest mi rozstać się z tą dyscypliną i definitywnie powiesić buty na kołku. Tak naprawdę cały czas obcowałem z chłopakami i starałem się im pomóc doświadczeniem i spostrzeżeniami, a nierzadko uwagami, ale zawsze w dobrej wierze. Leży mi na sercu, aby młodzież Juvenii miała łatwiejszą drogę do osiągnięcia celów i gry na odpowiednim poziomie.
– Wniósł Pan na boisko w drugiej połowie tyle jakości, że rywale osłupieli. Skąd miał Pan w sobie tyle werwy?
– Rugby to moja miłość. Nieraz bywała szalona, czasami tragiczna, ale darzę ten sport bezgranicznym uczuciem.
– Dlaczego?
– Ponieważ bardzo mi pomógł w życiu i dzięki niemu poznałem wielu wartościowych ludzi.
– Za sprawą rugby wychodził Pan z zakrętu?
– Nie ukrywam, że gdy zaczynałem przygodę z tą dyscypliną, znajdowałem się na życiowym wirażu. Postawiłem przed sobą cel, dzięki któremu zdołałem się naprostować, bo spostrzegłem, że treningi i mecze pozwalały mi się z jednej strony wyładować, a jednocześnie „nabić” do pełna akumulatory.
– Podobno świadomie postanowił Pan przedłużyć sobie sportową młodość, stawiając na dietę i staranne dbanie o organizm.
– To prawda, zresztą sam obserwuję, że fizycznie i psychicznie czuję się lepiej niż w okresie grania w kadrze i zdobywania brązowego medalu dla Juvenii. Wówczas nie byłem tak świadomy jak obecnie, jaką cenę ma dbanie o zdrowie. Dzięki temu mogłem zrealizować swoje marzenie, czyli przebiec półmaraton. Teraz chcę wziąć udział w maratonie.
– Zadebiutuje Pan w przyszłorocznym Cracovia Maraton?
– Być może uda mi się jeszcze w tym roku, w odbywającym się pod koniec września maratonie w Berlinie. Wszystko zależy od formy.
– Zwycięstwo nad Posnanią wydatnie przybliżyło Juvenię do pozostania w ekstralidze, ale o losie klubu zadecyduje ostatni mecz sezonu z Pogonią Siedlce. Znów zobaczymy Pana w trykocie „Smoków”?
– Nie chcę być stawiany w roli herosa, który jest gwarantem kolejnego zwycięstwa, bo drużyna z Siedlec jest mocna. Nie wiem, czy zagram od początku, czy znów wejdę w drugiej połowie, ale moim celem nie jest branie ciężaru gry na siebie. Ja dam chłopakom impuls i wsparcie, a wszyscy muszą pociągnąć zespół do wygranej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?