Nasza Loteria

Dziękuję za cud

Redakcja
Codziennie o godz. 15, niezależnie od pory roku, kaplica klasztoru w Łagiewnikach, gdzie znajdują się relikwie siostry Faustyny Kowalskiej, jest pełna ludzi. Odmawiają Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Niektórzy ukradkiem wycierają łzy.

Fot. Anna Kaczmarz

Powtarzając słowa: "Miej miłosierdzie dla nas i całego świata" każdy w myśli wymienia osobiste intencje modlitwy. O co proszą Boga za pośrednictwem świętej z Łagiewnik? O "zdrowie dla najukochańszej wnuczki Anety", o "pracę dla Marysi i Staszka", o "uratowanie małżeństwa", o "pomyślne zdanie egzaminów". Takiej treści wpisy widnieją w specjalnej księdze wyłożonej w klasztornej kruchcie. Są tam też podziękowania: "za szczęśliwe rozwiązanie", "za cud przeżycia poważnej operacji", "za łaskę nawrócenia". Księgi zapełniają się mniej więcej co dwa tygodnie.
- Przybywa wpisów, listów, darów wotywnych. To są świadectwa o miłosiernej miłości Chrystusa. W ubiegłym roku w naszym archiwum zgromadziliśmy ponad 7 tysięcy podobnych świadectw. Gdyby przeliczyć je na dni w roku, to można by powiedzieć, że nie ma dnia, w którym ludzie nie doznaliby szczególnej miłości Boga. Bo przecież te cuda i łaski to nic innego, jak znaki miłości miłosiernej Boga wobec człowieka. Są one różne. Dla jednego znakiem miłości jest nawrócenie, spotkanie z Panem Bogiem po wielu latach; dla innego uproszenie zdrowia; zdanie matury, egzaminu, znalezienie pracy. Znam przypadki, że po żarliwej modlitwie przed obrazem Jezusa Miłosiernego pogodziła się zwaśniona rodzina, choć wcześniej wydawało się to niemożliwe. Czyż to nie cud? - mówi siostra Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
Jedno z ostatnich świadectw, które
najbardziej poruszyło
siostrę Elżbietę, to wyznanie Włocha o imieniu Luciano. Pisze on, że leżąc sparaliżowany w szpitalu, pewnej nocy zobaczył światło, które zbliżało się do jego pokoju. Światło niosła zakonnica. Podeszła do Luciana i powiedziała - "Nie bój się - przyszłam cię uzdrowić, lecz musisz mi obiecać, że do mnie przyjedziesz". On odpowiedział: "Jak mogę przyjechać, skoro cię nie znam". Ona wyciągnęła otwartą dłoń, na której widniał zarys kościoła, do którego powinien przyjechać. Rano Luciano był zupełnie zdrowy. Potwierdzili to lekarze. Postanowił dowiedzieć się, co to za zakonnica i dokąd ma jechać. Poszedł do swojego księdza. Obaj ustalili, że to kościół w Łagiewnikach. Luciano przyjechał do Krakowa i zaangażował się w apostolski ruch Bożego Miłosierdzia.
Zdaniem znanego kardiochirurga prof. Antoniego Dziatkowiaka u niektórych chorych wiara ma duży wpływ na szybszy powrót do zdrowia. Niezależnie, czy chory był katolikiem, protestantem czy muzułmaninem.
- W piśmie pt. "Orędzie Miłosierdzia" wydawanym przez stowarzyszenie "Faustinum", które ma swoją siedzibę w Łagiewnikach, opublikowaliśmy kiedyś wspomnienia protestanta cierpiącego na raka mózgu - opowiada kolejny przypadek cudownego uzdrowienia siostra Elżbieta Siepak. - Przed pierwszą operacją, gdy żona katoliczka wspomniała mu, aby prosił siostrę Faustynę o pomoc, z dystansem i niedowierzaniem, słuchał jej słów. Operacja się udała, ale po pewnym czasie nastąpił nawrót choroby. Ponieważ guz naciskał na część mózgu, od której zależy ostrość naszego wzroku, zaczął ślepnąć. Lekarze stwierdzili, że konieczna jest druga operacja. Chory, jadąc na salę operacyjną, zabrał ze sobą obrazek siostry Faustyny. Tym razem był przekonany, że pomoże mu
jej wstawiennictwo.
Kiedy otwarto głowę, okazało się, że nie ma raka. Wszyscy byli zaszokowani.
Siostra Elżbieta podkreśla, że cudownie uzdrowionym można być nie tylko w sensie zewnętrznym, ale i wewnętrznym, np. gdy ktoś jest zraniony psychicznie. Zna taki przypadek. Działo się to w sanktuarium w Łagiewnikach w czasie rekolekcji. Uczestniczyła w nich osoba, która pozostawała jeszcze w łonie matki, gdy Niemcy przyszli, aby zaaresztować jej ojca. Przez całe życie nosiła w sobie tę ranę - bała się ludzi. Wyleczenia doznała w Łagiewnikach, w czasie rekolekcji.
Dlaczego jeden żarliwie modlący się chory, mimo śmiertelnej dolegliwości żyje, nawet wbrew diagnozom lekarzy, a inny, równie dobry katolik, cierpiący na tę samą chorobę, w krótkim czasie umiera? To pytanie stawia sobie zapewne wielu ludzi, którzy przybywają do sanktuarium w Łagiewnikach. - Są takie przypadki, że Pan Bóg chce obdarzyć nas łaską uzdrowienia, ale człowiek nie potrafi jej od razu przyjąć. Inni proszą, a nie otrzymują, bo np. modlą się o złe rzeczy. Wiadomo, że takich modlitw Pan Bóg nie wysłuchuje, zresztą święty Jakub mówi "Prosicie, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie", czyli prosicie o rzeczy złe, albo nie wiecie, co dla was jest dobre. Dlatego trzeba się zdać na Pana Boga i uwierzyć, że to, co On da człowiekowi, jest dobre. Choroba sama w sobie jest złem, ale bywa, że może owocować większym dobrem, bo Bóg ma taką moc, żeby wyprowadzić dobro ze zła - podkreśla siostra Elżbieta Siepak.
Grażyna Starzak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski