Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieli i rządzi w polskim kinie, ale carycą wcale się nie czuje

Urszula Wolak
Odorowicz: W PISF nie ma żadnej cenzury. Trafiają do nas najróżniejsze scenariusze, poruszające najtrudniejsze i kontrowersyjne tematy
Odorowicz: W PISF nie ma żadnej cenzury. Trafiają do nas najróżniejsze scenariusze, poruszające najtrudniejsze i kontrowersyjne tematy Anna Kaczmarz
Szefowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz jest pierwszym naszym urzędnikiem, o którym usłyszał cały świat podczas oscarowej gali w Los Angeles. To bowiem dzięki jej zabiegom zwycięzca pierwszego dla Polski Oscara postanowił kręcić „Idę” nad Wisłą

Za to, że zmieniła sytuację w polskim kinie. Bo kiedyś nie było pieniędzy na filmy, a dzięki niej – są. Tak swój wybór uzasadniło jury godła „Teraz Polska”, które przyznało Agnieszce Odorowicz – szefowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – tytuł najbardziej wpływowej Polki w minionym roku.

Jest ona także pierwszym urzędnikiem państwowym, którego nazwisko padło w czasie oscarowej gali. To właśnie m.in. jej Paweł Pawlikowski, reżyser „Idy”, dziękował, odbierając Oscara dla polskiego filmu. Nie ulega wątpliwości, że Odorowicz jest obecnie najpotężniejszą osobą w kinematograficznej branży w Polsce, dysponującą prawie 160 milionami złotych rocznie. Od niej zależy to, jakie filmy powstaną za pieniądze państwa, a które będą musiały się bez nich obejść.

O tym, że sprawuje rządy twardą ręką świadczy przydomek „Carycy”, który przylgnął do niej, gdy objęła władzę w PISF. Jedno jest pewne; działania Agnieszki Odorowicz nikogo nie pozostawiają obojętnym. Ona sama dystansuje się jednak od określania jej osoby tym mianem. Mówi: Nie lubię określenia „Caryca”. Swoje cele osiągam bez stosowania metod autorytarnych. Wypracowaliśmy rozwiązania demokratyczne.

Z Krakowa do Warszawy
Szefowa PISF pochodzi z Krakowa. To tu ukończyła Akademię Ekonomiczną i bardzo szybko, wspinając się po szczeblach kariery, znalazła swoje stałe miejsce w Warszawie. Zanim jednak trafiła do stolicy, dała się poznać jako doskonała organizatorka krakowskiego Studenckiego Festiwalu Piosenki. Jerzy Stuhr, obserwując jej działania w tym czasie, wspominał, że nie miał żadnych wątpliwości: musi odnieść sukces. Nie mylił się. Obraz kobiety z werwą zapisał się także w pamięci Jana Poprawy – członka rady artystycznej festiwalu. Jak twierdzi, impreza przeżywała wtedy trudny czas, nikt nie potrafił jej wypromować, stworzyć renomy, Odorowicz wiedziała jednak, czego chce.

W 2003 roku przeniosła się do Warszawy, przyjmując, „propozycję nie do odrzucenia”, którą złożył jej ówczesny minister kultury Waldemar Dąbrowski. Została pełnomocnikiem w rządzie Leszka Millera i okazało się, że polityka to jej żywioł. Miała zaledwie 29 lat i doskonale odnalazła się w środowisku, nawiązywała układy. Opłacało się. Rok temu media spekulowały nawet, że to ona obejmie tekę po ministrze kultury Bogdanie Zdrojewskim.

Znający ją dobrze publicysta „Dziennika Polskiego” – Wacław Krupiński zwraca uwagę, że to ona wygrzebała skądś ustawę o kinematografii i dopracowała ją.

To właśnie na tej podstawie powołano do życia Polski Instytut Sztuki Filmowej. Łatwo nie było, bo jak twierdzi Krupiński, opór był ogromny. Udało się jej jednak przekonać posłów.

Jej droga w PISF też na początku nie była usłana różami. W środowisku filmowców uchodziła za laika – osoby, która nie zna się na kinie. Filmowa wiedza, jak się okazało, nie była jej jednak do niczego potrzebna. Dziś może poszczycić się imponującymi wynikami: produkcją czterdziestu pełnometrażowych filmów rocznie (zamiast, jak dawniej, od 15 do 20).

Dobrze o jej pracy świadczą też nagrody, nie tylko na krajowych, ale też i na międzynarodowych festiwalach. Uhonorowaniem jej pracy jest teraz pierwszy w historii polskiej kinematografii Oscar za współfinansowaną przez PISF „Idę”. Obraz ma na swoim koncie ponad sześćdziesiąt nagród, w tym prestiżową European Film Award. Oznacza to, że został uznany za najlepszy w Europie.

–__Gdy na ceremonii Europejskich Nagród Filmowych w Rydze „Ida” zdobywała wszystkie najważniejsze wyróżnienia, w pełni zrozumiałam, co to znaczy odbierać nagrodę dla najlepszego filmu europejskiego. Była to dla mnie ważna chwila – także pod względem emo_cjonalnym _– powiedziała nam Agnieszka Odorowicz tuż przed Oscarami.

Bez niej nie byłoby Oscara?
To właśnie PISF zabiegał o to, by Pawlikowski kręcił film w Polsce. – Na początku podchodził do tego z ciekawością, ale rezerwą, odsuwał pomysł na później. Ale potem przekonał się, że w Polsce mamy przyjazny system wsparcia produkcji filmów i rozpoczął zdjęcia. Wspaniały efekt wszyscy dziś znamy – mówi Odorowicz.

Nie bała się zaakceptować scenariusza „Idy”, pamiętając, jakie emocje wyzwoliło w Polsce wcześniej „Pokłosie” Pasikowskiego, bo jak zapewnia: – W PISF nie ma żadnej cenzury. Trafiają do nas najróżniejsze scenariusze, poruszające najtrudniejsze i kontrowersyjne tematy – także dotyczące homoseksualizmu w Kościele katolickim, więzień CIA na Mazurach czy mówiące o trudnych i bolesnych relacjach polsko-żydowskich. Każdy z tych projektów zamienił się w film.

Ale nie wszyscy mieli takie szczęście. Wśród kontrowersyjnych tytułów, których finansowo nie wsparł PISF znalazł się „Smoleńsk” o narodowej katastrofie, w której zginął m.in. prezydent Lech Kaczyński. Z odmową spotkał się także obraz „Dama” opowiadający o życiu Marii Kaczyńskiej.

Kobieta na rozdrożu
Powszechnie uważa się, że największym plusem jej działań w PISF jest otwarcie się na kino historyczne, natomiast za największy minus – brak filmów mówiących o Polsce współczesnej z perspektywy klasy średniej. Odorowicz odpiera jednak te zarzuty.

– Od samego początku chciałam, by polskie kino było różnorodne, by każdy mógł znaleźć w nim coś dla siebie. Mam wrażenie, że dziś mamy taką ofertę. Powstają u nas thrillery, udane kino gatunkowe, komedie.

Na pytanie, kiedy więc powstanie u nas film polskiego reżysera podbijający festiwale tak samo jak „Ida”, odpowiada: – Chciałam przypomnieć, że filmy Krzysztofa Krauzego, Małgośki Szumowskiej, Doroty Kędzierzawskiej, Andrzeja Jakimowskiego czy Katarzyny Klimkiewicz zdobywają nagrody i są pokazywane w całej Europie. Najlepsze produkcje to takie, które powstają z potrzeby serca. Bez kalkulacji pod hasłem: „tym filmem zdobędę Złotą Palmę w Cannes i rozbiję bank z Oscarami”.__

W tym roku kadencja Odorowicz dobiega końca. Jakie ma na siebie pomysły? – Mam taki zwyczaj, że do ostatniego dnia zajmuję się tym, do czego się zobowiązałam. Obecnie jestem wyłącznie skoncentrowana na jak najlepszym zarządzaniu instytutem. 

Ciekawe, czy jej następca będzie miał tyle powodów do dumy?

***

Agnieszka Katarzyna Odorowicz; Ukończyła studia na Wydziale Ekonomii Akademii Ekonomicznej w Krakowie. W 2001 r. została asystentem w Katedrze Handlu i Instytucji Rynkowych na tej uczelni.

1 września 2002 została pełnomocnikiem rektora i dyrektorem Centrum Rozwoju i Promocji Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Od 1 stycznia 1998 do 2 lipca 2004 była wiceprezesem Stowarzyszenia Instytutu Sztuki w Krakowie, pełniła też funkcję dyrektora artystycznego Studenckiego Festiwalu Piosenki i Międzynarodowego Konkursu Współczesnej Muzyki Kameralnej im. Krzysztofa Pendereckiego (do 2003).

W październiku 2005 w wyniku konkursu została powołana na stanowisko dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W styczniu 2008 wybrano ją członkiem zarządu Europejskiego Audiovisual Think Tank. W latach 2009–2012 była prezesem Klubu Krakowian w Warszawie[1]. W lipcu 2010 ponownie wybrana w konkursie na dyrektora PISF.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski