Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzielnica ginących ogrodów

Redakcja
Historycy sztuki twierdzą, że zbudowana w latach 20. poprzedniego wieku w Tarnowie dzielnica - na cześć patrona wielkiego przedsięwzięcia gospodarczego, prezydenta RP Ignacego Mościckiego nazwana Mościcami - jest ostatnim w tym mieście architektonicznym zamysłem zasługującym na miano dzieła.

Fakt, że figuruje w rejestrze zabytków, nie ma wielkiego znaczenia. Domy zmieniają właścicieli, przechodzą remonty, urzędnicy zezwalają na wprowadzanie istotnych zmian.

   Mieszkańców niepokoi brak kompleksowego programu rewaloryzacji zabytków, w osłupienie wprawiła ich niedawna - przeprowadzona w nadzwyczajnym tempie - operacja wycięcia ponad 200 drzew, przy okazji budowy... ścieżek rowerowych.
   Dzielnica - położona o krok od wielkiego przedsiębiorstwa - rzeczywiście ma niepowtarzalny charakter. Jej historia wiąże się z wielkim planem uprzemysłowienia kraju. 12 marca 1927 roku zapadła rządowa decyzja o budowie w widłach Dunajca i Białej, kilka kilometrów na północny zachód od Tarnowa, nowoczesnej Państwowej Fabryki Związków Azotowych, obecnych Zakładów Azotowych. Niemal równocześnie na terenach podmiejskich wsi - Świerczkowa i Dąbrówki Infułackiej - zaczęto wznosić pierwsze budynki dla pracowników. - Ideą projektujących je architektów i budowniczych było stworzenie mającym tu zamieszkać ludziom jak najlepszych warunków do życia. Mościce miały być

przyjazną dzielnicą-ogrodem

- podkreśla prezes zarządu Towarzystwa Przyjaciół Mościc Barbara Brożek-Czekańska. - Na terenie około 200 ha zbudowano 12 willi dla kierownictwa i wyższego nadzoru technicznego oraz willę-pałacyk dla dyrektora naczelnego fabryki. Dla urzędników i wysoko kwalifikowanych robotników wzniesiono 4-piętrowe wielorodzinne budynki. Osiedle przyfabryczne ma kształt prostokąta zbliżonego do kwadratu, opartego o kompozycje osiowe, z regularną siecią ulic-alei wysadzanych drzewami, z zabudową użyteczności publicznej, parkiem oraz parterową i piętrową zabudową mieszkalną, sytuowaną symetrycznie względem alei - na obszernych działkach ogrodowych. Ulice-aleje wzięły nazwy od drzew, którymi były obsadzone. I tak mamy ulice: Głogową, Jarzębinową, Lipową (obecnie Kwiatkowskiego), Topolową, Białych Klonów, Jesionową (obecnie ks. Indyka), Akacjową i Czerwonych Klonów.
   W tym bardzo przejrzystym rozwiązaniu urbanistycznym główną osią jest ul. Głogowa, prostopadła do ulicy Kwiatkowskiego, która szerokim pasem oddziela fabrykę od domów. Na południu usytuowano park, także o kształcie kwadratu. W zieleń i rozległą przestrzeń idealnie wpisały się

modernistyczne wille i domy wielorodzinne,

formą nawiązujące do dworków i siedzib ziemiańskich z końca XVIII i początku XIX wieku, budynki dla służby zdrowia, kasyna, przedszkole. Z częścią mieszkalną harmonizują zbudowane w latach 30. reprezentacyjne modernistyczne zabudowania dyrekcji fabryki.
   Ze względu na czas powstania, a także niepowtarzalny charakter architektury, 17 grudnia 1979 roku osiedle przyfabryczne zostało wpisane do rejestru zabytków jako zespół urbanistyczny osiedla o charakterze mieszkalno-socjalnym. Mościckie osiedle jest trzecim - po starówce i dziewiętnastowiecznym śródmieściu - zabytkowym zespołem zabudowy Tarnowa. - _Wśród blisko dwudziestu obiektów tworzących to szczególne osiedle-ogród znalazł się budynek przeznaczony dla kolejnych naczelnych dyrektorów fabryki - dyrektorówka (obecnie Dom Chemika), w którym niejednokrotnie gościł prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki podczas częstych pobytów w Mościcach i Tarnowie. Zapewne dlatego właśnie nadano mu postać niewielkiego, ale gustownego, klasycystyczno-modernistycznego pałacyku, wzorowanego na zbudowanym w 1784 roku przez Dominika Merliniego warszawskim Pałacu Łazienkowskim. Podobnie jak jej pierwowzór, dyrektorówka zbudowana została na planie zbliżonym do kwadratu. Jest piętrowa, o prostej bryle, wzbogaconej od frontu i ogrodu trójosiowymi ryzalitami, kolumnowym portykiem, tarasami, balkonem i obiegającą wydatny gzyms balustradą. Jej obszerne wnętrze zdobią marmurowe posadzki, plafony, kominki i starannie dobrana stolarka - _wyjaśnia historyk sztuki dr Andrzej Krupiński. Oprawą dla pałacyku musiała być bujna przyroda, zaprojektowano więc ogród przechodzący w park krajobrazowy. Dopracowano nawet taki szczegół jak dozorcówka, charakterem nawiązująca do dyrektorówki.
   Z czasem

dzielnica rozrosła się,

przybyło domów, jednorodzinnych i bloków. W każdym przypadku projektanci trzymali się zasady tworzenia dzielnicy-ogrodu. - Ogród zaczynał się od szpaleru drzew przed domem - tłumaczy nauczycielka miejscowego liceum, córka jednego z pierwszych inżynierów osiadłych w tej dzielnicy. - Jednorodne gatunki tworzyły aleje. Jednolite ogrodzenie, zabudowa wzdłuż tej samej linii, utrzymanych w tej samej stylistyce domów dodawała każdej ulicy szyku i elegancji. Za siatką dozwolona była wszelka ekstrawagancja, ale tylko w wyborze stylu ogrodu. Sąsiedzi prześcigali się w pomysłach, by ogród prezentował się jak najokazalej. Niektórzy sprowadzali rośliny z zagranicy. W czasach, gdy w mieście nie uświadczył ani jednej szkółki z ozdobnymi krzewami, w mościckich ogrodach można było nawet spotkać owocujące krzewy kiwi, wyhodowane z sadzonek sprowadzonych z Zachodu.

   W późniejszych latach pozwolono sobie na pewną dowolność architektoniczną, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest zbudowany w zupełnie innym stylu gmach Domu Kultury, obecnie siedziba Mościckiej Fundacji Kultury. Projekt obiektu wykonał zakopiański architekt z myślą o terenach górskich. Na płaskim terenie Mościc, na tle bloków, stał się dysonansem. I tym razem popełniony błąd ratuje zieleń - okazałe drzewa i krzewy bardziej przyciągają uwagę niż strome dachy obiektu.
   Obecne czasy nie są dobre dla Mościc. Fakt, że dzielnica figuruje w rejestrze zabytków, nie ma wielkiego znaczenia. Domy zmieniają właścicieli, przechodzą remonty, urzędnicy zezwalają na wprowadzanie istotnych zmian. Grupa mieszkańców próbuje

zwrócić uwagę władz

na konieczność przeprowadzenia kompleksowej rewaloryzacji Mościc. Głos społeczników z trudem przebija się do kompetentnych urzędników. Z niebywałym pośpiechem magistrat realizuje plan budowy ścieżek rowerowych. Zburzono chodniki, przy niektórych ulicach wycięto drzewa - chore i zdrowe - po to, by ułożyć szarą kostkę. Wybrukowane chodniki noszą teraz nazwę ścieżek rowerowych. Swoje ulubione ścieżki mają już mieszkańcy Mościc w pobliskim parku. Przed domem cieszył ich widok dorodnych drzew. Drzew nie ma, jest kostka - tak postanowiła władza. Urzędnicy nie krytykują głośno planu budowy ścieżek. - Niewiele mamy do powiedzenia - ucinają dalsze pytania. - Jest plan, trzeba go wykonać. Na wiosnę jedyna w swoim rodzaju tarnowska dzielnica-ogród straci kolejne drzewa, którym - przy okazji brukowania - podcięto korzenie. Społecznicy zapowiadają walkę z urzędnikami w obronie piękna, tradycji, historii.
Tekst i fot.
Krzysztofa Bik-Jurkow

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski