Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień czerwonych serc

Redakcja
ZDANIEM MĘŻCZYZNY

   W sklepach czerwienią się serca w setkach odmian i kształtów, co oznacza, że niechybnie zbliżają się walentynki. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: narodziła się nam nowa, świecka tradycja. Na nic zdały się protesty prawdziwych patriotów, narzekających, że to święto importowane, obce naszej kulturze; że w Polsce miesiącem zakochanych od wieków był nie mroźny luty, lecz ciepły maj, z jego buchającą świeżą zielenią przyrodą, słowiczymi trelami i romantycznymi, acz krótkimi nocami; że walentynki są przejawem obrzydliwej komercjalizacji najintymniejszej sfery życia człowieka itp.
   Przyznam się, że początkowo byłem skłonny zgadzać się z powyższymi argumentami, dziś jednak patrzę na czerwono-serduszkową manię spokojniej.
   Po pierwsze, jestem zadowolony, że nad Wisłą z zagranicznych świąt bardziej przyjął się właśnie St. Valentine’s Day, a nie dajmy na to równie niesłowiański Halloween czy bliższy nam geograficznie, lecz bynajmniej nie duchowo zwyczaj uroczystego czczenia kolejnych rocznic rewolucji październikowej.
   Po drugie, doceniam fakt, że sprowadzenie walentynek do Polski miało cel czysto biznesowy. Jest to bowiem układ klarowny, w przeciwieństwie choćby do świąt Bożego Narodzenia, brutalnie zawłaszczanych przez pogański handel. Wiem, że coraz więcej osób, od początku listopada atakowanych zewsząd przez czeredy św. Mikołajów i dźwięki "Cichej nocy" oraz widok błyszczących świecidełkami choinek, nabiera głębokiej niechęci do tych tak bliskich przecież naszemu sercu symboli. W przypadku walentynek jest inaczej - nikt nie biadoli, że kiedyś było z nimi inaczej, lepiej, czyściej, bo... nie było w ogóle. Od początku służyły napędzaniu koniunktury w obrocie towarowym i usługach.
   Po trzecie, walentynki ułatwiają życie nieśmiałym. Pamiętam, że jako nastoletnie pacholę chcąc dyskretnie wyrazić sympatię, którą żywiłem wobec koleżanki z równoległej klasy, podrzucałem jej anonimowy liścik, sporządzony z mozolnie wycinanych z gazety słów (sposób podpatrzony w filmie kryminalnym o szantażystach). Dziś mógłbym jej po prostu wysłać walentynkowe serce ze stosowną deklaracją. Zawsze to przyjemniejsze i bardziej ludzkie od takiego na przykład SMS-a.
   A co do rzekomej komercjalizacji uczuć... Myślę, że za pieniądze można kupić jedynie ich pozór. Sprawić, że ktoś będzie udawał miłość czy nienawiść. W głębi duszy pozostanie jednak szczery
i prawdziwy. ADAM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski