Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień zmienników

zab
Skawa Wadowice wreszcie przełamała się wiosną na własnym boisku, pokonując w derbach zachodniej Małopolski MKS Trzebinię Siersza 3-1 (0-1), ale w dalszym ciągu nie opuściła strefy spadkowej IV ligi. Jednak, gdyby tego spotkania nie wygrała, z pewnością przestałaby się liczyć w walce o utrzymanie.

Skawa odniosła pierwsze wiosenne zwycięstwo w Wadowicach w IV lidze małopolskiej, ale ciągle nie wyrwała się ze strefy spadkowej

   Wadowiczanie przystąpili do pojedynku ostatniej szansy w nieco zmienionym ustawieniu. Rolę skrajnych pomocników Sławomir Frączek powierzył tym razem Szymonowi Kalinowskiemu oraz Maciejowi Skawinie, z kolei Sławomir Wiecheć przeszedł do środka pola. - Wiem, że Trzebinia bardzo dobrze gra bokami - zwraca uwagę wadowicki szkoleniowiec. - Postawiłem na graczy bardziej zdyscyplinowanych taktycznie. Nie mogliśmy rywalom dać rozwinąć skrzydeł. Czasem na "wahadle" grywali mi Jurzak z Gałuszką, ale oni lubią zapuścić się pod bramkę rywali i potem trudno wypełnić powstałą lukę. Konsekwencja przede wszystkim. Strona Kalinowskiego nam szwankowała, dlatego w przerwie musiałem dokonać korekty - podkreśla szkoleniowiec.
   Jednak wadowiczanie szybko stracili bramkę, bo już w 6 minucie. - Bzduła zupełnie niepotrzebnie w obrębie pola karnego faulował przeciwnika. Przecież nie byłby nam on w stanie nic zrobić, gdyby nasz obrońca umiejętnie się zastawił - twierdzi szkoleniowiec. - Jednak dopiero niedawno dołączył do nas z juniorów, więc mogą mu się takie wpadki zdarzyć. Tylko, że proste błędy trafiają się za każdym razem innym zawodnikom i dlatego tyle punktów nam uciekło - _przypomina Sławomir Frączek. Jego potwierdzeniem był obrazek, po którym nikt nie zaasekurował Kubasa, kiedy temu wyleciała piłka z rąk po strzale Stojewskiego.
   W pierwszej połowie wadowiczanom nie wychodziły nawet stałe fragmenty gry. Sławomir Wiecheć przy biciu rzutu wolnego zarył butem w "glebę" i z bolącą nogą musiał opuścić boisko. - _Zastąpił go Dyrcz i trzeba powiedzieć, że była to bardzo dobra zmiana. Była to dopiero 22 minuta i bałem się, że ta kontuzja pociągnie za nami cały łańcuszek nieszczęść
- rozważa trener. - Jednak był to wielki dzień zmienników. Po pierwszej połowie nie mieliśmy już na co czekać. Dokonałem w szatni dwóch korekt. Moje miejsce w ataku zajął Tomek Mikołajczyk. Strzelił on dwa gole, pieczętując nasze zwycięstwo. Mam nadzieję, że swoją skuteczność podtrzyma w kolejnych meczach. Jeśli do tego jeszcze dodam, że jedną z bramek Mikołajczykowi wypracował wprowadzony junior Przemek Gałuszka, zastępując Kalinowskiego, to chyba nie mogło być lepiej - kończy trener Frączek.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski