Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dziennik" zawsze miał własne oblicze

Redakcja
ROZMOWA. Z dr URSZULĄ LISOWSKĄ-KOŻUCH z Instytutu Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, autorką pracy "Dziennik Polski w latach 1945-1969. Próba monografii".

Zajęła się Pani historią "Dziennika Polskiego" w pierwszym ćwierćwieczu jego istnienia. Jak do tego doszło?

- Dzięki sugestii mojego promotora prof. Jerzego Jarowieckiego "Dziennik" stał się przedmiotem mojej pracy magisterskiej, a potem doktorskiej. Doktorat dotyczył problematyki książki i jej upowszechniania na łamach "Dziennika Polskiego" w latach 1945-1970. Publikacja, o której rozmawiamy i która niedawno się ukazała, jest częścią - niewielką zresztą - pracy doktorskiej i stanowi próbę ujęcia monograficznego gazety. Przejrzałam ponad osiem tysięcy numerów "DP", analizowałam dokumenty przechowywane w Archiwum Państwowym w Krakowie, rozmawiałam z dawnymi pracownikami redakcji: Krystyną Zbijewską, Danutą Jakubiec i Józefem Pałką.

- Na samym początku "Dziennik" wydawany w Krakowie miał być gazetą ogólnopolską.

- Kraków był wtedy swoistą stolicą kulturalną Polski. Dzięki temu, że uniknął zniszczenia podczas wojny, przystań znaleźli w nim pisarze, literaci, naukowcy z wyzwolonej części kraju. W założeniu władz, które zleciły utworzenie pisma codziennego, miała tu wychodzić gazeta centralna, ogólnopolska. Wyrazem tego była zmiana tytułu pisma z "Dziennika Krakowskiego" na "Dziennik Polski". Zmiana widoczna była też na jego łamach: pisano szeroko o polityce i gospodarce, wydarzeniach zagranicznych i krajowych, "Dziennik" miał swoich korespondentów w zdobytym Berlinie. Tak było do końca lat 40., kiedy to - znów według decyzji władz - "Dziennik Polski" stał się gazetą regionalną. Ogólnopolskie miały być gazety wychodzące w Warszawie.

- Wzorem "IKC" ukazywało się w "Dzienniku" wiele dodatków, z których kilka przekształciło się później w samodzielne tytuły.

- Tuż po wojnie odczuwano wielki głód prasy, by więc dać społeczeństwu niejako namiastkę innych tytułów, stworzono przy "DP" wiele dodatków tematycznych przeznaczonych dla różnych czytelników. Część z nich wzorowana była wyraźnie na przedwojennych dodatkach "IKC"-a; nawet ich forma graficzna była podobna (np. "Ilustracja Polska" wyglądała jak tygodnik "Światowid"). Wśród dodatków były m.in. "Nauka i Wiedza", "Życie Gospodarcze", "Akademik Krakowski", "Gazeta Dzieci", "Kobieta w Polsce i Świecie", "Życie Sportowe", "Prawo i Życie", "Lajkonik". Z czasem niektóre poszły swoją drogą, stając się samodzielnymi pismami. Np. wspomniana "Ilustracja Polska" przekształciła się w "Przekrój", "Dziennik Literacki" w "Życie Literackie", a "Walka" w "Młodą Rzeczpospolitą".

- Przedstawiciele władzy zarzucali w latach 40. gazecie zapatrzenie w "miniony model prasy", a cenzura nader często miała do niej wiele krytycznych uwag.

- "Dziennik Polski", tak jak i inne pisma tzw. czytelnikowskie, miał być pośrednikiem między nową władzą a inteligencją, która do nowych porządków nie była przekonana. Mimo że gazeta formalnie nie była organem partii, musiała realizować wyznaczoną linię ideologiczną. A jak było w praktyce? Redaktor naczelny "DP" w okresie od września 1945 do października 1950 r. Stanisław Witold Balicki starał się utrzymać pewien dystans do polityki. W Archiwum Państwowym znalazłam dokumenty z 1945 r., z których wynika, że stosunek Balickiego do ingerencji cenzury był wówczas bardzo niechętny. Balicki podkreślał, że fakt, iż "Dziennik" zamieszcza różne materiały, jest dowodem na jego obiektywizm i rzeczowość. W tamtym czasie gazeta rzeczywiście próbowała być pismem bezpartyjnym, starającym się pokazywać stanowiska różnych ugrupowań.
- W latach 50. "Dziennik Polski", jak inne gazety, pisał o sojuszu polsko-radzieckim i o współzawodnictwie pracy. Pisze Pani jednak, że dziennikarze starali się uciekać od tej tematyki.

- Można odnieść wrażenie, że obowiązkowe tematy redakcja załatwiała przy pomocy materiałów agencyjnych i przedruków z prasy centralnej. Niektórzy dziennikarze woleli pisać o literaturze, sztuce, teatrze czy filmie. W jednej z ocen sporządzonej przez czynniki partyjne pewnej dziennikarce gazety zarzucono, że ucieka w tematykę teatralną, a jej teksty "pozbawione są podbudowy ideologicznej". Z analiz porównawczych wynika, że w redakcji "Dziennika" osoby należące do partii stanowiły zawsze mniej niż 50 proc. W innych gazetach krakowskich ten odsetek był zawsze zdecydowanie wyższy. Nie podobało się to władzy i stanowiło przedmiot ciągłych krytyk. Niewiele osób o tym wie, ale w marcu 1968 r. jeden z redaktorów "Dziennika" odmówił wykonywania swoich obowiązków, ponieważ nie zgadzał się z oficjalną interpretacją wydarzeń i nie zamierzał pisać tak, jak nakazywano. Wstrząsnęło to poważnie instancją partyjną, a redaktor ów został zwolniony. Oczywiście były też zaangażowane teksty, popierające linię władzy, o tytułach, które mówią wszystko, np. "Obecnie USA stanowi główny ośrodek zagrożenia pokoju w świecie".

- Na łamach "Dziennika" zawsze silnie obecna była tematyka kulturalna i literacka.

- Tak, od samego początku jest to bardzo widoczne. Stanisław Witold Balicki bardzo chciał uczynić z gazety pismo nie tylko informacyjno-polityczne, ale także literackie. Gazeta zamieszczała wiele materiałów na tematy związane z szeroko rozumianą kulturą: literaturą, malarstwem, rzeźbą, grafiką, filmem itd. To właśnie na łamach "Dziennika" debiutowali tak znani twórcy, jak Jerzy Harasymowicz, Tadeusz Nowak, Leszek Herdegen. Pisywali tu Sławomir Mrożek, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jan Sztaudynger, Czesław Miłosz, Artur Maria Swinarski, Tadeusz Różewicz. W "Dzienniku" zadebiutowała młoda Wisława Szymborska. Redaktorzy dodatku "Walka" Tadeusz Jęczalik i Adam Włodek początkowo nie chcieli zamieszczać jej wierszy, uważając je za zbyt słabe. Dopiero Witold Zechenter polecił im przeredagować jeden z utworów i wydrukować. W ten sposób debiut młodej poetki stał się faktem. Sama Szymborska powiedziała później, że gdyby ta pierwsza próba skończyła się fiaskiem, być może nigdy więcej nie odważyłaby się pokazać komukolwiek swoich wierszy. W tymże dodatku pojawiła się jedna z pierwszych prób przypomnienia twórczości poetów walczących w Powstaniu Warszawskim. W 1946 r. "Dziennik" również jako jeden z pierwszych opublikował fragmenty "Dwóch teatrów" Jerzego Szaniawskiego, a w 1956 r. na łamach pojawiły się utwory Brunona Jasieńskiego oraz fragmenty "Dzienników" Witolda Gombrowicza. Później drukowano wiersze poetów tzw. "Pokolenia '56". W sumie, jak policzyłam, w latach 1945-1969 na łamach gazety opublikowano kilkaset utworów literackich, jednakże o różnej wartości artystycznej. Oprócz utworów, które na stałe weszły do historii literatury, publikowano także teksty mierne, np. powieści produkcyjne i wiele "zaangażowanych" opowiadań autorów radzieckich.
- "Dziennik Polski" miał zawsze specyficznych odbiorców.

- Z analiz Ośrodka Badań Prasoznawczych, z których korzystałam, wynika, że "Dziennik" czytany był przede wszystkim w Krakowie, a jego odbiorcy mieli w dużej mierze wyższe wykształcenie. "Dziennik" był pismem dla inteligencji, co notabene krytykowały władze partyjne, twierdząc, że nie tylko intelektualiści sięgają po tę gazetę. Na jej łamach pojawiało się sporo publikacji na bardzo wysokim poziomie, w przypadku recenzji czy publikacji literackich mamy czasem do czynienia z językiem bardzo hermetycznym, trudnym dla przeciętnego czytelnika. "Dziennik" i jego dodatki miały oswajać odbiorcę z pewną tematyką i przygotowywać go do późniejszej lektury tygodników czy miesięczników literackich.

Rozmawiał Paweł Stachnik

"Piosenka jubileuszowa"

(Wiersz LUDWIKA JERZEGO KERNA napisany na 40-lecie "Dziennika Polskiego")

Cóż to byłby za Kraków

Bez Sukiennic, bez ptaków,

Bez spacerów w wieczory majowe, bez hejnału starego, bez "Dziennika Polskiego"

Taki Kraków nie byłby Krakowem.

I o to właśnie w piosence chodzi

I serce bije piosence stuk, stuk.

Tutaj się "Dziennik Polski" urodził, bo gdzież się indziej urodzić mógł.

Dobrze z Krakowem jest "Dziennikowi", nigdzie nie będzie mu tak jak tu.

Dobrze z "Dziennikiem" jest Krakowowi,

Gdy spotykają się dzień po dniu.

(z książki dr Urszuli Lisowskiej-Kożuch)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski