Homera czytali: Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski Fot. Anna Kaczmarz
Paweł Głowacki: SALONY
Homer... homar... Hemar... hammer... hamburger... hamulec... hamak... W gruncie rzeczy - jaka to różnica? Dla głowy kelnera nowoczesnego - różnica kilku liter zaledwie. I co z tego? Otóż to, że trzeba się pilnować, by nie biadolić nad dzisiejszym upadkiem już nie erudycji podstawowej, lecz orientacji najprostszej, godnej piastowskiego kmiecia orientacji w czasie, przestrzeni i starych opowieściach. Pilnuję się więc. Od niedzielnego Salonu Poezji, kiedy Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski lekturą dwóch pierwszych pieśni "Odysei" otworzyli kolejny po "Panu Tadeuszu" i "Beniowskim" cykl czytania dzieł gigantycznych - nie szlocham nad wnętrzem głowy kelnera. Ani nad tym, że "kelnerów" takich jest już dziś jak psów - i w każdej dziedzinie nowoczesności, głównie wśród młodych.
Istnieją widma - Homer, Dante, Szekspir, jeszcze kilku - które jakoś niestosownie jest wspierać swą gromką troską edukacyjną. Tak jak naiwnością jest sądzić, iż pustoszejące łby "kelnerskie" poważnie zagrażają wieczności widm. Jeśli dla wydrążonych dyń Fryderyk Chopin akurat dziś, w ogólnoświatowym roku chopinowskim, oznacza flaszkę gorzały - to co komu szkodzi, że dziś też, gdy "Iliada" i "Odyseja" wypadły z list lektur obowiązkowych, Homer jest dla nich dziesięcionogim skorupiakiem z Atlantyku? Tak naprawdę - nic. Nie szkodzi to nic i nikomu.
Cicho więc siedź, cicho bądź. W wierszu "Dlaczego klasycy", zestawiając intonacyjny umiar Tukidydesa z lukrowaną tromtadracją generałów ostatnich wojen, którzy "skomlą na kolanach przed potomnością/ zachwalają swoje bohaterstwo/ i niewinność" - stary poeta uczy w finale: "jeśli tematem sztuki/ będzie dzbanek rozbity/ mała rozbita dusza/ z wielkim żalem nad sobą// to co po nas zostanie/ będzie jak płacz kochanków/ w małym brudnym hotelu/ kiedy świtają tapety". Bądź więc cicho, z umiarem - dokładnie tak, jak Dymna i Orzechowski czytali heksametry Homera.
To było dobre. W głosach Dymnej i Orzechowskiego - żadnych szans na świtanie tapet, brudny hotel, płacz, brzdęk rozbitej duszy, za to kolosalna, wielkoduszna obojętność wobec codziennego istnienia fundamentalnie wydrążonych dyń nowoczesności naszej, obojętność nie zamierzona. Nikt nie jest jej winien. Po prostu, jeśli w tym samym miejscu i czasie istnieje pęczniejące plemię elokwentnych "kelnerów" oraz intonacja Homera - musi też istnieć czeluść między nimi, nie do zasypania, nie do przeskoczenia. Trzeba to przyjąć, nie ma co łkać.
Niech będzie cicho. Homer - skorupiak, Chopin - flaszka, Kantor - punkt, gdzie euro wymienisz, by mieć na wódkę z zakąską. To są odkrycia nie do obalenia - nie do zagłuszenia intonacja nasza najnowsza. Dwie pierwsze pieśni "Odysei" już zostały przeczytane - Atena już szykuje Telemachowi okręt. W przyszłym miesiącu - kolejne dwie. Telemach wypłynie, by łowić wieści o ojcu Odysie. Do tej pory - cicho siedź, bądź taktowny, mów z umiarem. W restauracji frutti di mare zamów rosół z homara. Najlepszy jest z makaronem.
Teatr im. Juliusza Słowackiego. 297 Krakowski Salon Poezji. Pieśni I i II “Odysei" Homera czytali: Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski. Grali: Sławomir Berny na instrumentach perkusyjnych, Adam Kawończyk na fletni Pana. Gospodyni Salonu: Anna Dymna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?