W krakowskim Zespole Szkół Łączności uczy się 1 tys. uczniów, a wśród nich około 40 dziewcząt Fot. Anna Kaczmarz
SZKOŁY ZAWODOWE. Wśród uczniów krakowskich techników jest 34 proc. dziewcząt
- Każdego roku pytamy naszych uczniów w ankietach, co chcieliby zmienić w swojej szkole i okazuje się, że nie zależy im na nowych komputerach, czy nowoczesnym sprzęcie, ale przede wszystkim na tym, by w szkole uczyło się więcej dziewczyn - przyznaje Antoni Borgosz, dyrektor Zespołu Szkół Łączności.
W tej szkole uczy się 1 tys. uczniów, a wśród nich około 40 dziewcząt. Jedną z nich jest Kinga Foryś, drugoklasistka z technikum elektronicznego.
- W dzieciństwie wolałam bawić się autami, nigdy nie interesowały mnie lalki, za to uwielbiałam przyglądać się, jak pracuje mój tata, który z zawodu jest elektrykiem - mówi Kinga.
Z wyborem szkoły nie miała więc najmniejszego problemu.
- Znajomi i rodzina byli w szoku, kiedy im powiedziałam, do jakiej szkoły idę, ale teraz patrzą na mnie z podziwem - opowiada Kinga, która - według słów dyrektora szkoły - jest jedną z najlepszych uczennic technikum.
- Nie mam problemów z przedmiotami zawodowymi - przyznaje Kinga i zapewnia: - Technikum elektroniczne to szkoła również dla dziewczyn.
Tymczasem dziewczęta, jeśli już uczą się w technikum, to zwykle w klasach gastronomicznych, ekonomicznych, czy hotelarskich. Tylko dzięki temu Zespół Szkół Budowlanych nr 2 jest jedną z najbardziej obleganych przez kobiety szkół zawodowych. Ta szkoła, choć w nazwie budowlana, od kilku lat prowadzi naukę w zawodach kucharz i technik organizacji usług gastronomicznych.
- Dzięki temu dwie trzecie naszych uczniów to dziewczyny. Świetnie łagodzą obyczaje - mówi Andrzej Piekarczyk, dyrektor ZSB nr 2.
- Im więcej dziewcząt w klasach technikum, tym relacje między uczniami są lepsze - dodaje Jerzy Kołakowski, dyrektor Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2. - Poza tym dziewczyny są zwykle lepszymi uczniami i świetnie dają sobie radę w typowo męskich zawodach.
Dlatego dyrektor Kołakowski już w ubiegłym roku rozpoczął akcję, która ma na celu przyciągnięcie do jego szkoły jak największej liczby dziewcząt.
- Moje uczennice wspólnie z chłopcami jeżdżą do gimnazjów, gdzie swoim przykładem udowadniają, że technikum to także szkoła dla dziewczyn - mówi dyrektor. Jego zdaniem, również miasto powinno powalczyć o płeć piękną.
- Dziewczęta powinny być mobilizowane do wybierania szkół zawodowych poprzez dobrze zorganizowane doradztwo zawodowe w gimnazjach - przekonuje Jerzy Kołakowski.
Kraków już to zrozumiał. Od tego roku w mieście jest realizowany program "Azymut kariery", polegający właśnie na doradztwie zawodowym w gimnazjach. W ciągu trzech lat mają na to pójść 2 mln zł.
To jednak nie koniec. W tym roku za unijne pieniądze Kraków chce uruchomić program kierunków zamawianych w technikach. Ich lista będzie gotowa prawdopodobnie w maju. Uczniowie, którzy wybiorą jeden z nich będą mogli liczyć na darmowe kursy - m.in. prawa jazdy i języka obcego - a także stypendia.
- W ramach tego programu będziemy się starć o to, by jak najwięcej dziewczyn polubiło technika i wybrało tę ścieżkę kariery - zapowiada Jan Żądło, dyrektor krakowskiego Wydziału Edukacji.
Bianka Siwińska, szefowa wymyślonego trzy lata temu projektu "Dziewczyny na Politechniki" przyznaje, że pomysł miasta ma szansę na powodzenie. - Trzeba tylko umiejętnie go zrealizować - mówi. - Technikum nie jest wcale gorsze od liceum ogólnokształcącego, ale trzeba zmienić jego wizerunek i sprawić, że stanie się modne. Nie wolno żałować na to pieniędzy.
Projekt "Dziewczyny na Politechniki" już odnosi sukcesy. Od czasu pierwszej jego edycji liczba kobiet na uczelniach technicznych wzrosła o 8 tysięcy.
ANNA KOLET-ICIEK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?