Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyny, które chcą mówić swoim rówieśnikom o Białorusi

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Dziewczyny studiują farmację w Polsce, ale nie chcą też zapomnieć, że są z kraju, w którym krwawo tłumi się opozycję
Dziewczyny studiują farmację w Polsce, ale nie chcą też zapomnieć, że są z kraju, w którym krwawo tłumi się opozycję Anna Kaczmarz
Włada, Hanna i Margarita studiują w Krakowie, ale ich rodziny mieszkają w Mińsku i pod Grodnem. Dlatego próbują nagłaśniać sprawy swej ojczyzny. Na razie przy pomocy Amnesty International

Kiedy Włada pierwszy raz zobaczyła, co stało się 25 marca w Mińsku, nie mogła ukryć łez. - W dzielnicy, gdzie doszło do starć z milicją, stoi moja była szkoła. Miejsce, gdzie zostało wiele dobrych wspomnień, zamieniło się w arenę zbrodni - opowiada z przejęciem 19-latka. Patrzyła na brutalnie bitych ludzi, opancerzone wozy, setki aresztowanych. Tak wyglądały ostatnie obchody Dnia Woli, czyli rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej.

Zwykle tego dnia, nieuznawanego przez prezydenta Łukaszenkę, na ulicę wychodzi garstka osób. Tego roku było inaczej. Tysiące Białorusinów krzyczało, że nie są „darmozjadami” i „pasożytami”. To w proteście przeciwko nowemu podatkowi, który nałożono na wszystkich bezrobotnych przez co najmniej 6 miesięcy w roku. Zostali brutalnie stłumieni.

Władysława Wiernikowska, studentka farmacji, bała się, że na zdjęciach zobaczy kogoś z rodziny, jakiegoś znajomego. Na szczęście tak się nie stało. Nie odetchnęła jednak z ulgą.

- Miałam wyrzuty sumienia, że jestem tak daleko. I w żaden sposób nie mogę pomóc - tłumaczy. Najpierw więc napisała post na portalu społecznościowym VKontakte (rosyjskojęzyczna wersja Facebooka). Chciała się dowiedzieć, czy w Krakowie są organizowane jakiekolwiek akcje wsparcia dla białoruskiej opozycji. Na jej apel odpowiedziała Hanna, rok młodsza koleżanka ze studiów farmacji. - Też chciałam pomagać. Czuję, że tutaj, w Polsce, mogę zrobić więcej niż na Białorusi - opowiada Hanna Bałtrukiewicz.

Postanowiły opowiedzieć krakowianom, jak wygląda życie w ich ojczyźnie. Podczas spotkania zorganizowanego przez Amnesty International Włada i Hanna były zaskoczone, jak mało Polacy wiedzą o swoim wschodnim sąsiedzie. „Bieda, ziemniaki, lasy” - stereotypy o Białorusi rozmówczynie znają na pamięć. Włada wychowała się w Mińsku, ale jej dziadek jest Polakiem. Kiedy Włada dzwoni do domu, tata mówi jej o tym, co dzieje się w kraju. On sam pojawia się na wszystkich marszach opozycji, również tych ostatnich przeciwko podatkowi od „pasożytnictwa”.

Włada przyjechała pierwszy raz do Krakowa, gdy miała 13 lat, potem wróciła tu na studia. I choć interesowała się historią sztuki, zdecydowała się na farmację. W jej ojczyźnie to prestiżowy kierunek. Tam studiuje też Hanna. Pochodzi z Mostów, 50 km na wschód od Grodna. Jej dziadkowie również pochodzą z Polski, ale języka nauczyła się dopiero podczas studiów. - Myślałam, że zostanę tłumaczką języka angielskiego, to mnie bardzo interesowało. Jednak na Białorusi miałam w perspektywie etat nauczyciela - opowiada.

Farmację wybrała także Margarita. - W szkole miałam bardzo dobrą nauczycielkę białoruskiego. Ale dziś, kiedy moje przyjaciółki chcą ze mną porozmawiać po białorusku, nie potrafię i od razu przechodzę na polski - mówi Margarita Barbasiewicz.

Dla pochodzącej z Grodna nastolatki myśl o studiowaniu nad Wisłą była naturalną koleją rzeczy. Ostatni raz w domu była na Wielkanoc. Gdy włączyła telewizor na białoruskie kanały, nie mogła się powstrzymać od śmiechu. - Propagandowe kanały idą na okrągło. Nie mogę wciąż zrozumieć, jak ludzie mogą w to wierzyć - dziwi się Margarita. Zdaniem studentek kontrolowane przez reżim Łukaszenki media mają ogromny wpływ na ich rodaków. Zwłaszcza tych najstarszych. - Co robi standardowy emeryt? Rano idzie do przychodni, a potem włącza telewizor. A tam Łukaszenko w glorii i chwale - opisuje Włada. Młodzi uodparniają się na propagandę w internecie, śledząc informacje m.in. z Radia Swoboda oraz TV Biełsat.

Same dzielą swoich rówieśników w ojczyźnie na dwie grupy. Jedni zostają, uczą się białoruskiego, chcą coś zmienić. A reszta nie bije się z otaczającą rzeczywistością. Nie mają nic przeciwko sytuacji w kraju. Dodają, że w tej grupie znajdują się często dzieci bogatych rodziców, którzy są beneficjantami rządów Łukaszenki. Zdaniem Włady, Hanny i Margarity na białoruskich ulicach nie ma nędzy. Jednak większość mieszkańców z niepokojem zagląda do lodówki przed „dziesiątym”. A podatek od „pasożytnictwa” przelał czarę goryczy. - Wynosi on 4,2 mln rubli (ponad 800 zł). Nie brakuje takich, którzy zarabiają ok. 3 mln rubli. Wielu ludzi po prostu nie miała z czego płacić tego podatku - wyjaśnia Hanna. Twierdzi, że opłata, która miała ukrócić szarą strefę, uderzyła w bezrobotnych i gospodynie domowe.

Kiedy pytam, co znaczy być dziś Białorusinem, zapada cisza. - To trudne pytanie. Łączy tylko to, że urodziliśmy się w jednym kraju - odpowiada po chwili namysłu Włada. - Nasze społeczeństwo nie jest świadome swojej historii i pochodzenia. Tylko Związek Polaków na Białorusi przypomina historię kraju z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczpospolitej, na długo przed Rosją Sowiecką.

O tym, że również Polacy niewiele wiedzą o swoim wschodnim sąsiedzie, studentki farmacji przekonały się nie raz. - Kiedy moja współlokatorka dowiedziała się, że jestem z Białorusi powiedziała tylko : „A, to tam gdzie jest Łukaszenko”.

Zaprosiłam ją na nasze spotkanie i była bardzo zaskoczona.

Dlatego dziewczyny nie wykluczają, że będą organizować kolejne.

Podczas ostatnich protestów przeciwko Aleksandrowi Łukaszence, który rządzi krajem od 1994 r., aresztowano nawet kilkaset osób. Tak podawały niezależne media.

Opozycja protestuje m.in. przeciwko dekretowi „o przeciwdziałaniu społecznemu pasożytnictwu”. Nakładał on specjalny podatek dla wszystkich obywateli, którzy przepracowali w roku mniej niż 6 miesięcy. Pod naciskiem demonstrantów wykonanie dekretu zostało zawieszone na rok, ale nie zatrzymało to dalszych protestów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski