Szybko wywęszyły śmietniki pełne pachnących odpadów, a gdy je szczelnie pozamykano, dobrzy ludzie zaczęli im podrzucać jedzenie wprost pod ryje. Ważny jest też święty spokój.
W miastach nie ma polowań, a sztukę przechodzenia przez ulice dziki opanowały perfekcyjnie. Sporo zrobiły rowery. Tłumy cyklistów pedałują po leśnych dróżkach i dwunogie istoty zwyczajnie się dzikom opatrzyły. Podobnie jak grzybiarze i zbieracze jagód. Najważniejsza jest jednak kukurydza.
Wielkie pola uprawne odmian o nasionach bogatych w białko, które pomimo wysiłków rolników zwierzaki traktują jak darmową stołówkę. Na pożywnej diecie lochy, czyli samice dzików, osiągnęły szczyt płodności: nawet piętnaście warchlaków rok do roku. W lasach zapanował tłok, a nadwyżki zwierząt kolonizują miasta. Jedyne co je może zatrzymać, to epidemia afrykańskiego pomoru świń. Ale to już inna historia.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?