Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś czytam w gazecie: koncertuje Konstanty Kulka, ojciec Gaby Kulki

Rozmawia Małgorzata Klimczak
fot. Grzegorz Mehring
Kiedyś zarzekała się, że nie będzie grała z ojcem. Dziś znakomity skrzypek coraz częściej pojawia sie na wspólnych koncertach z córką. – Gabrysia nie ma potrzeby mnie strofować. Mam nuty i gram. Chyba nie aż tak źle? – ma nadzieję.

–Kilka lat temu mówiła Pani, że nie występuje wspólnie z ojcem. Zmieniła Pani zdanie?

– Gaba Kulka: Nasz wspólny program gramy nieczęsto. Jest połączeniem dwóch połówek koncertów, gdzie tata gra „Cztery pory roku” Vivaldiego, a ja swój repertuar. Wspólnie wykonujemy tylko dwa utwory, więc ten koncert jest symboliczny. Myślimy jednak o tym, żeby trochę zmienić nasz repertuar. Szykujemy na marzec koncert, w którym wspólna część będzie trochę dłuższa. Cieszę się, że chociaż parę razy w roku mamy okazję wystąpić na tych samych scenach. To duża frajda.

– Kiedy córka nosi nazwisko słynnego taty, to może jej być albo z górki, albo pod górkę.

–Konstanty A. Kulka: Mogę się tylko cieszyć, że w tej chwili Gabrysia jest na pewno bardziej znana niż ja w szerszym kręgu publiczności.

–G.K.: Powiedziałabym, że w innym kręgu.

–K.K.: Wszystko jedno. Sam czytałem w gazecie, że mamy recital, muzyka kameralna, i jest napisane: „Wystąpi Konstanty Andrzej Kulka (ojciec Gaby Kulki)”.

– G.K.: To było tylko jeden raz.

– K.K.: Dlatego pamiętam.

–Ale Polska jest już opanowana przez Kulki.

– G.K.: Należy pamiętać, że tata ma duże sukcesy zagraniczne. To jest pole, na którym ja się jeszcze nie sprawdziłam.

– Pani jest kolejnym pokoleniem w waszej rodzinie, które się zajmuje muzyką. Wybór był oczywisty?

–K.K.: Chyba niekoniecznie.

– G.K.: Z wykształcenia jestem architektem wnętrz i pracowałam jako architekt. Jeśli chodzi o edukację muzyczną, to zaliczyłam tylko osiem lat. To była podstawówka muzyczna. Kiedy się okazało, że trzeba włożyć w to trochę więcej wysiłku –poległam. Nigdy nie straciłam jednak kontaktu z muzyką. Ćwiczyłam grę na skrzypcach, brzdąkałam sobie na gitarze akustycznej. Tworzyłam jakieś dźwięki, które nie były gotowymi piosenkami. Nigdy się nie zbuntowałam przeciw muzyce, po prostu byłam zbyt leniwa na ćwiczenia.

–K.K.: Nigdy nie nalegaliśmy, żeby córka kontynuowała edukację muzyczną. Nasza druga córka też grała, ale miała wypadek, bo spadła z konia, i musiała przerwać edukację. Mnie się wydaje, że wszyscy rodzice muzycy, którzy czasami na siłę ciągną dzieci w tym kierunku, postępują niesłusznie.

– Zdarzało się, że Pan ostrzegał córkę, że bycie artystą to jest trudny zawód?

–K.K.: Nie tylko córkę.

– Jak było u Pani z komponowaniem. Zaczęła Pani dosyć wcześnie?

–G.K.: Pierwsze dźwięki zaczęłam tworzyć gdzieś około 2000 r. Na początku trochę kopiowałam artystów, których słuchałam i lubiłam. To bardzo szybko przeszło w wymyślanie własnych melodii i piosenek. Pamiętam ogromną satysfakcję, kiedy po raz pierwszy coś, nad czym pracowałam, zamieniło się w prawdziwą kompozycję, która miała odpowiednią strukturę, a jej słuchanie dostarczało mi przyjemności. Gdybym miała śpiewać tylko cudze utwory, nie wiem, czy byłoby to dla mnie interesujące. Mam to szczęście, że jest publiczność, która chce przyjść i słuchać moich utworów.

– Jak tata podchodzi do śpiewania córki?

–K.K.: Bardzo pozytywnie. Bardzo się cieszę, że jest samodzielna. Co prawda mam trochę pretensji, że za mało śpiewa po polsku, za dużo po angielsku, ale z drugiej strony – ma ten język opanowany doskonale.

–Po polsku sięga Pani po teksty klasyków, to jest dla Pani ważne?

–G.K.: Głównie po teksty Młynarskiego, ale to jest osobne przedsięwzięcie Janka Młynarskiego. Nadal gramy ten program na koncertach w takim eksperymentalnym wydaniu muzycznym. Śpiewanie klasyków jest ważne nie tylko dlatego, że publiczność ich kocha i ma frajdę z ich słuchania, ale także dlatego, że na klasykach warto szlifować swój warsztat. Na każdym swoim autorskim koncercie gram przynajmniej dwa, lub trzy cudze utwory.

– Ma Pani charakterystyczny głos, który świetnie wykorzystuje.

–G.K.: Nad emisją głosu pracowałam, kiedy miałam kilkanaście lat. Przyszedł taki moment, kiedy już śpiewałam i odkryłam, że robię coś nie tak i znowu zaczęłam brać lekcje. Muszę powiedzieć, że pedagog to jest ktoś inny niż wykonawca. Ty, tato, ucząc, możesz poprawić komuś ułożenie ręki przy skrzypcach, pokazać łokieć niżej, wyżej, tutaj smyczek. Mnie nikt nie będzie zaglądał do gardła, żeby zobaczyć, jak tam wygląda.

–Można głos zniszczyć?
–K.K.: Można, znamy takie przypadki w świecie muzyki poważnej. Chociaż ja nie dzielę muzyki na poważną czy inną.

– Opłaciło się pracować nad głosem, bo otrzymała Pani Fryderyka jako najlepsza wokalistka.

–G.B.: Ważniejszy był dla mnie Fryderyk, którego w ubiegłym roku dostał tata. Dla mnie to oczywiście ważna nagroda, ale nie miałam do tego jakiegoś bardzo emocjonalnego podejścia.

–K.K.: Ja do swojego też.

–G.K.: Ale twój Fryderyk sprawił, że mieliśmy okazję do wspólnego występu. Dlatego wolę twojego Fryderyka. Poza tym był w ładniejszym kolorze. Mój był taki ciemnobrązowy, a twój złoty.

– K.K.: Bo mój był za całokształt twórczości.

– Na koncercie wykonujecie wspólne utwory, jeden autorstwa Gaby, drugi to cover „London Calling” The Clash. Córka jest wymagającą partnerką na scenie?

–K.K.: Każdy musi być wymagający. Inaczej w muzyce nie osiągnie się wiele. Profesjonalista zawsze musi dużo z siebie dawać i podchodzić do swojej pracy z zaangażowaniem.

–Ale strofować Konstantego Kulkę to jakoś głupio?

– K.K.: Nie ma potrzeby mnie strofować. Mam nuty i gram. Myślę, że moje doświadczenie jako muzyka sprawia, że tak źle chyba nie gram.

–Powiedział Pan, że nie dzieli muzyki na klasyczną i inną, czyli bez problemu dał się Pan wciągnąć w świat muzyczny córki?

–K.K.: Oczywiście. Ja w muzyce nie lubię tylko czegoś, co nazwałbym prostactwem muzycznym. Tego, co jest oparte na dwóch, trzech funkcjach harmonicznych z dużą ilością hałasu.

–Co Państwo planują wspólnie w najbliższych miesiącach?

–G.K.: Zaplanowaliśmy wyjątkowy występ podczas festiwalu piosenki aktorskiej we Wrocławiu. To będzie coś w kierunku rocka i jazzu, ale z udziałem muzyków klasycznych. Na razie nie planujemy wspólnej płyty.

K.K.: Chcemy poszerzyć nasze koncerty o więcej utworów wspólnych. Bardzo chętnie gram z córką, każdy koncert traktuję poważnie i staram się zagrać go jak najlepiej.

***

Gaba Kulka i Konstanty Andrzej Kulka

Ojciec i córka, dwie muzyczne osobowości. Konstanty Andrzej Kulka, wybitny skrzypek, któremu drzwi do międzynarodowej kariery otworzyło zwycięstwo w prestiżowym Konkursie ARD w Monachium. Koncertował we wszystkich krajach Europy, obu Amerykach, Japonii oraz Australii.

Jego córka Gaba: pianistka, wokalistka, autorka tekstów. Stworzyła własny, niepowtarzalny styl muzyczny, który przysporzył jej grona wiernych fanów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski