- Ile schronów znajduje się pod Nową Hutą?
- Ponad 250. Budowano je głównie od 1951 do 1957 roku pod blokami, szkołami, przedszkolami, instytucjami kultury i urzędami. Sam mieszkam na os. Zgody i mam piwnicę w schronie; są metalowe drzwi, rury na czyste i brudne powietrze, wzmocnione instalacje elektryczne i filtrowentylatornia. Schrony pod Nową Hutą znikają obecnie w zastraszającym tempie. Przy okazji remontów są sukcesywnie likwidowane, przerabiane na piwnice czy magazyny.
Autor: Joanna Urbaniec
- Ostatni moment, by je ratować. To dlatego wpadliście na pomysł tej wystawy?
- Wszystko zaczęło się trochę przypadkiem. Przed rokiem w Radiu Kraków razem z kierownikiem Oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa Dzieje Nowej Huty Pawłem Jagłą i Tomaszem Mierzwą z Małopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii „Rawelin” rozmawialiśmy o schronach. W ubiegłym roku stowarzyszenie przygotowało opracowanie poświęcone schronom pod dawnym kinem „Światowid”, w którym mieści się muzeum, na potrzeby scenariusza wystawy stałej. Stało się ono podstawą do podjęcia prac nad scenariuszem pokazu „Atomowa groza”, którego autorami są Tomasz Mierzwa i mój kolega z muzeum Zbigniew Semik.
Nasze działania zbiegły się z inicjatywą nowohuckiego radnego Tomasza Urynowicza, który zabiega o stworzenie trasy turystycznej po nowohuckich schronach. Dzięki pozyskanym z gminy środkom mogliśmy częściowo odremontować jeden z dwóch schronów pod muzeum oraz przygotować wystawę i towarzyszące jej wydawnictwo. Do końca października ma też zostać ukończone opracowanie dotyczące planowanej trasy. W listopadzie zaprosimy na jego publiczną prezentację i dyskusję.
- Gdzie poza budynkiem muzeum znajdują się schrony, które mogłyby znaleźć się na potencjalnej trasie zwiedzania?
- Znamy dwa bardzo atrakcyjne schrony specjalnego przeznaczenia i świetnie byłoby, gdyby mogły stać się częścią trasy. Pierwszy znajduje się pod Szpitalem im. S. Żeromskiego. Jest w nim nadal oryginalny sprzęt medyczny, łaźnia do odkażania, a sale są specjalnie opisane, np. dla średnio i ciężko porażonych bądź psychicznie chorych. Drugi świetnie zachowany schron znajduje się pod jednym z dwóch przejętych niedawno przez samorząd budynków administracji kombinatu. Mieściło się tam zapasowe centrum zarządzania będące tak naprawdę gotową ekspozycją muzealną. Ale nie przesądzajmy, na razie.
- Przez lata narosło wiele mitów dotyczących schronów. Jeden z nich mówi o tym, że kino „Światowid” było połączone tunelem ze Szpitalem im. S. Żeromskiego. To prawda?
- Takiego tunelu nie ma. Cały czas zgłaszają się do nas ludzie, którzy opowiadają, że jak dorastali w Nowej Hucie, weszli kiedyś na jednym jej końcu i wyszli na drugim. Funkcjonuje taki mit, że pod Nową Hutą istnieje drugie, podziemne miasto. W schronach znajdują się niewielkie, zwykle zaspawane drzwiczki, a za nimi tunele. Prowadzą one jednak do wyjść ewakuacyjnych, mają zwykle po kilkanaście metrów i nie są połączone z innymi schronami.
- Inny nowohucki mit głosi, że wszystkie schrony budowane w Nowej Hucie były przeciwatomowe.
- Większość z nich to schrony kategorii III lub IV, które nie zabezpieczały przed atakiem atomowym, a stanowiły kontynuację myśli technicznej z II wojny światowej. Zostały zaprojektowane jako miejsca ukrycia, ludzie mieli w nich pozostawać do trzech dni, zanim dotrze ekipa z pomocą. Nie miały na przykład magazynów żywności.
- Ale na tytuł wystawy wybraliście „Atomowa groza”.
- To oczywiście nawiązanie do popularnych haseł i mitu, że schrony były przeciwatomowe. Zresztą zręcznie rozgrywała to propaganda - po obu stronach. Amerykanie szukali w ten sposób uzasadnienia dla zwiększenia wydatków zbrojeniowych. Z kolei u nas wykorzystywano strach, by trzymać naród krótko. Podsycano więc atmosferę zagrożenia, a towarzyszące temu przepisy pozwalały tłamsić niezależne myślenie. Nic nie jednoczy tak jak konkretny wróg i zagrożenie. Ale równocześnie trzeba podkreślić, że na przestrzeni kilkudziesięciu lat w XX w. byliśmy kilkakrotnie blisko wybuchu III wojny światowej.
- Czy nowohuckie schrony byłyby dzisiaj przydatne?
- Po wybuchu wojny na Ukrainie zdarzało się, że przychodzili do nas ludzie i pytali, czy schrony pod dawnym kinem będą udostępniane w razie zagrożenia. Nie miałoby to sensu, bo zdecydowana większość schronów pod Nową Hutą nie nadaje się dziś do wykorzystania. Także nasze prace w schronie nie polegały na przywróceniu mu funkcji obronnych, a odtworzeniu wyglądu. Pamiętajmy też, że te schrony w większości były po prostu przeciwlotnicze. Część z nich miano modernizować, aby chroniły też przed niektórymi skutkami ataku atomowego, ale zawsze brakowało na to pieniędzy. Trudno mówić dziś o nich jako o budowlach ochronnych.
***
Wystawę „Atomowa groza. Schrony w Nowej Hucie” (scenariusz: Tomasz Mierzwa, Zbigniew Semik, aranżacja plastyczna: Łukasz Sarnat) można będzie oglądać w Muzeum PRL-u (os. Centrum E 1) do końca 2016 r. od środy do niedzieli w godz. 10-17.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?