Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś o godzinie 20: Wisła Kraków - Legia

Redakcja
Gra w otwarte karty

   Bez względu na stawkę, mecz krakowskiej Wisły z warszawską Legią jest zawsze wydarzeniem w piłkarskiej ekstraklasie. Od kilku lat oba zespoły regularnie walczą o najwyższe laury, dlatego dziś o godz. 20 na stadionie przy Reymonta dojdzie do spotkania obecnego mistrza Polski i lidera z wicemistrzem.
   Trener "Białej Gwiazdy" Henryk Kasperczak poinformował wczoraj, że nie zagra - niestety - obrońca Arkadiusz Głowacki, który od miesiąca leczył kontuzję. Troska o zdrowie zawodnika miała decydujące znaczenie przy podjęciu tej decyzji.
   - Mecz z Legią to prestiżowe spotkanie - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej szkoleniowiec gospodarzy. - Zespół Legii jest dobrze zorganizowany, gra twardy futbol, ostatnio ma jednak naprawdę trudny okres. Ale przeciwko Wiśle nawet słabe zespoły grają mecze życia. Legia zawsze się biła z Wisłą i na pewno tak samo będzie w piątek, Co prawda, trzeba zwracać uwagę na przeciwnika, lecz dla mnie najważniejsze jest, by z dobrej strony zaprezentował się mój zespół, by pokazał swoją prawdziwą jakość. Bo to, przede wszystkim, zadecyduje o wyniku. Jesteśmy w lepszej sytuacji, ponieważ gramy u siebie.
   To, że Jacek Zieliński usiądzie razem z Lucjanem Brychczym i Krzysztofem Gawarą na trenerskiej ławce nie ma - zdaniem Henryka Kasperczaka - większego znaczenia. Groźniejszy dla Wisły byłby jako podpora defensywy Legii, co wiele razy udowodnił.**Na konferencji, w towarzystwie prezesa zarządu, wczorajszego solenizanta, Tadeusza Czerwińskiego i Henryka Kasperczaka, pojawili się też Radosław Majdan i Tomasz Kłos.
   - Tylko z boku wydaje się, że to będzie formalność - przestrzegał bramkarz Wisły. - Zwycięstwa, które odnosimy, nawet te wysokie, nie przychodzą łatwo. Tak samo, jak zdobycie tytułu mistrza Polski. Kiedy odpadliśmy z Pucharu UEFA, musieliśmy sobie z tym poradzić i nie przekładać naszego rozgoryczenia na ligę. Trzeba o tym zapomnieć i koncentrować się na wywalczeniu mistrzostwa i Pucharu Polski, by znów podjąć walkę o Ligę Mistrzów, grać w europejskich pucharach. A Tomasz Kłos dodał: - Na mecz z Legią na pewno nie trzeba nas mobilizować. Zresztą, czy gramy z Legią, czy z innymi drużynami, musimy być skoncentrowani przez 90 minut.

Maciej Żurawski:

- Zawsze do przodu!

   - Nie wiem, jak zagra Legia, ale my - jak zawsze - postawimy na otwartą grę, ruszymy więc do przodu, by zdobyć bramkę - zapewniał kapitan wiślaków Maciej Żurawski. - Nie ma dla mnie znaczenia, kto wystąpi w obronie naszych rywali, to ich problem. Nasze mecze z Legią były z reguły ciekawe. Staram się pamiętać tylko korzystne wyniki, choćby wiosenne 1-0. Nie pamiętam, kiedy Legia wygrała w Krakowie. Teraz przewiduję, że też nie zdobędzie bramki, a my odniesiemy zwycięstwo.

Setka po setce?

   W ostatnim pierwszoligowym spotkaniu - z Odrą w Wodzisławiu Śląskim - Tomasz Frankowski strzelił swojego setnego gola w ekstraklasie, dziś ma szansę zapisać setne trafienie dla Wisły, bo w tym miejscu trzeba przypomnieć, że pierwszą bramkę ligową zdobył jeszcze w Jagiellonii Białystok, a już pozostałe jako wiślak. (SAS)

"18" wiŚlaków

   Po wczorajszym, popołudniowym rozruchu na tzw. zgrupowanie wyjechało 18 graczy Wisły: bramkarze - Majdan, Piekutowski, obrońcy Baszczyński, Kowalczyk, Kłos, Mijailović, Stolarczyk, pomocnicy - Cantoro, Ekwueme, Gorawski, Kukiełka, Kwiek, Szymkowiak, Zieńczuk, napastnicy: Frankowski, Kuźba, Omeonu, Żurawski

Przeciwko przemocy

   Stop bandytom! Nie przemocy? - to hasła, które na koszulkach zaprezentują piłkarze Wisły i Legii. O ile na stadionach notujemy coraz mniej chuligańskich wybryków, to poza nimi nadal dochodzi do porachunków między szalikowcami. I są ofiary, nawet śmiertelne. Przeciwko temu zaprotestują zawodnicy, trenerzy i sympatycy obu zespołów.
   To, że dzisiejsze spotkanie obejrzą kibice Legii - podkreśla z satysfakcją prezes Czerwiński, który przekonał policję i wykonawców nowej trybuny, że należy się zdobyć na ten gest, pamiętając również o tym, że wiosną jest rewanż w Warszawie.

Tomasz Sokołowski II:

Szanuję wiślaków

   - Legia zamierza w Krakowie wygrać czy... nie przegrać? - zwróciliśmy się z pytaniem do prawoskrzydłowego Legii, 27-letniego Tomasza Sokołowskiego II.
   - Skoro gra się o tytuł mistrza Polski, to trzeba wygrywać. A Legia jest klubem, w którym remisy się nie liczą. Dlatego, mimo wysokiej klasy Wisły, zamierzamy pokonać ją w Krakowie.
   - Czy nie lepiej jest Wam zagrać na remis? Strata do Wisły by się nie powiększyła, a "z głowy" mielibyście najtrudniejszy wyjazd w sezonie.
   - W tym też jest jakaś racja. Jeśli przegramy, nasza strata do wiślaków urośnie do ośmiu punktów, co będzie już niezmiernie trudno odrobić. Po remisie to byłoby nadal pięć punktów, więc w takim wypadku na pewno nie wyjeżdżalibyśmy z Krakowa z opuszczonymi głowami. Jednak remis to dopiero może być, a przed meczem trzeba nastawić się na zwycięstwo.
   - Podoba się Panu nowy dla Legii system 4-4-2?
   - Bardzo. To najważniejsza zmiana wprowadzona przez trenera Jacka Zielińskiego, chociaż łatwiej byłoby zacząć ją stosować od przerwy zimowej. Jako boczny pomocnik czuję się teraz o wiele swobodniej. Dawniej miałem więcej zadań defensywnych, co powodowało, że nie mogłem tak często włączać się do ataku.
   - Żyć nie umierać, choć dopiero teraz kibice Legii zaczną Panu liczyć, ile razy podał Pan celnie do napastników.
   - Kibice marudzą i będą marudzić. Zależy mi szczególnie, żeby pan napisał, że doskonalenie systemu 4-4-2 trwa dosyć długo. My ćwiczyliśmy to dopiero w trzech spotkaniach, więc nie oczekujmy cudów. Nasi kibice powinni pamiętać, jak Wiśle szło po takiej zmianie. Oni długo nie grali perfekcyjnie, ale gdy "zaskoczyli", to aż miło było popatrzeć.
   - Piotr Włodarczyk mówi, że jego interesuje głównie liczba podań z pomocy, a nie schemat ustawienia.
   - Rozumiem Piotrka. On żyje z tego, co mu wystawimy. Przecież nie weźmie piłki na połowie boiska i nie przedrybluje czterech rywali.
   - Zieliński jest dobrym trenerem?
   - Może takim być. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Jacek zna zespół od środka i umie to wykorzystać. Zadanie ma jednak ciężkie, bo trafił na przełomowy, trudny dla wszystkich okres.
   - Kibice Legii i Wisły nie znoszą się. Czy piłkarze też?
   - Nie. Szanujemy się nawzajem. Jak gra Wisła z Legią, to walka jest na każdym metrze boiska, ale chyba nie ma złośliwości. Ja, gdy sfauluję, to nie dlatego, że przeciwnik jest piłkarzem Wisły, tylko dlatego, że jest... przeciwnikiem. Z Markiem Zieńczukiem zdążyłem się zaprzyjaźnić we Wronkach i nasze stosunki nie zmieniły się od czasu, gdy on gra w Wiśle, a ja w Legii.
   - Zagra Pan prawdopodobnie na niego i Nikolę Mijailovicia.
   - Jeśli zagram, to raczej na tego drugiego. Marek będzie miał do czynienia z Wojtkiem Szalą. Ludzie różnie oceniają Nikolę, ale dla mnie Mijailović jest bardzo dobrym zawodnikiem. Gra przecież w podstawowym składzie mistrzów Polski. Popełnia tylko jeden błąd. Nie zdradzę, jaki, ale postaram się to wykorzystać.
   - Jak Pan wspomina swe dotychczasowe wizyty z Legią na stadionie Wisły?
   - Były dwie. Pierwsza wiosną - przegraliśmy 0-1 i w praktyce straciliśmy szansę na mistrzostwo. Zagraliśmy wtedy bardzo dobrze w obronie - zajmowało się nią 5-6 zawodników. Wisła nie stworzyła wielu okazji, ale jedną, niestety, wykorzystał Tomek Frankowski. A nam już brakowało ludzi, by rozpocząć frontalny atak. Niedawno wygraliśmy 4-0 w meczu charytatywnym. Składy były jednak dalekie od optymalnych, więc nie przywiązuję do tamtego spotkania dużej wagi. No, tyle że strzeliłem gola i chciałbym to w Krakowie powtórzyć.
   - Jaki będzie wynik?
   - Chcę jakiegokolwiek zwycięstwa Legii. Nawet 1-0.
   - A potem krótki oddech w rodzinnej Dębicy?
   - Chętnie, ale nie wiem, czy będziemy trenować w niedzielę. Bo jeśli tak, to raczej wrócę z chłopakami do Warszawy.
Rozmawiał Marek Gilarski

Prawie 90 lat prawdziwej historii

Legia to potęga

   Brychczy, Deyna, Nawrot, Gadocha, Żmijewski, Łańko, Mięciel, Pieszko, Pisz, Pol, Kowalczyk, Ćmikiewicz, Zieliński, Martyna, Szymkowiak, Zientara, Gmoch, Janas, Buncol, Wdowczyk, Kosecki... Co łączy nazwiska tych znanych piłkarzy, a w niektórych przypadkach także trenerów? Dla sympatyka sportu odpowiedź jest prosta: Legia! Legia, czyli klub Warszawy, ale założony dla stolicy przez... "resztę" kraju - jak pisze Andrzej Gowarzewski, autor główny 9. tomu kolekcji klubów encyklopedii piłkarskiej FUJI.
   "Legia to potęga" to piłkarska historia klubu, który dał do reprezentacji Polski ponad 100 zawodników, zdobył 7 razy mistrzostwo Polski i odnosił sukcesy na arenie europejskiej (półfinał PE w 1970 r.). To historia prawdziwa, obalająca wiele fałszów, wydobywająca na światło dzienne fakty przemilczane w latach minionych, jak choćby ten, że kierownikiem sekcji piłkarskiej przed wojną był ppłk Leopold Okulicki, późniejszy generał, zamęczony w moskiewskim więzieniu. Autorzy dochodzą poza tym prawdy kiedy powstał klub - w 1916 czy w... 1922 roku; uzmysławiają, że werbunek piłkarzy z różnych zakątków Polski zaczął się nie w stalinowskich latach 50., ale już w latach 20., kiedy Legię nazywano w pewnym momencie... stołeczną filią Cracovii. Przypominają też, że Stadionowi Wojska Polskiego nikt nigdy nie odebrał imienia... Marszałka Józefa Piłsudskiego, a z kolei "Ce-Wu-Ka-eS" pozostał w okrzykach i śpiewkach kibiców, mimo że w nazwie klubu nie ma słowa "Centralny" od 1957 roku...
   To wreszcie historia kompletna, bogato ilustrowana, z dokumentacją wszystkich meczów, z prawie 500 arcyciekawymi biogramami piłkarzy i trenerów, ale bez... Henryka Kasperczaka, który latem 1967 roku nie zdołał się przebić z rezerw do pierwszej drużyny, gdyż nie poznano się chyba na jego talencie...(RK)
   Legia to potęga. Prawie 90 lat prawdziwej historii. Kolekcja klubów, tom 9. Wydawnictwo GiA, Katowice 2004

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski