Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś śpiewają tylko dinozaury. Kiedy pojawią się następcy?

Barbara Rotter-Stankiewicz
Władysław Cebula (pierwszy z lewej) z kapelą Gdowianie
Władysław Cebula (pierwszy z lewej) z kapelą Gdowianie Barbara Rotter-Stankiewicz
Gdów. Władysław Cebula z regionalnym zespołem Gdowianie występuje od dziesięcioleci. Jego żonie Barbarze sprawy kultury są równie bliskie.

Gdy Władysław Cebula zaczyna śpiewać, a kapela Gdowianie grać - nie sposób nie poddać się magii melodii i ludowych przyśpiewek. I tak jest już od lat. Z okazji Święta Ziemi Gdowskiej, które odbywało się w ubiegły weekend, zostało wręczonych kilkadziesiąt okolicznościowych medali, wybitych na pamiątkę 742. rocznicy lokacji i nadania gminie herbu.
Medale dla Gdowian były właściwie trzy: dla zespołu regionalnego, dla Barbary Cebulowej oraz jej męża, Władysława. Wszystkie za to samo: ogromny wkład w promowanie kultury i folkloru regionu ziemi gdowskiej. Nikt nie wątpił, że taka nagroda im się należała za dziesiątki lat pracy, za to, że nie pozwalają zapomnieć o miejscowej tradycji, upowszechniają ją w Polsce i umilają życie mieszkańcom nie tylko Gdowa.

Gdowianie , którzy liczą już 41 lat, jako zespół czas świetności mają za sobą, na placu boju pozostała właściwie tylko kapela. Grają na heligonce, skrzypcach, trąbce, klarnecie i kontrabasie.

Jak mówi pan Władysław, przyczyna jest prozaiczna: dusza ochocza, ale ciało mdłe...
- Zostały same dinozaury - żartuje. - Jak się trochę pośpiewa, porusza, to się człowiek "zafucy" i trzeba by chwilę odpocząć, a przez ten czas powinni występować nasi następcy. A ich nie ma...

Trudno wymagać, by tancerze, aktorzy i muzykanci byli tak samo sprawni, wytrzymali i energiczni jak przed laty. Brak młodych w zespole trochę dziwi, bo przecież w gminnych szkołach zwraca się dużą uwagę na kultywowanie tradycji. Może sytuacja by się poprawiła, gdyby w gdowskiej Szkole Muzycznej wprowadzono naukę gry na instrumentach ludowych. To jedno
z marzeń pana Władysława i jego żony.

Pani Barbara przez wiele lat zajmowała się regionalną kulturą i to nie tylko w Urzędzie Gminy, gdzie pracowała. To była i jest jej pasja. Pisała m.in. scenariusze do widowisk, które wystawiali Gdowianie (autorką wielu była też kierująca GOK w latach 80.Teresa Szlachetka, również wyróżniona jubileuszowym medalem).

Złoty czas dla zespołu to lata 80. Wtedy były pieniądze na działalność, wyjazdy, z tamtego okresu pochodzą m.in. ludowe stroje. Były też liczne nagrody, które zdobywał zarówno zespół, kapela, jak i jej śpiewak. Z Kazimierza nad Wisłą, z Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w roku 1986, przywiózł razem z córką Magdą pierwszą nagrodę w kategorii Duży-Mały.

Magda zabłysnęła raz jeszcze, zdobywając dwa lata później nagrodę na Sabałowych Bajaniach, ale tradycji rodzinnych nie kontynuuje. Jednak i ona, i jej starsza siostra Ewa skończyły Szkołę Muzyczną.

Nagrody dla Gdowian sypały się także później. O tym, że zasłużenie - można się przekonać, słuchając płyty nagranej kilka lat temu w Radiu Kraków.

Skąd wzięło się artystyczne zacięcie i śpiewanie pana Władysława? - Zawsze lubiłem śpiewać. Występowałem już w szkole, na wszystkich akadamiach - Wszystko tobie, ukochana ziemio... - nuci. - Bozia mi dała jaki taki głos - mówi skromnie.
Ten "jaki taki" głos znają w Gdowie wszyscy, a poza gminą - wielu. Głęboki, donośny, taki którego nie tylko musi, ale i chce się słuchać. Piosenki i przyśpiewki w wykonaniu pana Władysława brzmią wyraziście, autentycznie, wciągają publiczność. Z jego interpretacji przebija energia, radość życia i poczucie humoru. A gdy gwizdnie na palcach, poderwałby do tańca nawet umarłego.

Śpiewa gwarą, bo tak przecież brzmią w oryginale ludowe przyśpiewki. W młodości wyspecjalizował się w odgrywaniu postaci Żyda. Był nim etatowo w jasełkach i widowiskach.

Ale państwo Cebulowie również między sobą rozmawiają gwarą. Nie jest to czysta gwara gdowska, lecz raczej małopolska, bo pan Władysław pochodzi z Polanki koło Myś-lenic, a pani Basia - z Kasinki Małej.

W Gdowie wylądowali z bardzo prozaicznej przyczyny. - Władziu jest po melioracji, a tutaj było służbowe mieszkanie w wodomistrzówce. To nas skusiło - mówi pani Barbara.

Dobrze, że tej pokusie ulegli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski