Alicja Sroka z Wisowatek, niewielkiego przysiółka Borzęcina, grzyby zbiera od wielu lat. Oprócz podgrzybków i prawdziwków, które występują w lasach w pobliżu jej domu, spotyka także różne dziwolągi.
– Nawet ich nie dotykam, raczej omijam z daleka _– mówi pani Alicja. O tym, że na terenie powiatu brzeskiego występuje grzyb pochodzący z terenu Australii, dowiedziała się przedwczoraj. – Czegoś podobnego w __naszym regionie jeszcze nie spotkałam, niezwykły okaz _– przyznaje grzybiarka.
Okratka australijskiego, który po raz pierwszy został opisany w Polsce w 1983 r., widział też Jerzy Zawartka, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego.
– _Jeden z __nich rośnie nawet całkiem niedaleko naszej siedziby _– przyznaje. Okratek, który przypomina czapkę Stańczyka lub czerwoną rozgwiazdę, na dyrektorze zrobił wrażenie. Nie tylko z powodu wyglądu. Jak każdy okaz z gatunku sromotnikowych, potwornie śmierdzi. Grzyb oczywiście nie jest jadalny.
– _Nikt go nie próbował, choćby ze względu na __specyficzny zapach padliny _– mówi Dariusz Karasiński z Zakładu Mykologii Instytutu Botaniki PAN w Krakowie.
Skąd okratek australijski wziął się w lasach bocheńskich i tarnowskich? Teorii jest wiele. Jedna z nich mówi, że do Polski trafił już podczas I wojny światowej, przywieziony razem ze słomą z Australii. Inna wersja zakłada, że w XVIII wieku występował już w Skandynawii. Jest też teoria mówiąca, że mikroskopijne zarodniki na ubraniu z Antypodów mogli przewieźć turyści. W 2003 r. na terenie Polski odnotowano 40 stanowisk okratka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?