18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziwny kształt list

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Listy kandydatów w wyborach do Sejmu zatwierdzają przywódcy partyjni ze swoimi najbliższymi współpracownikami. To patologia - zgodnie twierdzą znawcy polskiej sceny politycznej.

Fot. Anna Kaczmarz

Wybory DO SENATU 2011

Nie zmienia to jednak faktu, że walka o kształt list jest z reguły bratobójczą rywalizacją. "Na śmierć i życie" rywalizują nie tylko kandydaci z danego okręgu, którzy zabiegają, by znaleźć się możliwie najwyżej, lecz też liderzy poszczególnych frakcji w niektórych stronnictwach. Wiedzą, że ich pozycja w wewnątrzpartyjnej hierarchii w ogromnej mierze zależy od tego, ilu "swoich ludzi" ulokują na tzw. miejscach biorących, czyli takich, które dają realne szanse na mandat poselski. W 2005 r. w PO toczyła się ostra rywalizacja pomiędzy Donaldem Tuskiem a Janem Rokitą o to, kto więcej swoich popleczników umieści na czele list w całym kraju. Tusk wygrał ją, usuwając w ostatniej chwili kandydatów Rokity. Dwa lata później obecny premier podzielił się z Grzegorzem Schetyną i obaj mieli mniej więcej po równo swoich ludzi na czołowych pozycjach. W tych wyborach znów Tusk ma decydujące zdanie, co oznacza, że udało mu się "wyciąć schetynowców".

***

W SLD sytuacja jest jeszcze bardziej nienormalna pod tym względem - jak twierdzi dr Sergiusz Trzeciak, jeden z najlepszych specjalistów od marketingu politycznego i kreowania wizerunku polityków. Zdaniem Trzeciaka Grzegorz Napieralski układał listy do Sejmu, kierując się wyłącznie tym, by w przyszłym klubie Sojuszu byli tylko przychylni mu posłowie. W ocenie dr. Trzeciaka, ten cel był dla Napieralskiego znacznie istotniejszy niż wynik wyborczy SLD.

W przypadku PiS sprawa jest prosta. Jarosław Kaczyński miał absolutnie decydujący głos. Kształt list wyborczych PiS zależał od niego i tylko od niego. Prezes Kaczyński w akcie łaski bądź niełaski przesuwał niektórych kandydatów o kilka lub kilkanaście miejsc w górę lub w dół.

W PSL toczyła się także bardzo ostra walka o najwyższe pozycje na listach. Przykładem może być lista krakowska. Pierwsze miejsce zajmuje na niej Wojciech Kozak, wicemarszałek województwa małopolskiego, który rok temu mamił wyborców, obiecując, jakim to rzetelnym samorządowcem będzie i jak wiele dla niego znaczy rozwój Małopolski. Dziś przekonuje, że warto "głosować na Kozaka" do Sejmu. Za niecałe trzy lata może chcieć znaleźć się w Parlamencie Europejskim. Ale Kozak to "mały grzybek" przy numerze dwa - Monice Piątkowskiej. SLD oferował jej 19. lokatę na krakowskiej liście, wykorzystała więc braterstwo broni pomiędzy prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim a PSL i została kandydatką ludowców. Źle to świadczy przede wszystkim o prezesie PSL, wicepremierze i szefie resortu gospodarki Waldemarze Pawlaku. Przystał bowiem na to, że dopiero na czwartym miejscu krakowskiej listy jest prof. Maciej Kaliski. Pawlak, podobnie jak inni polscy politycy, niczym mantrę powtarza, że priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Tymczasem jeden z najlepszych polskich znawców rynku ropy i gazu, profesor AGH, autor wielu naukowych publikacji, wiceminister gospodarki odpowiadający za bezpieczeństwo energetyczne kraju, czyli prof. Kaliski, jest na czwartym miejscu, co w praktyce oznacza, że na zdobycie miejsca w Sejmie ma marne szanse. To rażący i hańbiący przykład kierowania się interesem partyjno-koleżeńskim. Za prof. Kaliskim - na piątym miejscu - jest Halina Kurtyka, była wójt Zabierzowa, a od 2008 r. zajmująca dyrektorskie fotele w krakowskim oddziale PKP. Na pierwszej dyrektorskiej posadzie zastąpiła dyrektora z 30-letnim stażem, magistra budownictwa. Halina Kurtyka też legitymuje się wykształceniem wyższym, jest bowiem magistrem wychowania fizycznego. Od lipca tego roku Kurtyka jest na zwolnieniu lekarskim, ale nie przeszkadza jej to prowadzić kampanii wyborczej. Dopiero ujawnienie tych faktów na łamach "Gazety Wyborczej" spowodowało, że władze krakowskich PKP obiecały zająć się tą sprawą, m.in. zawiadamiając ZUS. Sama kandydatka tłumaczy się, że nie jest w stanie chodzić do pracy, bo kosztuje ją ona zbyt wiele stresu.
Po raz ostatni mandat dla PSL z Krakowa zdobył w 2001 r. Bogdan Pęk. 9 października ludowcy z tego okręgu realnie mogą liczyć na co najwyżej jedno miejsce w Sejmie.

***

Listę PO w Krakowie otwiera Ireneusz Raś. Teoretycznie zatem on powinien być lokomotywą wyborczą partii w tym okręgu. Na drugim miejscu jest Katarzyna Matusik-Lipiec. Oboje są posłami. Dopiero z trzeciego miejsca o mandat do Sejmu ubiegać się będzie Jarosław Gowin, szef konserwatywnego skrzydła w całej Platformie, zdecydowanie najbardziej obecnie znany polityk z Krakowa działający na krajowej scenie politycznej. Dla Gowina liczyć się będzie zapewnie nie tylko to, czy dostanie się do Sejmu, bo miejsce w nim ma praktycznie zaklepane, lecz też liczba głosów oddanych na niego. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że usatysfakcjonuje go tylko wyraźna wygrana nad Rasiem, który chciał odesłać Gowina do Senatu lub wysłać do walki z innego okręgu. O ile pojedynek Rasia z Gowinem można uznać za zakończony na razie remisem, bo Raś otwiera listę, lecz Gowin nie dał się wypchnąć z niej, to Łukasz Gibała - siostrzeniec Gowina - został mocno trafiony przez Rasia. Najpierw Gibała, doktor filozofii, logik, były przedsiębiorca, został wykreślony z grona kandydatów, choć jest... przewodniczącym krakowskiej PO! Jego starania u władz najwyższych Platformy powiodły się o tyle, że został jednym z kandydatów, lecz o mandat walczy z dziewiętnastego miejsca. Bezdyskusyjnie natomiast przoduje pod względem liczby wizerunków na plakatach i billboardach w okręgu. Część osób może być zdziwiona, że Gowina poprzedza na liście również niezbyt znana posłanka Matusik-Lipiec. Dlaczego tak jest, stosunkowo łatwo można się domyślić. Krótko mówiąc, to taki mały punkcik dla Rasia. To zaś, że kobieta jest w pierwszej trójce wynika z zasady przyjętej przez partię, że w pierwszej trójce musi być przynajmniej jedna dama, a w pierwszej piątce - co najmniej dwie. Na krakowskiej liście piątą pozycję zajmuje Małgorzata Jantos, wieloletnia radna. Przed nią jest Jerzy Fedorowicz, znany aktor, reżyser, miłośnik i znawca sportu, mniej znany jako poseł. Za nim plasuje się kolejny poseł - Jacek Krupa, któremu kompetencji w sprawach gospodarczych i ustrojowych nie sposób odmówić.

Z ósmego miejsca z krakowskiej listy PO do Sejmu startuje Józef Lassota. Reklamuje się jako "prezydent Lassota", bo był gospodarzem Krakowa w latach 1992-1998, a w 2002 r. przegrał w drugiej turze z Jackiem Majchrowskim, może, jak niektórzy twierdzą, w konsekwencji tego, że przeciwko Lassocie wystąpił wówczas Jan Rokita. Lassota chce powrotu do posłowania (posłem był z listy Unii Wolności), czyli woli zamienić fotel radnego wojewódzkiego na miejsce w ławach przy Wiejskiej. Koleżanką Lassoty w małopolskim sejmiku jest Jagna Marczułajtis, trzykrotna uczestniczka zimowych igrzysk olimpijskich (snowboard). Ona dostała "dziesiątkę". Kilka tygodni temu Państwowa Komisja Wyborcza rozstrzygnęła, że Marczułajtis, tańcząc w czasie kampanii w TVN-owskim programie "Tańcu z Gwiazdami", nie narusza ordynacji wyborczej.
Mocno widoczna - dzięki licznym plakatom i billboardom - jest kampania Wojciecha Filemonowicza, szefa Socjaldemokracji Polskiej. Filemonowicz swój udział na listach PO tłumaczy tym, że jego formacja jest centrolewicą, a Platforma z ugrupowania ortodoksyjnie liberalnego staje się partią socjalliberalną.

***

W trzech poprzednich wyborach listę PiS w okręgu krakowskim otwierał Zbigniew Ziobro, którego przeciwnicy tej partii mieli i mają za hochsztaplera, człowieka bezwzględnego, cynicznego, ale jednocześnie zwolennicy PiS mieli w Ziobrze zdecydowanego przywódcę. 4 lata temu zebrał on prawie 165 tys. głosów. Teraz wszystko wskazuje na to, że na liście PiS w Krakowie takiej "lokomotywy" nie będzie. Dopiero na trzecim miejscu jest najbardziej znany polityk tej formacji w Krakowie prof. Ryszard Terlecki. "Oczko" wyżej jest poseł Andrzej Adamczyk, PiS-owski specjalista od infrastruktury. Przed nim Andrzej Duda, który rok temu niezbyt udanie walczył o prezydenturę Krakowa, a wcześniej był wiceministrem sprawiedliwości przy ministrze Ziobrze, później podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Miejsce Dudy dowodzi, że Ziobro nadal ma wiele do powiedzenia. Na krakowskiej liście PiS nie ma celebrytów, a z nazwisk znanych nie tylko w Krakowie i okolicy znajdziemy chyba tylko Barbarę Bubulę, byłą posłankę i byłą członkinię Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

***

Listę PJN w Krakowie zamyka Marcin Emilewicz, politolog, autor ciekawych tekstów analizujących polską i europejską scenę polityczną. Krakowska lista SLD we wcześniejszych wyborach wyglądała znacznie bardziej okazale niż dzisiaj. W tych otwiera ją Tomasz Kalita znany z tego, że jest zausznikiem Grzegorza Napieralskiego. Z pewnością nietuzinkową osobą jest trzeci na liście - prof. Jan Hartman, etyk. Tak pisze o sobie: "Nie jestem "komuchem", "lewakiem" ani uczestnikiem "międzynarodowego spisku komunistycznego". "Z podstawowymi poglądami socjalistów (nie mówiąc już o komunistach) fundamentalnie się nie zgadzam". I dalej: "Nie jestem żadnym zwolennikiem eutanazji ani aborcji. Nie wiem nawet, co to znaczy być zwolennikiem w tym wypadku". Zapewnia, że nie jest żadnym "wojującym ateistą", choć jest niewierzący. "Nigdy jednak nie walczę o uznanie tezy, że Boga nie ma. Wiele mówię o religii i Kościele (nieraz krytycznie), bronię świeckości państwa, ale żadnej wojny z religią jako taką nie prowadzę. Prawdę mówiąc, nie mogę sobie wyobrazić życia społecznego bez religii".

Włodzimierz Knap

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski