Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzwony

Redakcja
Najsłynniejszy dzwon w Polsce - Zygmunt Fot. Anna Kaczmarz
Najsłynniejszy dzwon w Polsce - Zygmunt Fot. Anna Kaczmarz
Oddzywa się tylko w niektóre dni, aby obwieścić światu wyjątkową nowinę. Czasem dzwon milknie.

Najsłynniejszy dzwon w Polsce - Zygmunt Fot. Anna Kaczmarz

Jan Rogóż: MÓJ KRAKÓW

Bywa, że jest martwy i głuchy, wydaje fałszywy ton, gdy pęknie spiż, w który uderza jego serce. I pozostaje tylko - choć z żalem, bo to nierzadko liczące kilkaset lat arcydzieła sztuki ludwisarskiej - dzwon zezłomować i przetopić. Taki los mógł spotkać dwa z czterech dzwonów liturgicznych krakowskiej Bazyliki NMP, zawieszonych na niższej wieży mariackiej, a stanowiących jeden z największych i najstarszych zespołów dzwonów średniowiecznych w Polsce. Większy z nich, ważący ponad 4 tony "Półzygmunt", o średnicy 180 cm odlany prawdopodobnie w roku 1438 przez Jana Freudentala, od dawna nieużywany, posiadał w płaszczu ponadmetrową szparę. Czyniono kilka prób rozpiłowania rysy, a potem jej lutowania. Podejmowali się tego wędrowni giserzy (w Galicji nie było wówczas odlewni dzwonów) - lecz bezskutecznie.

Z początkiem 20. stulecia dotarła do Krakowa wiadomość o pewnym francuskim ludwisarzu, nazwiskiem Chambone, z małego miasteczka w Masywie Centralnym w departamencie Loiret, który opracował sposób przywracania dzwonom dawnego pięknego tonu bez konieczności ich ponownego przetapiania. Naprawił już paręset dzwonów we Francji i w Niemczech. W czerwcu 1909 roku tzw. Wydział Wielki Kasy Oszczędności Miasta Krakowa, zawiadujący finansami tej instytucji, pod przewodnictwem prezydenta Juliusza Leo uchwalił na dorocznej sesji, pośród licznych darowizn na cele humanitarne i dobroczynne, także wydatkowanie 8000 koron na ratowanie mariackich dzwonów. Dzięki tej ofiarności jeszcze jesienią tego roku udało się sprowadzić pod Wawel mistrza Chambone'a. Urządzono mu warsztat w nowo wybudowanych halach c.k. uprzywilejowanej fabryki maszyn rolniczych i narzędzi Ludwika Zieleniewskiego na Grzegórzkach. Korzystając z tej okazji przysłano też do Krakowa, z kilku miejscowości Galicji Zachodniej, inne pęknięte dzwony, m.in. piękny dzwon z Czchowa z 1459 roku. Łącznie poddano naprawie 8 dzwonów.

"Metoda francuskiego gisera, z której zresztą nie czyni tajemnicy - zanotował na łamach miesięcznika "Architekt" historyk sztuki i konserwator zabytków Stanisław Tomkowicz - jest prostą, niemal pierwotną. Dzwon rozgrzewa się do czerwoności, a w poszerzone pęknięcie wlewa roztopiony spiż". Sekret i umiejętności Chambone'a polegały na trafnym ustaleniu składu dawnego stopu, utrafieniu proporcji użytych metali. Każda taka operacja wymagała wielkiej ostrożności, precyzji i doświadczenia w zależności od rozmiarów dzwonu i grubości jego płaszcza, by "plomba" skutkiem drgań i wibracji nie wypadła, a przede wszystkim, by nie zafałszowała tonu.

Prace trwały ponad 9 tygodni. Najwięcej czasu i kosztów pochłonęło opuszczenie, a potem na powrót wywindowanie "Półzygmunta". Ale wynik był - jak pisze Tomkowicz - świetny. Wszystkie dzwony odzyskały pełny, jędrny, zdrowy głos. Z drobnymi wyjątkami po naprawie nie było śladu pęknięcia. Nowy aliaż zlał się ze starym w jednolitą masę. Nawet uszkodzone części misternych ornamentów odciśnięto i skopiowano przy naprawie. A na odjezdnym Chambone wyuczył dodatkowo jednego z giserów fabryki Zieleniewskiego swej metody, by mógł samodzielnie w przyszłości podejmować się rewitalizacji tarych dzwonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski