Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Echa samotnego wystrzału

Redakcja
Na początku lat 90. Polska była "hot news”. Ciągnęły do nas pielgrzymki polityków, urzędników, biznesmenów i cwaniaków. Chcieli coś zrobić, ale bardziej coś zarobić. Duży kraj w środku Europy, w którym wszystkiego brakowało i wszystko trzeba było zrobić, budził zainteresowanie. Niekiedy połączone z desperacją.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Pamiętam jedną z kilku wizyt amerykańskiego sekretarza (ministra) handlu, który w otoczeniu peletonu przedsiębiorców przyjeżdżał do nas w interesach. Chcieli tutaj kupować fabryki, budować nowe, modernizować stare. Inwestować i zarabiać. Jest to celem każdego rządu sprawnego państwa, choć u nas do dzisiaj uważa się za działalność podejrzaną. Wyobraźcie sobie Państwo naszego premiera maglującego francuskiego prezydenta o udogodnienie dla polskiego producenta tapczanów. Jeśliby media zwęszyły sprawę, premiera zagryzłaby opozycja, a przedsiębiorca by siedział.

Amerykański sekretarz handlu, z racji postawy zwany pieszczotliwie gorylem, dopadł mnie na jakimś przyjęciu i z wyraźnym osłupieniem opowiadał o wizycie w Waszyngtonie trzech polskich ministrów. Były to właściwie trzy wizyty. Spotykali się i rozmawiali oddzielnie – każdy mówił co innego. Amerykanie myśleli, że prowadzą jakąś strasznie wyrafinowaną grę i chcieli cokolwiek się o niej dowiedzieć. Wykręciłem się mętną tyradą o tworzeniu nowego modelu gospodarczego Polski. Co miałem powiedzieć: że u nas każdy swoją rzepkę skrobie, jeździ jak chce, mówi, co mu ślina na język przyniesie. Nie chciałem ujawniać gorylowi, że nie wynaleźliśmy jeszcze "memo”, czyli notatki międzyministerialnej, ustalającej wspólne zasady polskiej polityki.

Wygląda na to, że do dzisiaj tego wynalazku nie opanowaliśmy. Minister spraw zagranicznych wygłosił ważne przemówienie, rysujące przyszły kształt zjednoczonej Europy. Wzbudził pewne zainteresowanie za granicą, ale prawdziwą sensację wywołał w Polsce. Prezydent i premier sprawiali nieodparte wrażenie, że nic o pomyśle ministra nie wiedzieli. Dosyć oryginalne. W sprawach międzynarodowych nie mamy na ogół nic godnego uwagi do powiedzenia. A jak już ktoś otworzy usta, jego zwierzchnicy oraz koledzy zamieniają się w słupy soli.

Dobrze, że min. Sikorski przedstawił swoją (prywatną? państwową?) wizję zjednoczonej Europy. Interesująca jest koncepcja przekształcenia kontynentu w organizm zdolny do istnienia i konkurowania w szybko zmieniającym się świecie. Żeby to osiągnąć, trzeba zgodzić się na podporządkowanie części interesów własnych wspólnym Unii Europejskiej. Miałyby powstać jeszcze nie Stany Zjednoczone Europy, ale kontynent nie składałby się już z 27 skłóconych państw, których rządy prześcigają się w wyciąganiu ze wspólnoty korzyści dla siebie.

Wyłącznie dla siebie. Nasz autor pojęcia "wyciskanie brukselki” powinien dostać tytuł profesora za skrótową trafność tego żałosnego stwierdzenia. W różnych wersjach występuje w wielu miejscach kontynentu: w Grecji wyciśnięto w ten sposób dziesiątki miliardów euro, w Hiszpanii zbudowano autostrady, we Włoszech usiłowano uruchomić gospodarczo Sycylię. We Francji rozkwitło absurdalnie dotowane rolnictwo, a w samej Brukseli urzędnicy też skutecznie usiłują coś uszczknąć dla siebie. Świat się organizuje na nowo. Chiny, Indie, Brazylia rozpychają się w gospodarce, Ameryka z trudem broni swojej pozycji. A Europa?

Albo zacznie grać razem, przestanie wyciskać brukselkę po to, żeby zacząć wyciskać świat, albo będzie skansenem małych, wrzaskliwych państewek, zajmujących się wyłącznie swoimi (mizernymi zresztą) interesami. Nawet przy mało uciążliwym stopniu zjednoczenia, Europa będzie potężnym graczem na świecie. Niewiele do tego potrzeba. Kilku polityków z charakterem przywódców, przyhamowania nacjonalistycznej gadaniny, mądrych mediów. Jeśli to się złoży, możemy być spokojni o przyszłość.

Jeśli będziemy nadal tkwić w dzisiejszym bezruchu, nie mamy szansy. Europa stanie się mozaiką walczących o coraz mniejsze pieniądze krajów, które światowe giganty gospodarki będą skutecznie rozgrywać.

Nie będzie europejskich specjalności ani przewagi technologicznej. Strefa euro się nie rozpadnie, po prostu zamrze powoli i zniknie. Niemcy i kilka większych państw dadzą sobie radę. Polska już nie.

Jesteśmy bardzo zainteresowani tym, żeby Europa stała się potęgą. Będziemy jej częścią, bezpieczną, spokojną i bogatą. Powinniśmy zadbać o to, żeby samotny wystrzał Sikorskiego brzmiał jak najdłużej i jak najgłośniej. Tu nie ma miejsca na politykierstwo i partyjny bełkocik aparatczyków.

Wybór jest jasny: albo razem wypłyniemy, albo oddzielnie utoniemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski