– Pamięta Pan mecz w I lidze z Arką Gdynia?
– Nie, to było zbyt dawno temu.
– Ale wielu ludzi pamięta, wtedy Cracovia wygrała w doliczonym czasie gry, gdy upływała już trzecia minuta tego czasu, a Pan zdobył bramkę bliźniaczo podobna do tej strzelonej teraz Jagiellonii.
– Strzeliłem, choć chciał uderzać Grek Giannis Papadopoulos, ale mu nie pozwoliłem. Jak na treningu strzeli lepiej, to może wtedy już mu pozwolę…
– Bardzo pewnie Pan strzelił, jak maszyna.
– Damian Dąbrowski zapytał mnie, czy strzelę na sto procent, odpowiedziałem, że tak. W innym przypadku on by wziął piłkę. On ma takie uderzenie jak Cristiano Ronaldo… Na treningach potrafi strzelić bramki z rzutów wolnych, taki „spadający liść”, ale w meczach mu jeszcze nie wychodzi. Dostanie jednak szansę.
– Po kontuzji wypadł Pan na długo ze składu. Wiosną praktycznie Pan bardzo mało grał. Myśli Pan, że po tym trafieniu wróci Pan do łask i tych szans będzie więcej?
– Wypadłem już do końca sezonu (śmiech). Nie, tak poważnie, to nie wiem. Myślę, że trener ma rację, lepiej to widzi z boku. W tym meczu jakoś szczególnie dobrze się nie czułem, wręcz niedobrze. Ale piłkarskie rzeczy to jedno, a fizyczne to co innego. Już trzy tygodnie nie grałem. W tym tygodniu dobrze potrenowałem, szkoleniowiec coś zmienił i było lepiej. Jak się nie gra, to ciężko nadrobić czas.
– Będzie wam teraz łatwiej w kolejnych spotkaniach? Terminarz macie korzystny, teraz gracie z Podbeskidziem.
– Nie ma łatwych meczów, z ostatnia drużyną w tabeli też można przegrać, to jest piłka. Trzeba na sto procent podchodzić do wszystkich spotkań.
– Czy coś słychać w sprawie Pańskiego kontraktu, który wkrótce się kończy?
– O tym lepiej nie rozmawiać, ja nic nie wiem.
– Dyrektor klubu Piotr Burlikowski mówi, że musi Pan udowodnić swą przydatność do zespołu.
– On ze mną nie rozmawiał, powiedziano mi, że mnie nie lubią tutaj za to, co mówię. Ale jestem, jaki jestem i już się nie zmienię, niczego złego nie powiedziałem. Skoro Cracovia nie chce podpisywać ze mną kontraktu, to przecież są jeszcze inne kluby… W Polsce czy też gdzieś indziej.
– A co oznaczał ten gest w kierunku trybuny głównej po strzelonej bramce – zgięta ręka i zaciśnięta pięść?
– To już ludzie wiedzą... A może nie wiedzą. To normalny gest radości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?