Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edukacja zróżnicowana

Redakcja
Zdjęcie pochodzi z magazynu "Sternik. Wczoraj, dziś, jutro", wydawanego przez Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny"Sternik".
Zdjęcie pochodzi z magazynu "Sternik. Wczoraj, dziś, jutro", wydawanego przez Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny"Sternik".
Współczesna szkoła nie daje równych szans dziewczynkom i chłopcom, bo nie dostrzega ich naturalnych potrzeb. Wychodząc z takiego założenia, Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny "Sternik" uruchomiło w 2004 roku pierwsze niekoedukacyjne placówki w podwarszawskim Józefowie.

Zdjęcie pochodzi z magazynu "Sternik. Wczoraj, dziś, jutro", wydawanego przez Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny"Sternik".

Jaka szkoła?

W Falenicy powstało wówczas przedszkole i szkoła podstawowa "Strumienie" dla dziewcząt, a w Międzylesiu szkoła podstawowa dla chłopców "Żagle".

W tamtym czasie wydawało się to wstecznym dziwactwem. Przecież koedukacyjne szkoły były efektem rewolucji obyczajowej. Zostały wywalczone przez feministki dla zrównania szans obu płci. Powrót do kształcenia dziewcząt i chłopców oddzielnie wydawał się ciemnogrodem.

Kiedy więc w Falenicy startował projekt szkół niekoedukacyjnych, w trzech klasach żeńskich na trzech poziomach uczyły się zaledwie 23 dziewczynki. W szkole męskiej było o trzech chłopców więcej. W ub. roku szkolnym, gdy pierwsze falenickie dzieci osiągnęły poziom gimnazjum, w szkole żeńskiej było 221 dziewczynek, a w męskiej 230 chłopców - mimo że czesne wynosi równowartość średniej pensji. Poza Warszawą w Polsce działają dziś również, prowadzone przez Stowarzyszenie "Sternik", przedszkola w Krakowie, Poznaniu i Szczecinie. A od nowego roku szkolnego w Krakowie zaczną działać także niekoedukacyjne szkoły dla dziewcząt i chłopców.

Pomysł na rezygnację z nauczania w systemie koedukacyjnym nie jest bynajmniej polskim (w domyśle: zaściankowym) wymysłem. Wszędzie na świecie najlepsze wyniki osiągają szkoły, gdzie chłopcy i dziewczynki uczą się osobno. Pod wpływem tej wiedzy w ostatnich latach w USA zaczęto wprowadzać edukację zróżnicowaną także w szkołach publicznych. Podobnie w Australii. W szkołach publicznych, gdzie zniesiono koedukację, o 25 proc. wzrosła liczba uczniów zdobywających najlepsze oceny. Badania 270 tysięcy studentów australijskich wyższych uczelni wykazały, że wyniki w nauce absolwentów szkół niekoedukacyjnych są o 15 - 20 proc. wyższe niż pozostałych. Badania przeprowadzone w Niemczech w 2002 roku wykazały, że dziewczęta z klas żeńskich radzą sobie z fizyką dwa razy lepiej niż ich rówieśniczki z klas koedukacyjnych. W Anglii, w rankingu pięćdziesięciu najlepszych gimnazjów, najlepsza szkoła koedukacyjna zajmuje dopiero trzydzieste drugie miejsce.

- Przez kilka lat jeździłem do Wielkiej Brytanii. W sierpniu, po egzaminach wstępnych na studia, publikuje się tam listę najlepszych szkół średnich. Wśród szkół publicznych zaledwie ok. 1,5 proc. to szkoły niekoedukacyjne. Jednak przez ostatnie dwa lata właśnie te szkoły były zawsze w dziesiątce najlepszych. (W ciągu ostatnich sześciu lat w tym zestawieniu była tylko jedna szkoła koedukacyjna.) Podobnie wygląda lista najlepszych szkół prywatnych: w 90 proc. z nich chłopcy i dziewczyny uczą się oddzielnie. W Chile najlepsze są szkoły niekoedukacyjne, w Kanadzie wśród najlepszej szesnastki jest 11 szkół uczących oddzielnie chłopców i dziewczynki - mówi Josep Maria Barnils, przewodniczący European Association Single-sex Education (Europejskiego Stowarzyszenia Edukacji Zróżnicowanej), do którego należy ponad 2000 szkół w 16 krajach Europy, w tym dwie w Warszawie. Barnilas był gościem specjalnym konferencji pt. "Świat syna, świat córki - przewodnik dla rodziców", zorganizowanej przez Stowarzyszenie "Sternik" tydzień temu w Krakowie.
Polskie szkoły - "Strumień" dla dziewcząt i "Żagiel" dla chłopców - w testach szóstoklasisty osiągnęły najwyższe wyniki na tle kraju. Podobnie jest w zakresie różnych umiejętności zdobywanych przez uczniów, takich jak czytanie, pisanie, rozumienie, praktyczne korzystanie z wiedzy.

Co powoduje, że nauczanie oddzielnie chłopców i dziewczynek poprawia osiągane przez nich wyniki?

Różnice w rozwoju

chłopców i dziewcząt. Te naturalne różnice bardzo rzutują na sposób przyswajania przez nich wiedzy, pracę w grupie, wzajemną komunikację. Dzięki edukacji zróżnicowanej można o wiele precyzyjniej dobierać narzędzia edukacyjne i skuteczniej pomagać dziecku w rozwijaniu własnych talentów.

Szkoła koedukacyjna tych różnic nie zauważa. Wszystkich uczniów obowiązuje ten sam przeładowany program, a na cackanie się z ich uczuciami i emocjami nie pozostaje już czasu. O kształtowaniu charakteru, nauce empatii, zwracaniu uwagi na cnoty i prawdziwe wartości już nie wspomnę. Czy rzeczywiście mieszane szkoły wyrównały szanse? Na pewno spowodowały brak dyscypliny i wzrost agresji. Paradoksalnie może to mieć swoje przyczyny w lekceważeniu innego tempa rozwoju obu płci i nierespektowaniu ich potrzeb w różnych okresach rozwojowych dzieci.

- Koedukacja ogranicza możliwości rozwoju uzdolnień młodych ludzi. Z obawy przed ośmieszeniem chłopcy w młodszych klasach nie próbują swoich sił w dziedzinach uznawanych za dziewczęce, takich jak malowanie czy muzyka. Dziewczynki z obawy przed porażką unikają nauk ścisłych, gier strategicznych i sportu. Gdy jednak dzieci uwolni się od presji wzajemnej rywalizacji płci, we własnym gronie odważniej wykorzystują wszystkie swoje talenty - mówi Robert Mazelanik, dyrektor szkoły dla chłopców "Żagle".

Dyrektor Mazelanik mówił o swoich uczniach z wielką sympatią, ale także z poczuciem humoru.

- Lekcje muszą być tak dostosowane, by chłopcy mieli możliwość stale czymś ruszać, manipulować. Dostają piłeczki, które mogą sobie zgniatać. Zamierzamy kupić walk stadion - ławki z zainstalowanym pałąkiem. Mogą sobie całą lekcję dyndać nogami. Jeśli nie mają możliwości ruchu, przestają się uczyć albo ruszają się sami, kolegów, meble itd. Tracą zainteresowanie, bo to jest miejsce nudne. Robimy przerwy w nauce i gwarantujemy im również "niebezpieczny" ruch - drzewa, drabinki. Wtedy odzyskują swoją zdolność intelektualną. Jak komputer, który się zawiesił.

Dziewczyny mogą mówić godzinami. Chłopcy nie mają takiej potrzeby. Mają za to nieograniczoną energię. Mogą biegać kilka godzin i się nie męczą. Trzeba tę energię skanalizować, zapewnić w szkole ruch i przełożyć go na naukę, powiada dyr. Mazelanik. W grupie mieszanej jest to trudne. Nauczyciel musi

połączyć ogień z wodą.

Dziewczynki nie potrzebują się wybiegać, są w każdej chwili gotowe do nauki, a chłopcy nie.

Jednym z problemów edukacji jest brak umiejętności czytania wśród chłopców. Jeśli chłopiec umie czytać, jest nadzieja, że nie przepadnie, dlatego wszelkimi sposobami trzeba go zachęcić.
- U nas w szkole nie ma bibliotekarek. Książki z biblioteki są ogólnie dostępne. Oczywiście, powoduje to duże straty, ale chłopcy czytają. Niektórzy w sposób uproszczony: wyjmują i wkładają książkę na półkę. Ważne, by mieli nieograniczony dostęp, nie musieli wypełniać rewersów, prosić i pytać. Drugi pomysł, to własne książki. Mają się nimi chwalić przed kolegami, a oni kochają to robić - śmieje się Mazelanik. - Organizujemy grę - wyścigi Formuły 1. Tor, podziałka, za każde przeczytane 10 stron samochód posuwa się naprzód. W sumie uczniowie czytają od kilkunastu do kilkudziesięciu książek rocznie, czyli znacznie więcej niż średnia w Polsce. Mamy też lekcje poświęcone tylko czytaniu. Kto nie chce, może iść na mszę świętą. Wielu czyta. Ale żeby chcieli czytać, musi się lać krew, być akcja, a bohaterowie mają być czarno-biali.

Różnice między dziewczynkami i chłopcami są głębsze. Jak się okazuje, chłopcy inaczej słyszą, bo mają mniej wrażliwe uszy. Słyszą z pewnym opóźnieniem.

- Nie ignorują nas, tylko nie słyszą, szczególnie miękkich i wysokich dźwięków, czyli głosów kobiecych - tym stwierdzeniem dyr. Mazelanik wzbudza radość wśród słuchaczy. - W szkole skutkuje to frustracją nauczycielek, które za karę przesadzają krnąbrnych do ostatniej ławki i stamtąd dopiero niczego nie słyszą! To nie jest ich zła wola. Tak są zbudowani.

Oko chłopców też jest inaczej zbudowane. Więcej komórek rejestruje ruch, a mniej kolor i kształt. Różnią się i na innych polach. Odwrotnie niż dziewczynki nie czują tak wyraźnie bólu. Istotna jest różnica w odczuwaniu ciepła. Chłopcy potrzebują pomieszczeń o ok. 3 st. chłodniejszych niż dziewczynki, dlatego w przegrzanych klasach przysypiają.

Szkoły zróżnicowane są dostosowane do potrzeb dzieci.

Chłopcy śpiewają, dziewczyny grają w hokeja,

futbol, startują w olimpiadach matematycznych.

- Dziewczynki bardzo potrzebują zainteresowania i doceniania - mówi Magdalena Wojciechowska, psycholog w szkole dla dziewcząt "Strumienie". - Są wrażliwe, łatwo się obrażają. Zwracają uwagę na mimikę, gesty, mowę ciała. W naszej szkole na szczęście mniej zwracają uwagę na to, jak wyglądają. W szkole mieszanej popularność zapewnia dziewczynie uroda. W szkole żeńskiej tego problemu nie ma - lubią się za to, jakie są, czy są fajne.

Jeśli się uczy inaczej chłopców i dziewczynki, chłopcy nie tracą zapału do nauki, a dziewczynki lepiej funkcjonują społecznie. Nie ma problemów, szczególnie emocjonalnych, które pojawiają się głównie w gimnazjach. Można maksymalnie wykorzystać potencjał rozwojowy chłopców i dziewcząt.

Nauczanie dziewcząt i chłopców oddzielnie proponowane jest dla dzieci od poziomu szkoły podstawowej do liceum. Pozwala to na większą personalizację wychowania i nauczania.

Model wychowawczy, realizowany w placówkach "Sternika", stosowany jest w 38 krajach świata. Ogółem działa ponad 500 szkół promujących taki styl edukacji. Ten styl, to nie tylko oddzielna nauka chłopców i dziewczynek, ale przede wszystkim wychowanie młodych ludzi. Szkoła ma rolę pomocniczą wobec rodziny, kontaktuje się z nią, dyskutuje o postępach uczniów. Na życzenie rodziców pracuje nad rozwijaniem u dzieci m.in. takich cnót, jak sprawiedliwość, odpowiedzialność, szacunek dla innych, prawda, solidarność, uczciwość, pracowitość.
Nie są to szkoły wyznaniowe.

Chłopcy i dziewczynki

Czy współczesna kobieta może zrobić karierę naukową w stylu Marii Skłodowskiej-Curie? Raczej nie. Trudno dziś o tak wybitny, ścisły, żeński umysł. Warto zapytać: dlaczego?

W 1996 roku Verne S. Caviness, amerykański specjalista neurologii dziecięcej, opublikował wyniki swoich badań. Wskazują one, że w czasie dojrzewania dziewcząt i chłopców występuje bardzo znaczna, bo licząca 6 lat, różnica. Chłopcy dopiero w wieku siedemnastu lat osiągają poziom dojrzałości jedenastoletnich dziewcząt. Nie znaczy to, że są głupsi, znaczy, że rozwijają się w innym tempie.

Mózgi kobiety i mężczyzny nie tylko są inaczej zbudowane, ale także inaczej rozwijają się i funkcjonują. Może to potwierdzić nowoczesna technika komputerowa, która daje możliwość obserwowania pracy mózgu. Jednak potwierdzą to także, bez potrzeby angażowania nowoczesnego sprzętu, rodzice, którzy mają kilkoro dzieci. Chłopcy różnią się bardzo od dziewczynek. Wzrastają w różnym tempie, mają różne zainteresowania, różni się ich sposób rozumowania, nawet inaczej słyszą te same treści.

Chłopcy w wieku szkolnym potrzebują więcej ruchu, mają problemy z identyfikacją oraz nazywaniem uczuć, ale także fizjologicznie różnią się od dziewcząt: mają gorszy słuch i inaczej reagują na temperaturę otoczenia. Nauczyciele muszą poświęcać im dwa razy więcej czasu niż dziewczynkom, żeby przynajmniej usłyszeli podawane treści, w lot przyswajane przez ich rówieśnice. Chłopcy wykazują nadmierną aktywność, wynikającą często ze znudzenia lekcją, której nie rozumieją - nie ze złej woli czy mniejszych zdolności.

Jeśli tak się różnią, jeśli uczą się w różny sposób, mają różne zainteresowania i zdolności, jeśli w różnym tempie się rozwijają, to dlaczego w szkole nie są traktowani indywidualnie?

ELŻBIETA BOREK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski