Mowa jest tam o spotkaniach negocjacyjnych z menadżerami poszczególnych piłkarzy, podróżach po całej Europie i rozmowach z klubami, które były zainteresowane kupnem wiślackich futbolistów. Wszystkie te działania, według Jakuba M. miały na celu wyciągnięcie klubu z długów i wyprowadzenie Wisły na prostą.
Po tym jak oskarżony przyznał się jednak do wyłudzenia 490 tys. zł, okazało się, że kupno legendarnej Wisły miało na celu jedynie wyciągnięcie z kasy klubu ostatnich pieniędzy. Wczoraj publiczność miała okazję po raz pierwszy posłuchać, co były właściciel Wisły miał do powiedzenia w swojej sprawie. Styl, w jakim to zrobił, pokazał całkowicie inne oblicze Jakuba M., niż to zaprezentowane przed prokuraturą.
Po tym jak sędzia zaczęła dopytywać się, dlaczego oskarżony spóźnia się na rozprawę, okazało się, że kręcił się w pobliżu sądu, miał jednak nadzieję, że adwokatowi po raz kolejny uda się odroczyć rozprawę. Kiedy już udało się go ściągnąć na salę sędzia upomniała go - jak ucznia w szkole - za żucie gumy. Później, kiedy próbowała ustalić stan jego majątku, spojrzał pytająco w stronę adwokata, po czym wydusił, że nic nie posiada.
Pierwszy dzień procesu udowodnił, że Jakub M. prezentujący się wcześniej jako zbawca krakowskiego klubu zachowuje się jak nierozgarnięte dziecko. Niestety jego zdolności aktorskie wystarczyły na działaczy Białej Gwiazdy. Komedia? Pierwszy akt. Kolejne się piszą.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?