Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edytorial. Uczniak z gumą do żucia zamieszał w Wiśle

Marcin Banasik
Podczas pierwszej rozprawy przeciwko byłemu właścicielowi Wisły Kraków sędzia odczytała wyjaśnienia, które Jakub M. złożył jeszcze na początkowym etapie śledztwa (kiedy nie przyznawał się do winy) w sprawie wyłudzenia z kasy klubu piłkarskiego niemal pół miliona złotych. Przysłuchując się odczytywanym protokołom, można było odnieść wrażenie, że oskarżony to młody, prężny biznesmen, który chciał ratować upadającą Wisłę.

Mowa jest tam o spotkaniach negocjacyjnych z menadżerami poszczególnych piłkarzy, podróżach po całej Europie i rozmowach z klubami, które były zainteresowane kupnem wiślackich futbolistów. Wszystkie te działania, według Jakuba M. miały na celu wyciągnięcie klubu z długów i wyprowadzenie Wisły na prostą.

Po tym jak oskarżony przyznał się jednak do wyłudzenia 490 tys. zł, okazało się, że kupno legendarnej Wisły miało na celu jedynie wyciągnięcie z kasy klubu ostatnich pieniędzy. Wczoraj publiczność miała okazję po raz pierwszy posłuchać, co były właściciel Wisły miał do powiedzenia w swojej sprawie. Styl, w jakim to zrobił, pokazał całkowicie inne oblicze Jakuba M., niż to zaprezentowane przed prokuraturą.

Po tym jak sędzia zaczęła dopytywać się, dlaczego oskarżony spóźnia się na rozprawę, okazało się, że kręcił się w pobliżu sądu, miał jednak nadzieję, że adwokatowi po raz kolejny uda się odroczyć rozprawę. Kiedy już udało się go ściągnąć na salę sędzia upomniała go - jak ucznia w szkole - za żucie gumy. Później, kiedy próbowała ustalić stan jego majątku, spojrzał pytająco w stronę adwokata, po czym wydusił, że nic nie posiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski