MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Egoizm prowadzi do wielkości

Rozmawiała Justyna Krupa
Jean Barrientos w ekipie „Białej Gwiazdy” jest od trzech miesięcy. Wcześniej grał w Vitorii Guimaraes
Jean Barrientos w ekipie „Białej Gwiazdy” jest od trzech miesięcy. Wcześniej grał w Vitorii Guimaraes fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. – Gol przyszedł, kiedy tego najbardziej potrzebowałem. To pozwoli mi uwierzyć na nowo w siebie – podkreśla urugwajski piłkarz Wisły Kraków Jean Barrientos. Jego przepiękna bramka, zdobyta piętą w spotkaniu z Lechią, zachwyciła kibiców na całym świecie

– Pański efektowny gol z meczu z Lechią jest szeroko komentowany na polskich i europejskich portalach internetowych. Dziennikarz Andrzej Twarowski zażartował nawet, że powinien być eksponatem w galeriach sztuki współczesnej. Co Pan na to?

– Nie miałem pojęcia, że ten gol zyskał już taką sławę (śmiech). Cieszę się, że ludzie o nim mówią, bo faktycznie to wyjątkowy moment w mojej karierze.

– Gdyby Pan nie trafił, to pewnie Paweł Brożek miałby pretensje. Zamiast podania do niego wybrał Pan wyjątkowo trudne wykończenie tej akcji.

– To była w ogóle piękna akcja, szybka, dynamiczna. Przyznam, że podjąłem dość egoistyczną decyzję. Przecież Paweł był ustawiony przodem do bramki, miał lepszy przegląd sytuacji. Przyszło mi do głowy, by zagrać piętą i dzięki Bogu – trafiłem. Paweł mi pogratulował i tyle, nie rozmawialiśmy o tym szerzej.

– Paradoksalnie, pierwszego gola w barwach Wisły Kraków strzelił Pan dopiero wtedy, gdy stracił Pan miejsce w pierwszym składzie i zaczął wchodzić z ławki rezerwowych. Było łatwiej, bo zeszła z Pana presja?

– Zdecydowanie tak. Wcześniej za dużo martwiłem się tą całą sytuacją. Gol przyszedł, kiedy tego najbardziej potrzebowałem. To pozwoli mi uwierzyć na nowo w siebie. Po meczu mój agent wysłał mi wiadomość, chwaląc za ten występ. Pisał, że tego właśnie mi brakowało, a teraz już będzie „z górki”.

– Teraz musi Pan udowodnić, że ten gol to nie był przypadek. Łatwiej strzelić jedną efektowną bramkę, trudniej potwierdzić w kolejnych meczach, że warto na Pana stawiać.

– Moja aklimatyzacja w zespole jest dość trudna z powodu bariery językowej. Ale staramy się z dnia na dzień znajdować doraźne rozwiązania. Mam nadzieję, że ten gol pozwoli mi odzyskać to, co straciłem – pewność siebie, by pokazać moją prawdziwą piłkarską wartość.

– Na treningach często ma Pan piękne zagrania, ale w meczach dotychczas Pan nie błyszczał. To kwestia radzenia sobie z presją?

– To również kwestia komunikacji na boisku. Nie jest mi łatwo porozumieć się z innymi zawodnikami z zespołu. Mam 10 kolegów koło siebie i nie jestem w stanie dogadać się właściwie z żadnym z nich. Boli mnie też to, że trener daje mi wskazówki, a ja czasami ich po prostu nie jestem w stanie zrozumieć. Choć robię wszystko, by słuchać uważnie, co ma mi do przekazania. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się przezwyciężyć tę sytuację, bo przecież już niebawem skończą się rozgrywki. Zamierzam do tego czasu pokazać, po co tu przyszedłem.

– Niektórzy trenerzy nie lubią piłkarzy, którzy przesadzają z kombinowaniem, zamiast grać prostą piłkę. Z drugiej strony, Zlatan Ibrahimović wspominał, że gdy był młody, to wszyscy narzekali na jego sztuczki techniczne. Ale gdy zaczął strzelać gola za golem – to przestali.

– Jak próbujesz sztuczek technicznych i nie wychodzi, spada ci na głowę krytyka. A jak jednak się uda, to ogłaszają człowieka najlepszym na świecie. Przykład „Ibry” jest dobry. Właśnie dzięki „egoistycznym” zagraniom potwierdza, że jest wielkim piłkarzem. Bez tego nie zostałby nim. Czasem ta nutka egoizmu się opłaca, a czasem nic z takiego zagrania nie wyjdzie. Jednak jakby każdemu wszystko wychodziło, to wszyscy gralibyśmy w najlepszych klubach świata. Najważniejsze to pracować nad sobą.

– Nadmierne komplikowanie gry to jedno, ale większy zarzut wobec Pana to zbyt duża liczba strat. Skąd to się bierze?

– Dużo nad tym myślałem. Sam nie potrafię zrozumieć, dlaczego aż tyle moich podań jest nieudanych. Dużo rozmawiałem z agentami i moją rodziną. Na pewno ma to związek z brakiem pewności siebie na boisku. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się, bym psuł taką liczbę podań w meczu. To nie jest normalne. Mam nadzieję, że to spotkanie w Gdańsku podniesie mnie na duchu i teraz moja gra będzie wyglądać lepiej.

– Wziął się Pan w końcu za naukę angielskiego? W Cracovii Hiszpan Armiche Ortega zaczął już lekcje polskiego. Tymczasem trener Kazimierz Moskal przyznaje, że komunikacja z Panem wciąż jest ograniczona i dodaje, że trudno prowadzić piłkarzy za rękę.

– Naprawdę chcę się nauczyć angielskiego, to leży przede wszystkim w moim interesie. Angielski to przecież język, który może się człowiekowi przydać w każdej części globu. Wszystko jest kwestią znalezienia odpowiedniego nauczyciela – osoby znającej hiszpański, która jednocześnie mogłaby mnie nauczyć angielskiego. Szukałem kogoś takiego w internecie, ale na razie bez skutku. W pewnym momencie zorientowałem się, że tuż obok mnie mieszka para Argentyńczyków.

Gdy wydawało się, że już znalazłem korepetytorkę, okazało się, że nie ma, niestety, czasu na udzielanie mi regularnych lekcji. Z drugiej strony, za chwilę skończy się sezon i to nie jest najlepszy moment na szukanie nauczyciela. Teraz muszę się skoncentrować na futbolu, żeby osiągnąć nasz cel – awans do europejskich pucharów. Potem zobaczymy, jak ułoży się moja przyszłość. Jeśli zostanę w Wiśle, na pewno z największą intensywnością wezmę się za naukę angielskiego.

– Polska liga Panu odpowiada? Czy po tych trzech miesiącach spędzonych w Wiśle uznał Pan, że do warunków w innej lidze łatwiej byłoby Panu się przystosować?

– Na pewno są takie ligi, gdzie byłoby mi łatwiej, szybciej bym się zaaklimatyzował. W Portugalii zajęło mi to może dwa tygodnie. Ale futbol jest wszędzie taki sam, chodzi tylko o problem z komunikacją. Spędzam długie godziny w szatni i nie jestem w stanie dogadać się z kolegami z własnej drużyny. Oni próbują mi pomóc, jak mogą, ale nie możemy się porozumieć. To frustrujące.

– Pański kontrakt upływa wraz z końcem sezonu. W tej sytuacji wolałby Pan zmienić klub?

– Sam klub, drużyna bardzo mi się podoba. Po zakończeniu sezonu musimy usiąść do rozmów i ustalić, jakie rozwiązanie będzie najlepsze dla obu stron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski