Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekolodzy alarmują, bo hodowle bydła dają 18 % światowej emisji CO2, czyli więcej niż wszystkie samochody świata

Liliana Sonik
Zbliżają się Święta, a wtedy dobrze widać, jak cywilizacyjne przemiany kształtują realne życie. Gdy polityka bulgoce, rząd brytyjski się chwieje od kłopotów z brexitem, gdy Francuzi demonstrują, bo są wściekli, a Ukraina drży od kremlowskich prowokacji, przejdźmy na inny poziom obserwacji. Przyjrzyjmy się temu, co jemy i co będziemy jedli w przyszłości. Na przykład podczas Świąt.

Mechanizm był taki: w miarę bogacenia się społeczeństw i rozwoju przemysłowej hodowli, jedzono coraz więcej mięsa. Kościół likwidował posty. Przed kilkudziesięciu laty w niektóre dni kalendarza kościelnego (kiedyś było aż 200 dni postnych) nakazywano rezygnację z potraw mięsnych i tłuszczów zwierzęcych.

Odstawiano nawet wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego, jak mleko i jajka. Jednym słowem na czas postu pobożny katolik stawał się weganinem. Wydawało się to drakońskie, rygorystyczne, wręcz nonsensowne. A teraz proszę, wegańska dieta bije rekordy popularności, zwłaszcza wśród ludzi młodych.

Wegetarianie, a nawet weganie, poczują się świetnie wśród tradycyjnych polskich wigilijnych potraw. Bo stare obyczaje powracają, choć w innej postaci. Dzisiejszych wegetarian rzadko motywuje chrześcijaństwo i wola wyrzeczenia. Chodzi im raczej o dobrostan zwierząt.

Obyczaj wigilijnego stołu bez potraw mięsnych przetrwał u nas cudem. Mimo kpin i medialnych akcji dezawuujących, mimo wpisów internautów, którym wydawało się, że fotka w Wigilię nad talerzem z golonką uczyni z nich Europejczyków. Teraz okazuje się, jak było to idiotyczne, bo nasza tradycja postnej Wigilii uznana jest za najsensowniejsze i najciekawsze świąteczne jedzenie w Europie.

Ale po Wigilii przychodzą Święta, a wtedy na stołach królować będą kaczki, schab i szynki. Choć nie jestem wegetarianką, jem mięso coraz rzadziej, bo przemysłowy chów - a z takiego pochodzi większość dostępnych w dużych sklepach produktów - przeraża mnie i odstręcza. Rozumiem jednak, że jesteśmy skłonni wybierać co tanie i szybkie w przygotowaniu. Tylko że takie przemysłowe kurczaki dziwnie smakują.

Przez cały swój krótki żywot faszerowane były antybiotykami. Tego nie da się obronić. Wciąż jeszcze mam (nikłą) nadzieję, że pojawi się podobny mechanizm, jak z chlebem. Do niedawna konkurujące ceną piekarnie sieciowe oferowały nam chleb bez smaku, wypchany spulchniaczami. I Polacy odwrócili się od chleba. Woleli płatki śniadaniowe (niezdrowe, bo słodkie i słone), szybkie w przygotowaniu i uwielbiane niestety przez dzieci. Kryzys chlebowy zmusił piekarzy do zmiany kursu. Dziś nie ma większego problemu z kupnem porządnego chleba.

Jak będzie z mięsem? Lekarze alarmują, że mięsa jemy za dużo. Ekolodzy też alarmują, bo hodowle bydła dają 18 % światowej emisji CO2, czyli więcej niż wszystkie samochody świata. Rozwiązaniem mają być steki z probówki. Tkanka mięsna mnożona w laboratoriach z kilku odzwierzęcych komórek już istnieje. A Stany Zjednoczone stworzyły już ramy prawne regulujące produkcję i sprzedaż tego, co jest mięsem, ale nim nie jest. Nie powiem smacznego!

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski