Ekolodzy kontra głośne imprezy w parkach

- Byłem akurat w parku, gdy na pasie lotniska przy muzeum odbywały się pokazy samochodów wyścigowych - opowiada Tadeusz Kopta, członek Polskiego Klubu Ekologicznego. Jest oburzony, bo ryk silników i spaliny są uciążliwe dla wielu krakowian, którzy przychodzą do parku, by odpocząć.

Ekolodzy zwracają również uwagę, że w parku Jerzmanowskich jeżdżą szkolący się tam kierowcy i motocykliści. - A na skwerze między ulicą Prądnicką a linią tramwajową funkcjonuje w najlepsze od lat samochodowy warsztat - napisali w apelu do prezydenta Krakowa.

Członkowie klubu żądają, by parkom przywrócono ich podstawową funkcję: miejsca do wypoczynku, relaksu i ciszy. - Głośne imprezy, z rykiem silników i dużą ilością spalin niech się odbywają na zamkniętych autostradach, albo na lotnisku - proponuje Tadeusz Kopta.

Tymczasem Krzysztof Radwan, dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego tłumaczy, że skargi na zbyt głośne imprezy na terenie należącym do muzeum zdarzają się sporadycznie.

- Od czasu do czasu organizujemy wydarzenia, które nie należą do cichych, ale nie ukrywam że jest to dla nas sposób na utrzymanie 40 ha zielonej powierzchni, o które musimy dbać - wyjaśnia dyrektor. Jeśli muzeum nie będzie zarabiać na utrzymanie parku, teren lotniska mogą pokryć bloki. Dyrektor Radwan podkreśla jednak, że wszystkie głośne imprezy kończą się przed godz. 22 (przed ciszą nocną).

- Parki są dla mieszkańców, dlatego wspieramy wszelkie inicjatywy, które pozwalają im ciekawie spędzić czas - tłumaczy z kolei Michał Franczyk szef Fundacji na rzecz Rozwoju Parku Lotników Polskich. Park znajduje się po przeciwnej stronie muzeum. Zdaniem Michała Franczyka w parkach jest na tyle miejsca by każdy mógł znaleźć coś dla siebie: miejsce do odpoczynku, lub rekreacji czy zabawy.