Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekologia. O Rabie kiedyś i dziś: jaka była, jaka jest i jaka może być kiedyś

Maciej Hołuj
Paweł Augustynek Halny
Paweł Augustynek Halny Fot. Archiwum prywatne
Nasza rozmowa. Z Pawłem Augustynkiem Halnym, przewodniczącym sekcji PZW „Przyjaciele Raby”, który od lat działa w organizacjach dbających o czystość polskich rzek. Także o czystość Raby

- Najstarsi mieszkańcy Myślenic doskonale pamiętają rzekę Rabę jako krystalicznie czystą i pełną ryb. Jak dzisiaj Raba ma się do tych wspomnień?

- Tamta Raba to rzeczywiście już tylko wspomnienia. Niekontrolowany i źle pojmowany rozwój cywilizacyjny ostatnich dziesięcioleci zniszczył nie tylko rzekę, ale i całe jej dorzecze. Źródliska zostały osuszone, tereny wodonośne zmeliorowane, lasy łęgowe wycięte, koryta w dużej mierze są uregulowane, przegrodzone betonowymi przeszkodami, przybyło zanieczyszczeń chemicznych z gospodarstw, a rolnicze tereny przyrzeczne są szkodliwie nawożone. Doprowadziło to do ogromnej degradacji środowiska naturalnego związanego z rzeką. Jeśli chodzi o ryby, to w wielu wypadkach populacje spadły o 90%, a kilka gatunków jest sztucznie podtrzymywanych poprzez zarybienia.
Dlatego właśnie Przyjaciele Raby, i wiele innych grup działających na rzecz rzek, propagują by w końcu zmienić politykę wobec zasobów wodnych, i zawrócić z tej złej drogi cywilizacyjnej którą kiedyś obraliśmy. Najwyższy czas by, zgodnie ze współczesną wiedzą naukową, zacząć myśleć o oddawaniu przestrzeni rzekom, o bardziej przyjaznych naturze metodach ochrony przed powodzią, o zatrzymaniu zagrabiania terenów blisko koryt, i o ograniczaniu się w zużyciu środków chemicznych zarówno w rolnictwie jak i w domostwach. Problemy dewastacji środowiska to nie tylko te odległe w krajach trzeciego świata, które widzimy w mediach. Na własnym podwórku, we własnej Ojczyźnie zniszczyliśmy wiele cennych ekosystemów i dla własnego zdrowia powinniśmy zacząć działać by je ratować i odnawiać, a rzeki renaturyzować.

- Jakie ryby żyją dzisiaj w Rabie? Czy wciąż można w niej spotkać świnkę, brzanę, pstrąga, o łososiu nie wspominając?

- I świnkę, i brzanę, i pstrąga, a nawet i troć wciąż można spotkać. Okazy wszystkich tych gatunków osobiście miałem w ostatnich latach na wędce. Jednak są to śladowe ilości w porównaniu do tego co powinniśmy mieć w Rabie. Może pstrąga potokowego wciąż jest trochę, ale to dlatego że tak jak wspominałem dzierżawcy, użytkownicy rybaccy, sztucznie co roku wpuszczają małe i duże ryby z hodowli. To nie tak powinno wyglądać. Ryby powinny mieć możliwość naturalnego tarła i stopniowego odbudowywania populacji. Niestety w obecnych warunkach miejsca tarliskowe albo są zniszczone przez niekompetentne działania „przeciwpowodziowe”, albo zanieczyszczone, albo ryby w ogóle nie mogą do nich dotrzeć, bo blokują im drogę różnego rodzaju przegrody wodne. Żyję jednak nadzieją, że idea renaturyzacji, bardzo powszechna w krajach tzw. „Zachodu”, będzie u nas coraz częściej wprowadzana w życie, i takie projekty jak „Tarliska górnej Raby” (realizowany przez stowarzyszenie Ab Ovo) nie będą czymś wyjątkowym, ale na porządku dziennym.

- Jest Pan zaangażowany w dwie inicjatywy związane z polskimi rzekami: "Przyjaciele Raby" i "Koalicja Ratujmy Rzeki". Czy może pan powiedzieć o nich kilka słów?

- Czytelnicy z Myślenic i okolic myślę, że dobrze znają „Przyjaciół Raby”. W końcu już od ponad dziesięciu lat organizujemy sprzątania rzeki, sadzimy rośliny i drzewa, zarybiamy, prowadzimy spotkania z młodzieżą.
Natomiast jeśli chodzi o Koalicję Ratujmy Rzeki to to znacznie szerszy temat, ogólnopolski. Koalicja skupia kilkadziesiąt organizacji przyrodniczych i naukowych z całego kraju, które zmagając się z nieprzyjaznym podejściem do ochrony wód, widząc jak systematycznie kolejne odcinki rzek Polski są dewastowane, zaniepokojone zapowiedziami następnych inwestycji o negatywnym oddziaływaniu, postanowiły połączyć siły.
Mamy nadzieję, że nasz wspólny głos zostanie lepiej usłyszany, i że uda nam się przekonać decydentów do powstrzymania dalszej degradacji zasobów wodnych Polski. Liczymy również, że działając razem, dotrzemy do szerszego grona odbiorców z naszymi analizami problemów, zarówno lokalnych jak i krajowych, oraz że nasze sugestie zmian prawnych, projektowych i technologicznych spotkają się z należną uwagą.
W chwili obecnej wciąż niestety dominuje anachroniczne podejście, które traktuje ekosystemy wodne i od wód zależne jako przestrzeń do eksploatacji i do zabudowy. Chcemy to zmienić. Nie godzimy się bowiem na kontynuowanie szkodliwego modelu zarządzania wodami. W interesie obywateli i państwa leży, by pozostawić „przestrzeń rzekom” oraz chronić i odtwarzać przestrzeń dla retencji naturalnej. Jest to ważne zarówno ze względu na konieczność łagodzenia skutków powodzi i suszy, ograniczenia kosztów budowania i utrzymywania infrastruktury hydrotechnicznej, jak i na zachowanie naszego narodowego bogactwa - dziedzictwa przyrodniczego.

- Czy polskie rzeki można uznać za czyste?

- Każdy zdefiniuje „czyste” inaczej. Ja generalnie uważam, że nie. O ile w Polsce poradziliśmy sobie z niektórymi zanieczyszczeniami przemysłowymi, zmodernizowaliśmy wiele oczyszczalni i np. w Wisła w Krakowie jest czystsza niż dawniej, wciąż zamulona przez to że uregulowana w kanał - brak jest naturalnych procesów filtracji - , ale jednak czystsza, o tyle, tak jak wspomniałem wcześniej, zanieczyszczenia indywidualne i rolnicze zatruwają wiele rzek i potoków, które dawniej były ostoją dla przyrody. Według danych z 2015 roku 70% polskich rzek nie osiągnęło na dziś dobrego stanu ekologicznego wymaganego przez Ramową Dyrektywę Wodną UE. Przekłada się to m.in. na to, że ponad 40 proc. zbiorników wodnych dotyka tzw. eutrofizacja, czego przykładem jest Zbiornik Dobczycki.

- Jak wypadamy w porównaniach z innymi krajami w tym względzie?

- Zależy czy porównamy się do gorszych czy do lepszych sąsiadów z Europy. Wstępując do Unii Europejskiej zobowiązaliśmy się wraz z innymi krajami do polepszenia stanu naszych wód – stąd właśnie Ramowa Dyrektywa Wodna - ale nie ma co ukrywać, że idzie to słabo, zarówno od strony prawnej jak i wyników jakości środowiska, i prawdopodobnie czekają Polskę wstrzymania części środków unijnych, które w ramach poszczególnych programów miały zostać przeznaczone na finansowanie działań związanych z gospodarką wodną.

- Na niedzielę sekcja Polskiego Związku Wędkarskiego "Przyjaciele Raby" zaplanowała sprzątanie jej brzegów. Gdzie będziecie sprzątać?

- Planujemy sprzątać wzdłuż rzeki na 10 km odcinku od starego mostu w Dobczycach do mostu drogowego w Gdowie. Zobaczymy ile nas będzie i na ile kilometrów starczy sił.

- Kto weźmie udział w tej akcji?

- Zwykle w akcji biorą udział wędkarze, ale zapraszamy zawsze wszystkich: turystów plażowiczów, kajakarzy, nurków, rowerzystów, biegaczy, zbieraczy ślimaków, a nawet amatorów 4x4, byleby nie wjeżdżali do koryta, nie rozjeżdżali siedlisk przyrodniczych i szanowali ciszę.

- Jak ocenia Pan czystość rabczańskich brzegów, czy ludzie nauczyli się już, że należy je chronić przed zaśmiecaniem czy wciąż wywożą śmieci i porzucają je nad Rabą?

- Wszystkim powtarzam, że co roku jest lepiej, to widać na odcinku który regularnie od dwunastu lat sprzątamy, i znaczna różnica nastąpiła też po wprowadzeniu tzw. ustawy śmieciowej. Tak że sprzątać warto. Niemniej odpady wciąż są i wciąż pojawiają się patologie, że np. ktoś po remoncie wywozi worki w krzaki nad rzeką, albo że po imprezie na plaży zostają butelki po alkoholu, grill, i opakowania. Trudno zwalczyć takie zjawiska bez odpowiednich służb.

- Jak zatem uchronić Rabę przed zanieczyszczeniem, czy według Pana jest na to jakiś sposób?

- Sposób na to to powrót do dawnej tradycji strażników rzecznych. Raba powinna mieć stałą i etatową ochronę. Liczę że któregoś dnia nadrabiańskie gminy dojdą do porozumienia i powołają wspólnie, być może w porozumieniu z organizacjami takimi jak nasza, straż o uprawnieniach zbliżonych do straży miejskiej, która będzie walczyć z zaśmiecaniem, kłusownictwem, nielegalnymi rajdami, kradzieżą żwiru i innymi patologiami, które obserwujemy nad Rabą.

- Jak chronić polskie rzeki przed degradacją, czy nie jest to w przypadku naszego kraju i mentalności Polaków walka z wiatrakami?

- Nie wierzę w coś takiego jak „mentalność Polaków”. Mimo monolitowości kulturowej jesteśmy różni, i na szczęście w naszym kraju jest mnóstwo wspaniałych ludzi, którzy kochają przyrodę, chcą odpoczywać nad pięknymi i naturalnymi rzekami, wierzą w lepszą, czystszą przyszłość. To że czasem wygrywa lobby, które zarabia na degradacji rzek czy zagrabianiu terenu nad nimi, czy też że zdarzają się jakieś prymitywy, które traktują rzeki jak zsypy na śmieci, to nie znaczy że jest to powszechne i dotyczy całego narodu. Uważam, że prawdziwa polskość i patriotyzm to nie eksploatacyjny konsumpcjonizm, ale ochrona piękna natury i bioróżnorodności polskiej przyrody, i widzę że taką postawę przyjmuje coraz więcej Polaków.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Poważny program - odc. 19: Partia matka

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski