Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekologiczne jaja mogą być zatrute przez smog

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa. - To, że nikt nie bada jedzenia na zawartość dioksyn, to wielkie zaniedbanie - mówi prof. Adam Grochowalski z Zakładu Chemii Analitycznej Politechniki Krakowskiej.

- Pana badania pokazały, że drogie jaja z wolnego wybiegu w małych gospodarstwach są bardzo zanieczyszczone dioksynami, pochodzącymi ze spalania w piecach. Dlaczego zajęliście się jajami, a nie innym rodzajem pożywienia?
- Chcieliśmy sprawdzić, jaki wpływ na pożywienie mają substancje wydobywające się z pieców. A sezon grzewczy to zimowe miesiące, więc nie ma wtedy roślin. Znaczenie ma także to, że jaja wytwarzane są w skorupce, która jest materiałem mineralnym. Aby ją utworzyć, kura musi te minerały wydziobać z powierzchni gleby. Na fermie to pasza zawiera składniki mineralne pozwalające wytwarzać skorupki. Natomiast kury z wolnego wybiegu same wyszukują sobie pożywienie, wszelkie zanieczyszczenia, które opadają na ziemię są więc dla nich pokarmem. Poza tym jajko w swoim żółtku kumuluje dużo różnych zanieczyszczeń. Dioksyny rozpuszczają się w tłuszczach, a żółtko zawiera płaską łyżeczkę tłuszczu, czyli całkiem sporo.

- Jaja z małych gospodarstw nie były do tej pory badane pod tym względem?
- Badania na wykrycie dioksyn są bardzo kosztowne. Małych producentów nie stać na ich sfinansowanie. My przeprowadziliśmy analizy głównie na użytek Polskiego Alarmu Smogowego. Wykazały one ku naszemu zaskoczeniu, że jaja miały nawet czterokrotne przekroczenia dopuszczalnego poziomu dioksyn, który wynosi 2,5 piktograma. W niektórych jajach zbliżał się do wartości równej 10. Analizy prowadzone wiele lat temu przez innych naukowców na fermach pokazały, że tam nie było takiego problemu.

- Pana badania dotyczą małych gospodarstw, które produkują jaja na własny użytek albo sprzedają je na targach. Możemy więc spokojnie kupować jaja z wolnego wybiegu, które sprzedawane są w sklepach?
- Teraz tak, ale wiem, że trwają starania małych, ekologicznych gospodarstw, aby ich produkty także trafiały do dużych sklepów.

- Czy jaja z ferm są regularnie sprawdzane na zawartość dioksyn?
- Takie badania prowadzi jedynie Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Dane nie są jednak udostępniane. Nie wiem, czy zajmują się tam jajami z gospodarstw ekologicznych. Natomiast my będziemy kontynuowali nasze prace i sprawdzimy, jaki jest wpływ zanieczyszczeń atmosferycznych na jaja fermowe i te z wolnego wybiegu.

- Czym grozi jedzenie zatrutych dioksynami jaj?
- Według mnie, na razie niczym. Nasze badania są jednak ostrzeżeniem, że jest problem, z którym coś należy zrobić.

- Ale jeśli ktoś zjada kilka ekologicznych jaj dziennie i jest przekonany, że zdrowo się odżywia?
- Wolałbym, aby na ten temat wypowiedzieli się toksykolodzy. Na razie ten problem jest zbadany w małej skali. Aby wyciągnąć jakieś bardziej miarodajne wnioski, należałoby przeprowadzić badania w znacznie większej skali. Dioksyny są na całym świecie wskaźnikami zanieczyszczenia środowiska związanego ze spalaniem odpadów.

- Czy od jedzenia ekologicznych jajek można zachorować na raka?
- Międzynarodowa agencja do badań nad nowotworami we Francji w okresie lat 70. i 80. uznawała dioksyny za związki karcerogenne i ten mit pokutuje do dziś. Pod koniec lat 80. przeprowadzono jednak wnikliwe badania, które pokazały, że dioksyny nie są rakotwórcze. Mimo to część naukowców nadal twierdzi, że mogą wywoływać raka, trwa więc spór na ten temat. Największym zagrożeniem ze strony dioksyn jest to, że zakłócają wydzielanie hormonów. O tym wiedzą dokładnie endokrynolodzy i ginekolodzy. Kobiety mają coraz więcej problemów z utrzymaniem ciąży. Oprócz tego dioksyny działają bardzo silnie alergicznie, zwłaszcza jeśli chodzi o alergię skórną, wystarczy sobie przypomnieć twarz Wiktora Juszczenki po zatruciu dioksynami. Mają one negatywny wpływ także na układ krążenia i oddechowy, na m.in. choroby płuc, oskrzeli.

- Okazuje się więc, że smog może szkodzić bardziej niż myśleliśmy.
- Komu na świecie zależy, żeby chorować? Nikomu, a postępujemy tak, jakbyśmy chcieli zachorować. Palimy w piecach czym się da, najtańszym paliwem. Trzeba stworzyć taką politykę, aby to wyeliminować. Ideałem byłoby, aby w ogóle zaprzestać palenia węglem. Dwieście lat temu wszystkie fekalia były wylewane przez okno. Ludzie protestowali, kiedy pojawił się pomysł budowania oczyszczalni ścieków, bo to było kosztowne. Za 30-40 lat palenie węglem lub drewnem w miastach stanie się czymś kuriozalnym, bo nikt nie będzie chciał oddychać takim powietrzem, jakim my oddychamy. Jest wiele badań na świecie, które pokazały, że palenie paliw kopalnych jest szkodliwe dla środowiska. Nie musimy więc wykonywać kolejnych, które udowodnią to, co zostało już udowodnione.

- Z jakimi reakcjami zetknął się Pan po opublikowaniu tych badań?
- Dla części osób ich wyniki mogą wydawać się niewiarygodne, bo były przeprowadzone na zbyt małą skalę. Zbadaliśmy kilkanaście jaj z kilku miejscowości, m.in. w okolicach Krakowa, na Śląsku. Takich analiz jest za mało. Uważam, że część naszych pieniędzy z podatków powinna iść na to, aby sprawdzić, czy żyjemy w bezpiecznym środowisku. To, że nikt nie bada jedzenia na zawartość dioksyn to wielkie zaniedbanie. Polska żywność jest analizowana przez koncerny, które ją wytwarzają, ale próbki trafiają do instytutów w Niemczech, Francji czy Czechach. Nie znamy wyników, nie mamy do nich dostępu.

- Powinno być zmienione prawo, aby było więcej badań żywności w Polsce?
- Prawo jest, tylko trzeba go przestrzegać. Należy wprowadzić odpowiedni monitoring żywności. Nasze badania pokazały szokujące wyniki. Ktoś jednak może nam zarzucić, że tak nam się przez przypadek trafiło, że dostaliśmy do analiz zatrute jaja. Ważne jest więc, aby badać żywność na większą skalę.

- Otrzymał Pan już pogróżki od producentów ekologicznych jajek?
- Zszokowani byli właściciele ekologicznych gospodarstw, którzy mają certyfikaty. Zbulwersował ich fakt, że wrzuca się ich do jednego worka razem z hodowcami kur z wolnego wybiegu, bez takich certyfikatów.

- Ale dlaczego nie można wrzucać ich do jednego worka? Przecież ich kury też jedzą pokarm z ziemi. Oni badają jaja na zawartość dioksyn?
- Nie, ale jeśli mają certyfikat ekologiczny, to raczej nie palą na swoim terenie śmieciami.

- Wystarczy jednak, że ich sąsiad pali.
- Tak, i dlatego potrzebne są kolejne badania, które obejmą także innych producentów jaj. Pojawiły się także wobec mnie zarzuty, że moje badania promują jaja z ferm, że sugeruję, że są zdrowsze. Chcę podkreślić, że my sprawdzaliśmy tylko zawartość dioksyn, a nie wszystkich zanieczyszczeń. Trzeba jednak dodać, że na fermach pasze są bardzo restrykcyjnie kontrolowane, zawartość dioksyn może wynosić tam poniżej 0,75 piktograma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski