Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksperta znajdziesz wszędzie

Redakcja
W Sejmu do sporządzania ekspertyz i opinii jest powołane Biuro Analiz Sejmowych, które zatrudnia 80 osób, w tym 70 pracowników merytorycznych, przede wszystkim prawników.

W tym roku w Sejmie, za grube pieniądze, zlecono już sporządzenie 800 opinii

284 zł za godzinę pracy może zarobić osoba, która wykonuje ekspertyzę lub opinię na zlecenie Sejmu. Jeżeli zatem ekspert stwierdzi, że jej sporządzenie zajęło mu np. 40 godzin (tydzień pracy), to może otrzymać około 11,5 tys. zł brutto.

W poprzedniej kadencji Sejmu (2001-2005) Biuro Studiów i Ekspertyz (poprzednia nazwa tej instytucji) wykonało 11 tys. ekspertyz i opinii, a pracowały w nim 83 osoby. "Na zewnątrz" zamówiono ponad 1 tys. ekspertyz. Dla porównania, w tym roku od stycznia do 24 marca, czyli przez 60 dni roboczych, zlecono ich już 800.
Zasady wynagradzania za ekspertyzy i opinie zostały uregulowane 11 lat temu w zarządzeniu szefa Kancelarii Sejmu oraz uchwale Prezydium Sejmu. Za godzinę pracy ludzie, którzy doradzają instytucjom sejmowym, otrzymują nie mniej niż 2,5 proc. oraz nie więcej niż 11,25 proc. przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w kwartale poprzedzającym zawarcie umowy.
Średnie miesięczne wynagrodzenie w ostatnim kwartale 2005 r. wynosiło prawie 2530 zł brutto. Wynika z tego, że godzina pracy przy wykonywaniu ekspertyzy lub opinii sejmowej wynosi obecnie co najmniej 63 zł. Maksymalnie natomiast może być to 284 zł (uwzględniliśmy 50-procentowy dodatek ze względu na "szczególną pilność wykonania przedmiotu umowy").
Przepisy nic nie mówią ani o tym, jak maksymalnie długo może nad swoim dziełem pracować ekspert, ani nie określają maksymalnego pułapu wynagrodzenia. Granicą, ale ogólną, dotyczącą wszystkich ekspertyz w ciągu roku, jest pula pieniędzy przeznaczona na działalność Kancelarii Sejmu, w tym Biura Analiz Sejmowych.
Jednak ze względu na zmiany w ustawie o rachunkowości, nie są wyodrębnione wydatki na prace zlecone, czyli na ekspertyzy wykonywane przez osoby spoza Kancelarii Sejmu. Z budżetów można dowiedzieć się jedynie, ile pieniędzy pochłonęły "ekspertyzy i opinie będące w dyspozycji klubów i kół parlamentarnych, realizowane za pośrednictwem Biura Studiów i Ekspertyz". Wynika z nich, że w 2004 r. na ten cel zostało wydanych 171 tys. zł. Rok wcześniej pula była o 29 tys. zł większa, a w roku 2002 wynosiła 147 tys. zł. W tegorocznym budżecie kluby parlamentarne (kół na razie nie ma) mogą wydać na ten cel w sumie 80 tys. zł, czyli o 120 tys. mniej niż przed trzema laty. Istnieje zatem obawa, że wkrótce zabraknie pieniędzy na ekspertyzy zamawiane przez kluby parlamentarne.
Prawo nie określa, jakie warunki trzeba spełnić, aby być doradcą, ekspertem czy konsultantem. Teoretycznie w taki sposób może zarabiać wiele osób; każdy lekarz, nauczyciel czy pielęgniarka może wyjaśniać posłom zawiłości swojego zawodu na piśmie lub ustnie, jeśli zostanie poproszony o opinię, np. przez kierownictwo klubu parlamentarnego lub któregoś z wicemarszałków (umowy o ekspertyzę czy opinię podpisuje dyrektor Biura Analiz Sejmowych).
Na innych zasadach wynagradza się ekspertów i doradców, gdy są zapraszani do Sejmu, np. na posiedzenia komisji lub proszeni o konsultacje. W takim przypadku dostają oni za godzinę pracy od 5 do 7,5 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli obecnie od 126 do 189 zł. W praktyce oznacza to, że np. za 8-godzinny pobyt w Sejmie ekspert może zarobić od 1000 do 1512 zł. Z pieniędzy publiacznych pokrywane są też koszty jego przejazdu, dieta czy zakwaterowanie w hotelu.
W Sejmie można zarobić również na posadzie stałego eksperta lub doradcy. Za taki status przysługuje miesięczne wynagrodzenie w wysokości nie większej niż 150 proc. średniej płacy, czyli obecnie około 3800 zł. Stały doradca lub ekspert takie pieniądze otrzymuje niezależnie od tego, czy z jego wiedzy posłowie w danym miesiącu korzystali czy nie. Musi być jednak dyspozycyjny.
Prawo do powoływania stałych doradców mają członkowie Prezydium Sejmu, czyli marszałek i pięciu wicemarszałków. Obecnie nie mają oni stałych doradców.
Przywilej zatrudniania jednego stałego doradcy mają również komisje sejmowe, których jest 28.
Wyjątkiem od tej reguły są dwie stałe komisje: Komisja ds. Służb Specjalnych i Komisja ds. Unii Europejskiej oraz komisje śledcze (w obecnym Sejmie zapewne niedługo zacznie działać komisja śledcza ds. wyjaśnienia nieprawidłowości przy prywatyzacji sektora bankowego). Te komisje nie mają zakreślonego limitu stałych doradców. W efekcie 9-osobowa Komisja ds. Służb Specjalnych ma obecnie 4 stałych doradców.
Po jednym doradcy mają komisje: Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Polityki Społecznej, Mniejszości Narodowych i Etnicznych, Kultury Fizycznej i Sportu oraz Odpowiedzialności Konstytucyjnej.

561 tys. zł na komisje śledcze

W poprzedniej kadencji działały trzy komisje śledcze: do wyjaśnienia tzw. afery Rywina, ds. PKN Orlen oraz PZU. Na sporządzane dla nich ekspertyzy, opinie, doradztwo i konsultacje wydano w sumie około 561 tys. zł.
Najwięcej wyłożono na fachowców pracujących na rzecz komisji orlenowskiej - 365,5 tys. zł. Z tej puli najwięcej pochłonęły wydatki na konsultacje z ekspertami - 331 tys. zł. Na doradców poszło 27 tys. zł, a na opinie - 7 tys. zł.
Komisja powołana do wyjaśnienia tzw. afery Rywina wydała na ekspertów 161 tys. zł. Z tej kwoty 111 tys. zł zarobili stali doradcy (było ich 8). Konsultacje kosztowały 34 tys. zł, a za sporządzenie opinii prawnych zapłacono 16,5 tys. zł.
Przygotowanie ekspertyz i opinii kosztowało najmniej w przypadku komisji śledczej ds. zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU - w sumie 34,5 tys. zł. Najwięcej przeznaczono na honoraria dla stałych doradców (21 tys. zł). Na opinie prawne wydano 8,5 tys. zł, a na konsultacje - 7 tys. zł.
Gdy o wykonanie ekspertyz i opinii zwracają się instytucje sejmowe, np. komisje, kluby parlamentarne, koła poselskie czy Prezydium Sejmu, to ich koszty są pokrywane z budżetu Kancelarii Sejmu.
Kiedy natomiast o ekspertyzy występują sami posłowie, to muszą je opłacić z pieniędzy przeznaczonych na działalność swoich biur (mają na to w sumie 10 tys. zł miesięcznie). Z praktyki poprzedniej kadencji wiadomo, że większość posłów w ciągu 4 lat nie zwróciła się ani raz o ekspertyzę do fachowca, którego trzeba by opłacić z pieniędzy przeznaczonych na działalność biura. Obserwując aktywność posłów obecnej kadencji, można stwierdzić, że sytuacja jest analogiczna, choć Sejm pracuje dopiero ponad pół roku.

Ekspertyzy do lamusa?

Teksty ekspertyz i opinii są przechowywane w Biurze Analiz Sejmowych, z wyjątkiem tych, które były jedynie wygłoszone. Przeciętny obywatel miałby spore kłopoty z zapoznaniem się z twórczością sejmowych doradców i ekspertów. Dlaczego? Ponieważ - jak mówi paragraf 8. uchwały Prezydium Sejmu z 1995 r. - z tych ekspertyz "mogą korzystać uprawnieni": marszałek i wicemarszałkowie Sejmu, Konwent Seniorów, komisje sejmowe, kluby i koła poselskie oraz posłowie. Do ekspertyz zamówionych przez kluby i koła poselskie dostęp jest możliwy, nawet dla marszałka Sejmu, dopiero po uzyskaniu pisemnej zgody od kierownictwa klubów lub kół. Opinie, o które zwrócili się pojedynczy posłowie w sprawie projektów ustaw, "mogą być udostępniane innym zainteresowanym". Mogą, ale nie muszą.
WŁODZIMIERZ KNAP
Gwidon Wójcik, zastępca prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i**Turystyki, a**jednocześnie poseł AWS, w**czasie 36. posiedzenia Senatu w**kadencji 1997-2001, powiedział do**senatorów, że doskonale wiedzą, "jak tworzy się te sejmowe ekspertyzy". -Są ekspertyzy obardzo dużej wartości isą bardzo słabe. Znam ekspertyzy sejmowe, które myliły Polską Organizację Turystyczną zPolską Izbą Turystyki, myliły Urząd Kultury Fizycznej iTurystyki zgłównym komitetem, czyli tym sprzed kilkunastu lat" -mówił.**
Prof. Michał Kulesza, znawca prawa administracyjnego z**Uniwersytetu Warszawskiego, współtwórca reformy samorządowej z**1999 r., twierdzi, że system tworzenia ekspertyz dla ludzi stojących na**czele państwa polskiego lub odpowiadających za**stan prawa jest chory. -
Ofachowe doradztwo powinno się zwracać tylko dowybitnych specjalistów iwsytuacjach, które tego wymagają. Niestety, do_**_tego stanu jest nam bardzo daleko -**ubolewa prof. Kulesza. W**efekcie dzisiaj politycy wszystkich opcji narzekają i**obwiniają się jednocześnie o**to, że ekspertyzy są często zamawiane dla celów partykularnych.**
(K.W.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski