Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa coraz bliżej. ŁKS Łódź pokonał Sandecję Nowy Sącz 2:0

R. Piotrowski
Piłkarze ŁKS pokonali w meczu 29. kolejki Fortuna 1 Ligi Sandecję Nowy Sącz 2:0. W pierwszej połowie trafił dla „Rycerzy Wiosny” Łukasz Sekulski, a po przerwie wynik ustalił Daniel Ramirez.

Początki do najprzyjemniejszych z pewnością jednak nie należały. Co tu dużo ukrywać. W pierwszych dwudziestu minutach piłkarze ŁKS i Sandecji zafundowali kibicom nudną partię szachów. Piłki było mało, sporo natomiast tego, co zwykliśmy eufemistycznie określać ligowym meczem walki. Dopiero tuż przed upływem drugiego kwadransa udało się ełkaesiakom oddać pierwszy celny strzał, lecz skończyło się na strachu przyjezdnych, bo potężne uderzenie Łukasza Piątka z kilkunastu metrów zdołał obronić czujny w bramce gości Marek Kozioł.

Ten ostatni w 2010 roku przy al. Unii 2 trzykrotnie wyciągał futbolówkę z siatki, a ŁKS wygrał tamten mecz 3:1. W Wielki Piątek łodzianie mieli ten sam cel, co ich poprzednicy sprzed dziewięciu lat, sęk w tym, że gra podopiecznym trenera Kazimierza Moskala w pierwszej połowie kompletnie się nie kleiła.

Sekulski z jedenastki

Co na to goście? Zgodnie z przedmeczowymi prognozami nowosądeczanie postawili na defensywę, choć kiedy już udało się wyszarpać piłkę w środkowej strefie boiska, zespół Tomasza Kafarskiego potrafił śmielej ruszyć do przodu. W 28. minucie był nawet bliski szczęścia, bo po stracie Patryka Bryły i zaskakującym uderzeniu z dystansu Damiana Chmiela, piłka trafiła w poprzeczkę.

Od tego momentu coś wreszcie zaczęło się dziać na boisku i w 42. minucie komplet widzów doczekał się pierwszego gola. Łukasz Sekulski chyba nie wyznaje starej piłkarskiej zasady, wedle której zawodnik faulowany w szesnastce rywala nie egzekwuje potem rzutu karnego. Zdaniem arbitra (ponoć w przerwie pan Sebastian Jarzębak żałował swej decyzji) sprowadzonego w przerwie zimowej napastnika ŁKS-u zatrzymał niezgodnie z przepisami Dawid Szufryn i w końcu to także on z zimną krwią wykorzystał jedenastkę.

Ełkaesiacy zeszli więc do szatni z golem przewagi, a powinni z dwoma. Chwilę po pierwszej bramce udało się przechwycić piłkę na połowie rywala, Sekulski przytomnie odegrał ją w stronę wbiegającego w pole karne Bartłomieja Kalinkowskiego, ten z kolei… uderzył futbolówkę nieczysto i tym samym bardzo niecelnie. Gwoli ścisłości dodajmy, że tuż przed kończącym pierwszą odsłonę gwizdkiem po raz drugi tego wieczora swoją szansę mieli i goście. Na swoje nieszczęście po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dawid Szufryn posłał piłkę głową nad poprzeczką.

Wrócił stary dobry ŁKS

Po zmianie stron ełkaesiacy postanowili zrekompensować kibicom przeciętną w swoim wykonaniu pierwszą część widowiska. ŁKS przypomniał sobie co to pressing, gra z pierwszej piłki i wymienność pozycji. Innymi słowy, zaczął przypominać drużynę, do której sympatycy „Rycerzy Wiosny” zdążyli się już w tym sezonie przyzwyczaić. I nawet jeśli nadal szwankowało ostatnie otwierające drogę do bramki podanie, to fragmentami oglądało się grę wicelidera z dużą przyjemnością.

Próbkę tych swoich niemałych przecież możliwości pokazali gospodarze w 58. minucie, kiedy Daniel Ramirez związał dryblingiem w polu karnym Sandecji kilku obrońców, następnie zagrał do Patryka Bryły, ten „nawinął” sobie jednego z rywali i huknął po długim rogu. Z kolejnej bramki dynamiczny skrzydłowy ostatecznie się nie cieszył, bo przyjezdnych uratował w ostatniej chwili ofiarną interwencją Marcin Flis.

Bryła do Ramireza

Kilkadziesiąt sekund później prawie pięć tysięcy widzów mogło po raz drugi tego dnia unieść ręce w geście triumfie i to dzięki akcji wspomnianego przed chwilą duetu. A ten drugi gol był efektem, z jednej strony umiejętności łódzkich piłkarzy, z drugiej – poważnego błędu bramkarza Sandecji. Marek Kozioł nie odrobił lekcji, podobnie bowiem jak kilka dni temu golkiper GKS Tychy, także on pod presją Patryka Bryły fatalnie się pomylił i zagrał na tyle niedokładnie, że po chwili futbolówkę przejął Daniel Ramirez. Hiszpański pomocnik uderzył pod poprzeczkę - ŁKS prowadził już 2:0.

Podopieczni trenera Kazimierza Moskala rozkręcali się więc w piątek z minuty na minutę, ostatecznie jednak zadanie wykonali. Przewaga nad trzecią dotąd w tabeli Sandecją powiększyła się o trzy „oczka” i wynosi już dziesięć punktów. Ciekawe, co na to Stal Mielec.

29. kolejka Fortuna 1 Liga
ŁKS Łódź – Sandecja Nowy Sącz 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Sekulski 42 (kar.) 2:0 Ramirez 61.
Żółte kartki: Klimczak, Bryła, Juraszek, Bielak, Kalinkowski, Łuczak (ŁKS) – Ogorzały, Flis, Dudzic (Sandecja)
Sędziował: Jarzębak (Piekary Śląskie).
Składy:
ŁKS: Kołba - Grzesik, Juraszek, Sobociński, Klimczak, Bielák, Kalinkowski, Piątek, Ramirez (88 Pyrdoł), Bryła (65 Łuczak), Sekulski (81 Kujawa).
Sandecja: Kozioł – Szufryn, Flis, Piter-Bućko, Kanach, Baran, Chmiel, Kun, Małkowski (Dudzic), Ogorzały, Klichowicz (74 Flaszka).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ekstraklasa coraz bliżej. ŁKS Łódź pokonał Sandecję Nowy Sącz 2:0 - Dziennik Łódzki

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski