Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa siatkarek. Wróciły, poszły spać i znów wyjechały

Łukasz Madej
Dziś po południu muszynianki trenować będą już w Mariborze
Dziś po południu muszynianki trenować będą już w Mariborze Fot. Jerzy Cebula
- Żal przegranej, bo myślę, że było nas stać przynajmniej na dwa punkty - mówi trener siatkarek Polskiego Cukru Muszynianki Bogdan Serwiński.

W niedzielę, na początku rewanżowej rundy sezonu zasadniczego Orlen Ligi, „Mineralne” przegrały w Pile 2:3. Co ciekawe, w pierwszym spotkaniu tych ekip był taki sam wynik, z tym że na korzyść Małopolanek. Zresztą, październikowy tie-break również zakończył się rezultatem 16:14.

- Z całą pewnością nie byliśmy zdecydowanym faworytem. Do tego Piła jest zespołem o podobnych do nas parametrach. W tym sezonie gra wyjątkowo dobrze. A jeśli chodzi o moją drużynę, domeną młodości bywa, że amplituda wzlotów i upadków jest duża - przypomina Serwiński.

W Pile muszynianki przegrały, ale we wspomnianym tie-breaku popisały się nie lada wyczynem, kiedy to ze stanu 13:6 dla gospodyń doprowadziły do remisu po 13.

- „Uciekł” nam początek tego seta, ale w mojej ocenie sędziowie popełnili duży błąd, bo w pierwszej akcji nasz blok był skuteczny, a odgwizdali aut. Za moment zrobiło się 4:0 - opowiada szkoleniowiec.

I dodaje: - Później nastąpił okres naszej słabszej gry, do stanu 13:6 bardzo dobrze spisywała się Piła. Potem uzyskaliśmy serię punktów. Tak, jest żal, bo wyszliśmy z opresji i wydawało się, że powinniśmy rozstrzygnąć spotkanie na swą korzyść. Niestety, stało się inaczej, w dwóch ostatnich akcjach popełniliśmy dwa błędy. Dlatego jest taki wynik. Tie-break to jednak w dużej mierze loteria. W tak krótkim secie nigdy nie ma pewności. Czasami decyduje szczęście, przypadek.

Nad Popradem nie mogą o ostatnim meczu zbyt długo rozmyślać, bo już jutro „Mineralne” w ramach rewanżu 1/8 finału Puchary CEV zmierzą się na wyjeździe ze słoweńską ekipą Nova KBM Branik Maribor. - Musimy pokonać zmęczenie fizyczne. Tym bardziej, że spotkanie w Pile odbyło się w hali, gdzie temperatura była wręcz tropikalna - wyjaśnia szkoleniowiec.

Do Wielkopolski drużyna jechała niemal całą sobotę. Grała w niedzielę, a do domów wróciła wczoraj o 5 rano. A wczoraj wieczorem udała się do Mariboru.

- Zdecydowaliśmy się na podróż autokarem, bo z Muszyny do Mariboru jest kilka kilometrów bliżej niż na przykład do Sopotu. A do tego połączenia samolotowe z Bałkanami są dość skomplikowane. Musielibyśmy lecieć z Warszawy, więc trwałoby to znacznie dłużej niż jazda autokarem.

Zgodnie z planem, dziś rano Małopolanki mają się zameldować w Słowenii.

- Najpierw należy wypocząć po podróży, a w późnych godzinach popołudniowych zamierzamy odbyć trening. Jak widać, jest trudno, ale należy sobie radzić. Zawodniczki muszą wykazać się dużą siłą charakteru, żeby takie obciążenia wytrzymać - tłumaczy trener Serwiński.

Spotkanie w Mariborze będzie ostatnim występem muszynianek w tym roku. Po 12. serii gier Orlen Ligi zaplanowano ponad miesięczną pauzę, a na boiska ekstraklasy drużyny wrócą dopiero na początku lutego.

- Przerwa będzie potrzebna. Tym bardziej, że zespół był bardzo mocno obciążony. To dla nas wręcz zbawienne - nie ukrywa Serwiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski