Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ela, posłanka z Kobylanki, zdobyła ponad 8 tys. głosów

Halina Gajda
- Słyszę teraz często, że mandat to najlepszy numer, jaki wywinęłam w życiu - mówi z uśmiechem Elżbieta Borowska
- Słyszę teraz często, że mandat to najlepszy numer, jaki wywinęłam w życiu - mówi z uśmiechem Elżbieta Borowska Stanisław Śmierciak
Gorlice. Elżbieta Borowska, 27-latka z małej wsi, wysadziła z siodła starych wyjadaczy. Ujęła wyborców wiedzą i wigorem, dając ugrupowaniu Pawła Kukiza jedyny mandat sejmowy z okręgu nr 14 (Sądecczyzna i Podhale)

W Kobylance huczy. W zasadzie nie ma innego tematu jak wybory, w których największą niespodzianką była dotąd nikomu nieznana w świecie polityki 27-latka Elżbieta Borowska. Mimo młodego wieku zdobyła mandat poselski z listy Kukiza. Mieszkańcy wsi, w której żyje niespełna 2500 osób, niezależnie od swych poglądów są dumni. Tak jak Leokadia Buś, przez lata tutejsza sołtyska.

- Szok! Cieszę się. Na styczeń planuję imprezę, taką noworoczną. Zaprosimy ją - kuje żelazo, póki gorące. - Nie znamy się za bardzo, bo ona ciągle się uczy w Warszawie, to i kontakt się urwał, ale mam nadzieję, że przyjdzie - dodaje.

Elżbieta zaś sama jest jeszcze trochę oszołomiona. Nie tym, że stolica, że parlament, a zaufaniem ludzi. Dostała ponad osiem tysięcy głosów w okręgu. Wysadziła z siodła starych partyjnych wyjadaczy. Czasem takich z kilkudziesięcioletnim stażem w polityce. Sama przyznaje, że od tygodnia prawie nie śpi, je w biegu, nie rozstaje się z telefonem. Dzwonią przyjaciele z gratulacjami, media, koledzy z ugrupowania.

- Tak, jestem nowicjuszką. I na początek rzeczywiście wiele drzwi może być dla mnie zamkniętych, ale przy odrobinie dobrej woli, a tej mi nie brakuje, można je otworzyć - przekonuje 27-latka. - Nie zamierzam przy tym żadnych taranować siłą - podkreśla.

Gdy pytamy ją, dlaczego wybrała ugrupowanie Pawła Kukiza, odpowiada zdecydowanie: bo on dał młodym nadzieję, że w polityce jest również miejsce dla takich koło trzydziestki, a Sejm powinien być zróżnicowany. Zaznacza, że zamierza być posłem obywatelskim, blisko ludzi ze swego regionu.

- Praca w Sejmie nie jest aż tak absorbująca, żeby nie mieć czasu dla tych, z którymi się mieszka, których się zna - zapewnia Elżbieta. - Sama, na początku pracy, chciałabym spotkać się ze wszystkimi, którzy działają na miejscu, również samorządowcami, żeby zapytać o współpracę, czego oczekiwaliby ode mnie, jak mogłabym im pomóc - dodaje.

Ambitnym planom kibicuje rodzina. Dwóch braci gimnazjalistów to tak trochę jej dzieci. Są w nią wpatrzeni jak w obraz. Michał, dumny z siostry, przyjmuje gratulacje od kolegów. Piotr z powagą opowiada, że gdy tylko spotykają się, rozmawiają o tym, co dzieje się na politycznej scenie Polski i świata. Bo takie rzeczy trzeba wiedzieć.

- Słuchałem uważnie tego, co Ela mówiła podczas debat. I uważam - a brali w nich udział przedstawiciele wszystkich ugrupowań startujących w wyborach - że wypadła najlepiej - ocenia po bratersku. Jest przekonany, że Ela na pewno zrobi, co zaplanowała, bo jak mówi, jest bardzo uparta.

Upór dał jej siłę do pracy w Londynie. Bo zanim zaczęła studia na Uniwersytecie Warszawskim, zwyczajnie musiała sobie na nie zarobić. Teraz łączy studia doktoranckie z życiem rodzinnym, a za chwilę z pracą w parlamencie. Ale czas na to, by podsunąć braciom ciekawą lekturę, znajdzie zawsze. Solidnie przygotowuje ich do olimpiad historycznych, a gdy przyjadą do Warszawy - pokazuje, co powinni zobaczyć z pozycji człowieka świadomego historii swojego kraju i z pozycji obywatela Europy.

- Kocham operę włoską. Wzruszam się na niej do łez - zdradza 27-latka.

Uwielbia jeszcze malinowy kolor i szpilki. Mistrzyni lasagne, kusi oryginalnymi słodkościami. Najchętniej czerpie z egzotycznych przepisów na ciasta. Naukowo zajmuje ją ochrona dziedzictwa kulturowego. Przymierza się do napisania czegoś na kształt monografii regionu z naciskiem na całą wielokulturową tradycję.

Dla niej wynik głosowania to tak naprawdę sukces wszystkich kandydatów z listy. Ale też rodziny. - To rodzice, często kosztem własnych przyjemności, pokazywali nam świat, podsuwali książki warte przeczytania, zachęcali, by zwiedzać, co było w naszym zasięgu - podkreśla. - Dzięki temu człowiek staje się świadomy tego, co nas otacza. I to otoczenie chce doskonalić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski