Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eldorado dla pseudoleków

Dorota Stec-Fus
Niektórzy chorzy zażywają równocześnie wiele suplementów, choć może to im bardzo zaszkodzić
Niektórzy chorzy zażywają równocześnie wiele suplementów, choć może to im bardzo zaszkodzić Fot. 123rf
Na reklamę suplementów i leków bez recepty ich wytwórcy wydali w 2015 r. aż 4,3 mld zł! Najwięcej pieniędzy wpłynęło do telewizji - 2,82 mld zł i stacji radiowych - 1,12 mld zł. Prasa otrzymała 0,36 mld zł. Problem w tym, że reklamy często wprowadzają w błąd. Chodzi przede wszystkim o suplementy diety, których sprzedaż w Polsce rośnie lawinowo.

Jaki skład ma suplement? Nie wiadomo, bo w Polsce nikt tego nie sprawdza. Wystarczy poprawnie wypełnić dokumenty zgłoszeniowe, wysyłane do głównego inspektora sanitarnego. Można zatem np. mąkę wsypywać do buteleczek, reklamować jako wspaniały środek na wszystko i zarabiać krocie. - Zastanówmy się, czy suplement jest nam w ogóle potrzebny. Rozważmy, czy nie ulegamy reklamom. Potem zdecydujmy, czy lepiej kupić suplement, czy zrobić przemyślane zakupy w sklepie z warzywami - radzi dr Jarosław Woroń z CMUJ. Jego zdaniem niektóre suplementy mogą wręcz szkodzić.

Sprawą zajęła się także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. W swym raporcie wykazuje, że w ciągu ostatnich 18 lat liczba reklam leków i suplementów w telewizji wzrosła dwudziestokrotnie! A ogólna liczba reklam tylko trzykrotnie. Nie byłoby w tym nic nagannego, gdyby nie fakt, że spoty częstokroć wprowadzają w błąd. Chodzi przede wszystkim o suplementy diety, których sprzedaż w Polsce rośnie lawinowo. Ludzie, wierząc w ich rzekomo lecznicze właściwości, nierzadko zamiast zgłosić się do lekarza, idą do apteki.

- Wartość rynku suplementów diety w Polsce jest szacowana na ok.3 mld złotych rocznie. W 2015 roku w Polsce kupiono około 190 milionów opakowań! Z prawnego punktu widzenia są one środkami spożywczymi, których celem jest uzupełnienie diety. Występują w postaci tabletek, kapsułek itp., czyli mają formę taką jak leki. Ale to jedyne podobieństwo - podkreśla Walenty Zajdel z Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie, zaangażowany w walkę z nieuczciwą reklamą suplementów.

Jakie właściwości, jaki skład ma suplement? - Nie wiadomo, bo w Polsce nikt tego nie sprawdza. Wystarczy poprawnie wypełnić dokumenty zgłoszeniowe, wysyłane do głównego inspektora sanitarnego. Można zatem np. mąkę wsypywać do buteleczek, reklamować jako wspaniały środek na cokolwiek i zarabiać krocie - irytuje się prof. Leszek Borkowski, ekspert farmakologii klinicznej. Kiedy był prezesem Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, bez efektu zabiegał, by segment suplementów podlegał tej właśnie instytucji. - Pracują tam osoby wyspecjalizowane w badaniu składu preparatów, ich właściwości.

Rocznie do GIS wpływa aż 5 tysięcy (!) zgłoszeń nowych suplementów. Jej rzecznik Jan Bodnar podkreśla, że deklarowany skład zgłaszanych suplementów jest badany jedynie wyrywkowo. - Są one żywnością, a nie lekiem - zauważa. Bodnar zgadza się jednak, że większość reklam suplementów jest na granicy prawa i przyzwoitości (aktorzy ubierani są np. w stroje lekarzy). - Chcemy doprowadzić do takiej zmiany przepisów, by konsument nie był wprowadzany w błąd -- podkreśla. Niedawno przy Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów powstała komisja, która ma przygotować zmiany w prawie. W jej skład wchodzi m.in. Krajowa Rada Suplementów i Odżywek.

Wiceprezes rady Katarzyna Suchoszek-Łukaniuk zgadza się, że konieczne jest wprowadzenie zasad ich reklamowania. - Ale najważniejsza jest edukacja. Nieporozumienia wynikają głównie z faktu, że konsumenci nie mają świadomości, iż suplement ma efekt odżywczy, a nie farmakologiczny - przekonuje.

Zmiana prawa jednak potrwa. Co ma dziś zrobić Kowalski, zasypywany wszechobecnymi reklamami suplementów? Dr Jarosław Woroń, specjalista farmakologii klinicznej ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie oraz z Zakładu Farmakologii Klinicznej CM UJ w Krakowie zaleca zdrowy rozsądek. - Najpierw zastanówmy się, czy suplement diety jest nam w ogóle potrzebny. Rozważmy, czy nie ulegamy reklamom. Potem zdecydujmy, czy lepiej kupić suplement, czy zrobić przemyślane zakupy w sklepie z warzywami - proponuje Woroń. Podkreśla, że często zażywamy kilka suplementów diety, nie wiedząc, iż zawierają te same składniki. - Jeżeli będą one wpływały na krzepnięcie krwi, jak kwasy omega 3, żeń-szeń, miłorząb japoński lub wyciągi z czosnku, to powikłania krwotoczne mamy gotowe - zaznacza.

Woroń wskazuje na liczne interakcje suplementów diety z lekami. W jego ocenie olbrzymim problemem są reklamy preparatów na potencję, które wchodzą w interakcje z lekami na nadciśnienie, chorobę wieńcową czy zaburzenia rytmu serca. - Masz problem, weź tabletkę i będziesz wspaniałym kochankiem, pod warunkiem że wcześniej nie znajdziesz się na SOR z niepożądanymi efektami po zastosowanym specyfiku - komentuje Woroń.

Dodaje, że powszechnie stosowana, często bez potrzeby, witamina C może wchodzić w interakcje z aż… 130 lekami, w tym z przeciwnowotworowymi. Dr Woroń równocześnie podkreśla, że nie można wszystkich suplementów wrzucać do jednego worka, bo w zalewie reklam są takie preparaty, które warto przyjmować.

Suplement: nowy król życia

">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski