Elektryczne rowery nie dla naszych strażników

Uruchomienie patroli na jednośladach było jednym z pierwszych rozwiązań wprowadzonych przez nowego komendanta straży miejskiej w Tarnowie Krzysztofa Tomasika.

Mundurowi otrzymali do testowania rowery z napędem elektrycznym. Silnik miał ich wyręczać w pedałowaniu na wzniesienia albo w razie pogoni za ludźmi łamiącymi prawo. Próba dobiegła końca, a szef strażników podjął już decyzję, że takiego sprzętu jednostka jednak nie kupi.

– Według funkcjonariuszy rowery są zbyt ciężkie, co daje się we znaki, kiedy trzeba je wnieść po schodach – wyjaśnia.

Przyznaje jednocześnie, iż duże znaczenie miała cena takiego jednośladu, oscylująca wokół 5 tys. zł za sztukę. Uznano, że zakup sześciu rowerów byłby zbyt dużym wydatkiem.

– Nie oznacza to, że rezygnujemy z rowerowych patroli – zastrzega komendant Tomasik.

– Z tą jednak różnicą, że decydujemy się na wysokiej klasy tradycyjne rowery.

Każdy pojazd wyposażony będzie m.in. w kuferek, do którego oprócz narzędzi zmieści się również służbowa pałka.

Służbę pełnić będzie 6 strażników. Chętnych do takiej pracy nie brakuje, choć na jednej zmianie pokonać trzeba będzie 50-kilometrowy dystans.

Patrole, tak jak podczas testu, odwiedzać będą głównie parki oraz niedostępne dla samochodów zaułki osiedli. Pierwsze efekty to m.in. kary dla amatorów spożywania alkoholu pod chmurką.

Krzysztof Tomasik szefuje straży od 1 kwietnia; wcześniej był komendantem w Bochni. Inna wprowadzona przez niego nowinka to wręczanie żółtych i czerwonych kartek kierowcom łamiącym przepisy drogowe. Kto uczyni to po raz pierwszy, otrzyma upomnienie. Przy powtórnej wpadce, czerwona kartka oznacza już mandat.