Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elektryk, który chciał zabić Gomułkę

Redakcja
Stanisław Jaros miał 31 lat, kiedy został stracony za próbę zabicia Gomułki. Przyczyny, dla których Jaros odpalił w 1959 i w 1961 roku ładunki wybuchowe w miejscu przejazdu kolumny oficjeli partyjnych, nie są jasne. Proces był tajny, a oskarżony Jaros miał powiedzieć, że chciał w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Czy dowiemy się kiedyś, kim był Stanisław Jaros, elektryk z Sosnowca?

Anna Zechenter: NIEPRZEDAWNIONE

W Zagórzu - dzielnicy Sosnowca, Gomułka pojawił się latem 1959 roku, obwożąc Chruszczowa z okazji 15-lecia PRL. Gospodarzem był szef Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach Edward Gierek. Gomułka i Chruszczow byli na spotkaniu z działaczami partyjnymi w kopalni "Czerwone Zagłębie" (wówczas "Mortimer"), kiedy Jaros umieścił na drzewie obok budynku milicji w Zagórzu ładunek skonstruowany z dziesięciu kilogramów materiałów wybuchowych, zapalników prochowych i lontu górniczego. Trasa przejazdu Gomułki i Chruszczowa została opisana w "Trybunie Robotniczej", organie PZPR w Katowicach, wiadomo więc było, że mieli zatrzymać się na tym posterunku w drodze powrotnej z "Czerwonego Zagłębia". Dlaczego Jaros odpalił bombę moment za późno? Trzy lata później w śledztwie twierdził, że zwlekał ze względu na zgromadzony nieopodal tłum ludzi.
Potężna eksplozja rozerwała konary stojącej w pobliżu lipy.
Gomułka nie powiedział sowieckiemu gensekowi, że to był zamach. Oficjalna wersja brzmiała "wypadek" i szef PZPR trzymał się jej, bo Chruszczow mógłby podejrzewać kogoś z czołówki PZPR, może nawet samego Gomułkę, o zamiar zabicia go. Sowieci nie na darmo jednak utrzymywali w PRL rezydenturę KGB, więc szybko poznali prawdę.
Kolejną możliwość działania dostrzegł Jaros podczas wizyty Gomułki w Zagórzu w 1961 roku. Gierek zdecydował się na przejazd ulicami Zagórza. "Odradzałem to, sugerując, że sprawca zamachu nie został ujęty i może pokusić się podjąć nową próbę" - mówił Franciszek Szlachcic, wówczas komendant wojewódzki MO w Katowicach. Gierek podobno odpowiedział: "Władysław Gomułka nie jest podszyty strachem i ja się też nie boję".
W grudniu 1961 roku Stanisław Jaros się nie zawahał - ale znów się spóźnił: samochód z Gomułką zdążył przejechać kilkadziesiąt metrów dalej. Wybuch był potężny, z okien okolicznych domów wyleciały szyby. Tym razem wydarzyła się tragedia: mężczyzna z tłumu zmarł w szpitalu, a ranne dziecko zostało sparaliżowane.
W 1961 roku rozpoczęto akcję na wielką skalę pod kryptonimem "Zagórze".
Specjalna grupa operacyjna pracowała 24 godziny na dobę. Badając szczątki bomby w laboratorium, eksperci znaleźli przewód do odpalenia ładunku. W miejscach przecięcia drutu zachowały się ślady cążków, widoczne pod mikroskopem. Przyjęto, że obie bomby podłożyła osoba zamieszkała blisko miejsca wybuchu, zorientowana w elektrotechnice i mająca dostęp do materiałów wybuchowych. W ten sposób powstała lista pięćdziesięciu podejrzanych.
8 grudnia przed świtem pięćdziesiąt grup dochodzeniowych w tym samym momencie weszło do pięćdziesięciu domów. Sprawdzali narzędzia ślusarskie i elektrotechniczne. W mieszkaniu Jarosa odnaleźli pasujące do śladów obcążki i urządzenia do zdalnego odpalania.
W 1948 roku, kiedy Stanisław Jaros miał 16 lat, próbował wynieść z sosnowieckiej fabryki kotłów 100nabojów oraz części do broni palnej. W tym czasie w kraju trwała wojna domowa: NKWD i bezpieka likwidowały podziemie niepodległościowe. Jaros był brutalnie bity, ale dostał tylko dwa lata w zawieszeniu. Czy poszedł na współpracę? Czy ktoś zlecił mu później usunięcie Gomułki? Może kiedyś zostanie to wyjaśnione. Po trzech latach wysadził w powietrze skrzynkę połączeń telefonicznych i semaforowych w Dąbrowie Górniczej. Potem amonitem ukradzionym z kopalni, w której pracował, zniszczył słup wysokiego napięcia w sosnowieckiej Hucie im. M. Buczka i koparkę w kopalni "Kazimierz". W śledztwie przyznał się też do wysadzenia w marcu 1953 r. transformatora w kopalni "Stalin" (przemianowanej potem na "Sosnowiec). Powiedział, że chciał "uczcić śmierć Stalina".
Powieszono go 5 stycznia 1963 roku, cztery dni po wydaniu wyroku. Jego czyn nie znalazł miejsca w historii polskiego antykomunizmu.
Autorka jest pracownikiem krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski