Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eliza i jej niebiescy aniołowie

Tomasz Mateusiak
Mama Elizy - Marcela Wójtowicz jest wdzięczna wybawcom córki: Piotrowi Filarowi i Sławomirowi Pichniarczykowi. Policjanci przywieźli małej do szpitala policyjną maskotkę
Mama Elizy - Marcela Wójtowicz jest wdzięczna wybawcom córki: Piotrowi Filarowi i Sławomirowi Pichniarczykowi. Policjanci przywieźli małej do szpitala policyjną maskotkę Archiwum II LO chrzanów
Nowy Targ. To historia dwóch policjantów, którzy w czasie służby uratowali życie 18-miesięcznego dziecka. Sierżanci sztabowi Piotr Filar i Sławomir Pichniarczyk bohaterami jednak się nie czują. Zachęcają, by każdy starał się zdobyć wiedzę, jak fachowo udzielić pierwszej pomocy.

Ci mundurowi to duet prawdziwych bohaterów. Kiedy w miniony czwartek mała Eliza umierała na rękach matki, kobiecie nie pozostało nic innego, jak tylko błagalny krzyk o pomoc. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności usłyszeli go przejeżdżający obok policjanci. Nie zastanawiając się ani sekundy, rozpoczęli reanimację dziewczynki, dzięki temu zaczęła oddychać.

Czwartek, 12 maja. Około godz. 17 drogę przez Waksmund szybko przecina osobowy samochód. Za kierownicą siedzi Marcela Wójtowicz. Jedzie szybko, bo na tylnym siedzeniu w foteliku siedzi jej 18-miesięczna córeczka, którą wiezie do szpitala. Mała ma bardzo wysoką gorączkę. Nagle siedząca obok dziecka babcia każe córce się zatrzymać. Jest źle.

- Córeczka była sina. Na myśl o tym nawet dziś ogarnia mnie przerażenie - mówi matka dziecka, 31-letnia mieszkanka gminy Nowy Targ. - Gdy wzięłam Elizkę na ręce, czułam, że nie oddycha. Próbowałam jej pomóc, wsadziłam palce do buzi, ale to nie pomogło. Zaczęłam więc krzyczeć o pomoc. Zbiegli się ludzie. Nagle, jak z podziemi wyrośli ci policjanci. Wzięli ode mnie dziecko i je... po prostu uratowali.

Aniołami stróżami Elizy okazali się funkcjonariusze wydziału prewencji nowotarskiej komendy policji: 33-letni Sławomir Pichniarczyk i 39-letni Piotr Filar. Obaj w stopniu sierżanta sztabowego.

- Kończyliśmy już 12-godzinną służbę - mówi Sławomir Pichniarczyk. - Jechaliśmy do Łopusznej, by udzielić pomocy innemu patrolowi. Gdy usłyszeliśmy tę krzyczącą matkę, odruchowo ruszyliśmy na pomoc. Muszę przyznać, że jestem z nas dumny. Działaliśmy jak automaty, realizując wszystko to, czego nauczyliśmy się na szkoleniach. Jeden uzupełniał drugiego, mimo że po raz pierwszy w życiu mieliśmy wspólną służbę.

Piotr Filar dziewczynkę ułożył głową w dół i położył sobie na przedramieniu. Potem kilka razy uderzył ręką między łopatki dziecka. To poskutkowało. Zaraz po tym, jak dziecko zaczęło oddychać, policjanci wezwali na miejsce karetkę pogotowia, ułożyli dziewczynkę w bezpiecznej pozycji i nakazali zgromadzonym ludziom przynieść z domu mokrą szmatkę, którą położyli na rozgrzanej główce Elizy, by zbić gorączkę.

Zdaniem lekarzy z nowotarskiego szpitala, takie działanie policjantów uratowało dziecku życie. W środę, niecały tydzień po zdarzeniu, mała była już bliska całkowitego wyzdrowienia i opuszczenia szpitala.

- Córka czuje się już coraz lepiej - mówi matka dziecka, którą razem z dziennikarzami odwiedzili też policjanci. - Do końca życia nie zapomnę tym policjantom tego, co dla nas zrobili. Będę o nich opowiadała córeczce, jak dorośnie. Mam nadzieję, że od swoich przełożonych otrzymają sowitą nagrodę. Chciałabym, aby wszyscy policjanci byli tacy jak oni.

Policjanci bohaterami się jednak nie czują. - Robiliśmy to, do czego zostaliśmy wyszkoleni. Tym bardziej że obaj jesteśmy ojcami i w tej feralnej chwili rozumieliśmy strach tej matki - mówi Piotr Filar, który także po pracy pomaga dzieciom. Jest działaczem stowarzyszeń na rzecz niepełnosprawnych maluchów.

Zapamiętaj

Tak pomaga się dzieciom

Nowotarscy policjanci uratowali Elizę, bo zastosowali metodę, dzięki której udało jej się odkrztusić. - W przypadku małych dzieci polega ona na tym, że kładziemy malucha na przedramieniu główką w stronę dłoni. Całe przedramię powinno być delikatnie skierowane w dół - mówi sierżant sztabowy Piotr Filar. - Następnie kilkakrotnie uderzamy dziecko pomiędzy łopatki. W tym przypadku po dwóch uderzeniach dziecko odzyskało oddech. Był to dla nas znak, że akcja się udała - dodaje, ale stwierdza też, że niestety, ludzie mają zbyt małą wiedzę o pierwszej pomocy. Dlatego zachęca, by przy każdej nadarzającej się okazji zdobywać taką wiedzę. Nowotarska policja ma specjalne stoisko, gdzie uczy pierwszej pomocy niemal na każdym festynie w regionie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski