Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytura nie powinna być nudna, ale twórcza i radosna

Małgorzata Iskra
Emerytowana nauczycielka wreszcie znalazła czas dla siebie i... wzięła się za naukę
Emerytowana nauczycielka wreszcie znalazła czas dla siebie i... wzięła się za naukę fot. Piotr Idem
Sylwetka. Praca na rzecz Uniwersytetu Trzeciego Wieku dodała MARII KACPRZYCKIEJ skrzydeł i optymizmu

Przez wiele lat zawodowej aktywności czuła, że brakuje jej czasu na przyjemności i rozwój intelektualny. Maria Kacprzycka, polonistka zakochana w literaturze romantyzmu i Młodej Polski, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, „po godzinach” mama dwojga obecnie już dorosłych dzieci, poza tym żona wciąż zapracowanego męża, własne plany zawsze musiała odkładać na bliżej nieokreśloną przyszłość. Aż wreszcie przyszedł taki czas, że można je było urzeczywistnić, że stały się najważniejsze na świecie. Bo emerytura nie musi być nudna.

Jak szukać swego miejsca w emeryckim życiu

Tym, co tak intensywnie pochłania i angażuje panią Marię jest Akademia Pełni Życia, jeden z krakowskich Uniwersytetów Trzeciego Wieku, w którym nie tylko korzysta z możliwości udziału w zajęciach, ale i sama je współorganizuje.

O tym, że czas nauczycielskiej emerytury - na której przebywa od 2001 roku - będzie spędzała wśród innych seniorów, wiedziała od dawna. Wybór padł na UTW jej macierzystej uczelni, Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale to nie było to. Interesowały ją tylko niektóre z proponowanych zajęć, a organizatorzy nie chcieli uwzględniać sugestii studentów-seniorów.

- Nie mogłam pogodzić się z faktem, że tak wiele miejsca zajmował temat cierpienia i przemijania. Czułam potrzebę poznawania czegoś nowego, potrzebę pełnych radości spotkań. Nie uważam, że emeryt powinien spędzać czas w przygnębiającej atmosferze - mówi Maria Kacprzycka.

A myślało tak więcej osób i wszystkie one ruszyły właśnie do Akademii Pełni Życia, gdzie panuje duża otwartość na pomysły, a gdzie nowe projekty, jak mówi, pisze się dzięki rozmowom z seniorami. W sumie więc Maria Kacprzycka i na studiowaniu na uniwersyteckim UTW zyskała, gdyż poznała tam otwartych, sympatycznych, podobnie myślących ludzi.

Jak spędzać dni, by nie żałować straconego czasu

Gdy trafiła do Akademii Pełni Życia placówka dopiero kształtowała swoje oblicze, więc wszelkie inicjatywy i pomysły były tam mile widziane.

Dziś to już okrzepły UTW, mający własną stałą siedzibę, a część uczestników zajęć tworzy Stowarzyszenie, którego pani Maria była wiceprezesem. Można tu słuchać wykładów na różne tematy, spotkać ciekawe osoby dzielące się swoimi doświadczeniami i wiedzą, nauczyć języka obcego i obsługi komputera. Marię Kacprzycką, z uwagi na polonistyczne wykształcenie i nienasycony głód czytania, szczególnie interesują seminaria z literatury współczesnej.

- Pewnie i tak czytałabym dużo, ale w sposób mniej uporządkowany. A dzięki seminarium nie opuszczam wartościowej literatury współczesnej. Dobrze też jest mieć z kim porozmawiać o przeczytanej książce - dodaje.

Chociaż pani Maria bardzo lubiła swój zawód i wybrany kierunek studiów, to jednak nie zawsze mogła pracować, jako polonistka. Tak się złożyło, że zmieniając miejsce zamieszkania została wychowawczynią w szkolnym internacie i była nią aż do emerytury.

- Gdy tylko była okazja, uczyłam polskiego. Ale w zasadzie moja aktywność polegała na dyżurowaniu w internacie. To trudna, niedoceniana praca. Tu nie wpada się w rutynę, gdyż każdy dzień przynosi nowe problemy, które trzeba rozwiązywać. W tej pracy nie sposób się nudzić i można z niej mieć satysfakcję, ale nie należy do rozwijających. Stąd tak wielki we mnie głód wiedzy i robienia czegoś ciekawego - opowiada pani Maria. I wyznaje, że pracując w internacie czekała na taką sposobność, jak udział w seminariach z literatury współczesnej.

Jak organizować zajęcia nie tylko dla siebie

W Akademii Pełni Życia bywa Maria Kacprzycka często, zawsze łącząc taki wypad z udziałem w zajęciach. A korzysta jeszcze z wykładów o sztuce, a także tych dotyczących filmu i teatru. Przychodzi również, by wykonywać patchworki w pięknych kolorach jesieni, czy ozdoby techniką decoupage, która - a to ją bardzo fascynuje - pozwala tworzyć coś z niczego.

Są jeszcze wycieczki bliższe i dalsze: po mieście oraz po Małopolsce, a we wszystkich chętnie bierze udział. Uczy się również języka angielskiego. Uważa, że jeszcze daleko jej do swobody, ale mąż - konstruktywny krytyk, do czego ma prawo, jako nauczyciel języka angielskiego - chwali postępy.

Prawdziwy sprawdzian językowy przeżyła podczas wymiany Akademii Pełni Życia z węgierską organizacją społeczną złożoną z pracowników naukowych uniwersytetu. No bo chociaż Polak Węgier dwa bratanki, rozmawiać trzeba było po angielsku. Najpierw goście z Szeged poznawali Kraków, w tym miejsca związane z Węgrami. Potem Polacy, a w ich gronie pani Maria, tworzyli w Szeged turystyczny słownik polsko-angielski. Jak pojawiały się kłopoty językowe, to podejmowali wesołą grę w „co oni mówią” i bariery pękały.

Aktywiści Akademii, z której prawie wszystkich zajęć korzysta się bezpłatnie, z sukcesem szukają wsparcia finansowego ze strony miasta oraz resortu pracy. Przeszło dziesięć lat temu w ramach takiego grantu powstał Klub Seniora Europejczyka. Środki dawno się skończyły, ale Klub trwa.

Spotykają się rzadziej niż kiedyś, ale co najmniej raz w miesiącu. Działający pod kierunkiem Marii Kacprzyckiej klub ma charakter klubu dyskusyjnego. Ostatnio dyskutowali o idei wolontariatu. Klubowicze uważają, że spotkania winny otwierać ich na różne problemy i uczyć nowoczesnego działania.

Jak senior może zachować młodą duszę

Kto powiedział, że senior ma siedzieć przed telewizorem i chłonąć kolejne tasiemcowe seriale, albo wyłącznie niańczyć wnuczęta. Jeśli znajduje w sobie dość energii, empatii i odporności może na przykład pomagać w hospicjum.

Lecz przede wszystkim, jak uważa Maria Kacprzycka, sam ma wieść interesujące życie. Ma wreszcie czas na to, na co nie miał wcześniej, gdyż pracował i opiekował się rodziną. Ona więc chętnie ogląda filmy obyczajowe, czyta książki i regularnie „Politykę”. W wydarzeniach kulturalnych uczestniczy częściej, niż kiedyś. Dzięki tym wszystkim atrakcjom ma ochotę na uśmiech, niewymuszony.

- Mam wokół siebie fajnych ludzi, którzy ciągle poszukują czegoś nowego. Częściej chodzę na wystawy, do teatru, czy na koncerty. Nie wszystko musi mi się podobać, ale nigdy nie krytykuję czegoś, czego nie widziałam. Nie oburzam się też na to, jeśli artysta przygotuje coś w oparciu o dzieło literackie „nie po Bożemu” - mnie to może się nie podobać, ale przecież nowe wartości rodzą się z eksperymentowania - Maria Kacprzycka robi bilans wieloletniego już romansu z Akademią Pełni Życia. Wypada na plus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski