Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Encyklika „palącej troski”

Joanna Lubecka
„Z palącą troską i z wzrastającym zdziwieniem patrzymy (...) na udręczenie Kościoła” - pisał o sytuacji w Niemczech papież Pius XI
„Z palącą troską i z wzrastającym zdziwieniem patrzymy (...) na udręczenie Kościoła” - pisał o sytuacji w Niemczech papież Pius XI fot. archiwum
14 marca 1937. Papież Pius XI ogłasza antynazistowski dokument zatytułowany „Mit brennender Sorge”. Razem z antykomunistyczną encykliką „Divini Redemptoris” zalicza się go do najważniejszych manifestów politycznych Watykanu w całej historii Kościoła katolickiego. Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają.

Był styczeń 1937 roku. Biskup Monachium Michael von Faulhaber właśnie kończył tekst, o który kilka miesięcy wcześniej poprosił go papież Pius XI. Miał być to najważniejszy tekst w jego życiu i równocześnie jeden z najbardziej znaczących tekstów Kościoła katolickiego w XX wieku.

Nie zrobię z nich męczenników

Walka Hitlera z Kościołem katolickim trwała już od kilku lat. Nie przybrała jeszcze tak masowej skali, jak w późniejszych latach, ale cel Hitlera był jasny: zniszczyć Kościół, podważyć jego moralną wiarygodność i przejąć „rząd dusz”.

Hitler mówił wprost, że nie można być równocześnie chrześcijaninem i Niemcem, ale zdawał też sobie sprawę z potęgi instytucjonalnego Kościoła katolickiego. Wiedział, że otwarty konflikt z niemieckimi hierarchami automatycznie zostanie przeniesiony na poziom międzynarodowy. Watykan będzie reagował na każdą próbę ograniczenia praw katolików, a to oznaczałoby ingerencję papiestwa, a być może również innych państw w wewnętrzne sprawy Niemiec. Tego Hitler nie chciał. Potrzebował uspokojenia sytuacji międzynarodowej, by móc spokojnie przygotowywać plany agresji.

Już na początku lat 30., gdy Hitler walczył o całkowite przejęcie władzy, jego agresywne wypowiedzi wobec Kościoła skutkowały twardą i bezkompromisową reakcją niektórych hierarchów niemieckich. „Biblia ideologiczna” nazizmu, książka Alfreda Rosenberga „Mit XX wieku”, już w 1930 r. została wpisana na listę ksiąg zakazanych. Kard. Adolf Bertram z Wrocławia apelował: „Fanatyczny nacjonalizm nieuchronnie prowadzi do wzajemnej nienawiści i do swego rodzaju uwielbienia pojęcia rasy”.

Księża w parafiach, głosząc kazania, często podkreślali, że przynależność do NSDAP jest zakazana, gdyż program tej partii stoi w skrajnej sprzeczności z wiarą katolicką. Niektórzy proboszczowie ogłaszali wprost z ambon, że nie będą udzielali sakramentów parafianom należącym do partii oraz będą im odmawiali katolickiego pochówku. Księża zabraniali również uczestniczyć w mszach świętych i nabożeństwach w mundurach lub uniformach partyjnych. Odmawiali zgody na uroczystości partyjne na cmentarzach I wojny, które podlegały Kościołowi katolickiemu.

Zwalczanie przez reżim Hitlera Kościoła nie było brutalną i prymitywną walką, gdyż spowodowałaby ona zbyt protesty wiernych. Aresztowanie ich jako wrogów reżimu narodowo-socjalistycznego jedynie wzmocniłoby wspólnotę. Plan Hitlera był inny. Już w 1933 r. w jednej z rozmów powiedział: „Nie zrobię z nich męczenników. Napiętnujemy ich jak zwykłych przestępców”.

Kontrowersyjny konkordat

Niemiecki Kościół katolicki miał wiele problemów, które utrudniały mu podjęcie racjonalnej walki z reżimem nazistowskim. Prawie wszyscy biskupi byli teologami i brakowało im rozeznania, doświadczenia politycznego. Często działali w dobrej wierze, mając za przeciwnika cyniczny i bezwzględny aparat państwa totalitarnego.

W większości byli to ludzie starsi, ponad 60-letni, zakorzenieni w XIX-wiecznym światopoglądzie, wielu z nich było monarchistami, nieufnie nastawionymi do demokracji, a szczególnie źle do liberalizmu. Warto też pamiętać, że Kościół katolicki w Niemczech jest kościołem mniejszościowym, na którym znaczne piętno odcisnęły antykatolickie kampanie władz niemieckich (szczególnie Bismarckowska Kulturkampf), jest więc szczególnie wyczulony na to, by nie dawać władzy pretekstu do dyskryminacji nie tylko własnych duchownych, ale głównie wiernych.

Jednak najistotniejszym czynnikiem, który wpływał na tolerowanie (do czasu) przez niemiecką hierarchię katolicką narodowego socjalizmu był strach przed komunizmem, który czynił z Hitlera naturalnego sojusznika Kościoła. 20 lipca 1933 r. został podpisany konkordat między świeżo legitymizowanym reżimem Hitlera a Kościołem katolickim. Jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych konkordatów w historii. Większość hierarchów była przekonana, że w pogarszającej się sytuacji politycznej ochrona wiernych przez zapisy konkordatu, uzyskanie gwarancji dla istnienia szkół, szpitali, gazet katolickich, jest najlepszym wyjściem. Wielu historyków ocenia, iż była to w pewnym stopniu umowa między Watykanem a Hitlerem ponad głowami biskupów.

Wielka, tajna operacja logistyczna

Z inicjatywą napisania encykliki wystąpił kardynał Eugenio Pacelli, watykański sekretarz stanu, późniejszy papież Pius XII, pełniący wcześniej (1917--1929) funkcje nuncjusza apostolskiego w Niemczech. Współautorstwo (oprócz bp. Faulhabera) przypisuje się również biskupowi Münster Klemensowi von Galenowi. Bp Galen, zwany „Lwem z Münsteru” za dewizę przyjął słowa: Nec laudibus, nec timore - ani pochlebstwem, ani strachem. Dosłownie odzwierciedlały one jego postawę wobec reżimu narodowo-socjalistycznego.

Głośno protestował przeciwko łamaniu przez Hitlera konkordatu, przeciw głoszonemu przez reżim neopogaństwu. Jego ostre kazania oraz listy pasterskie wywoływały u Hitlera ataki wściekłości, jednak nie zdecydowano się aresztować biskupa, gdyż jak stwierdził Goebbels, człowiek z takim autorytetem natychmiast stałby się męczennikiem sprawy.

W lutym 1937 r. dopracowany przez papieża tekst encykliki trafił do drukarni watykańskiej. Przygotowanie, treść i zamiar odczytania dokumentu w kościołach niemieckich było trzymane w ścisłej tajemnicy. Do nuncjatury berlińskiej trafił tajną pocztą dyplomatyczną, a stamtąd zaufani kurierzy rozwieźli go do siedzib biskupów w całych Niemczech. Tekst musiał trafić do tysięcy parafii. Biskupi przekazali go zaufanym drukarzom, którzy nocą przygotowali kolejne egzemplarze. Czasu było bardzo mało, dlatego też kopie przepisywane były również ręcznie oraz na maszynach do pisania. Tysiące, głównie młodych ochotników, rozwoziły tekst na rowerach i motorach do parafii, oddając go w konfesjonale duchownym, a ci z kolei zgodnie z poleceniem hierarchów, chowali dokument do tabernakulum.

Wydarzenia niedzieli palmowej 21 marca 1937 r. potwierdziły ogromny sukces tajnej akcji Watykanu. We wszystkich 11 500 parafiach katolickich Trzeciej Rzeszy odczytano encyklikę papieża Piusa XI pod tytułem „Mit brenneder Sorge”. W sumie 300 tys. kopii zostało rozdanych wiernym.

Z palącą troską

Encyklika skierowana była do niemieckich wiernych, a jej podtytuł brzmiał: „O sytuacji Kościoła katolickiego w Niemczech”. Był to jedyny przypadek w historii, że tekst encykliki został napisany nie po łacinie, lecz w języku niemieckim. Papież wprost odnosił się do sytuacji w Niemczech: „Z palącą troską i z wzrastającym zdziwieniem patrzymy od dłuższego czasu na udręczenie Kościoła, na wzmagające się uciemiężenie katolików”.

Ruch nazistowski papież określił jako „zasadniczo nieprzyjazny wobec Chrystusa”, chcący bezsporne prawo stłumić otwartym lub ukrytym gwałtem. Bezpośrednim uderzeniem w Hitlera były słowa: „Tylko płytkie umysły mogą popaść w ten błąd, by mówić o Bogu narodowym, o religii narodowej (…). Bóg dał przykazania jako najwyższy władca. Mają one znaczenie niezależnie od czasu i przestrzeni, kraju i rasy”.

Na reakcję władz nie trzeba było czekać. Już w następnym tygodniu gestapo zorganizowało przeszukania i aresztowało wielu księży i wiernych. Czasopisma, które przedrukowały tekst zostały skonfiskowane, 12 drukarni, które brały udział w akcji przygotowania egzemplarzy zostało zabranych właścicielom bez odszkodowań. Zamykano katolickie szkoły i likwidowano klasztory. Nawet te, które prowadziły sierocińce, szpitale i domy spokojnej starości. Duchowni aresztowani byli pod zarzutami deprawowania młodzieży, a nawet „zamieniania klasztorów w domy publiczne”.

Encyklika wzmocniła morale wiernych, nie tylko zresztą katolików, ale również niemieckich protestantów. Katolikom sprzyjającym reżimowi Hitlera nie zostawiła wyboru: nie można było być równocześnie katolikiem i nazistą. Skutkiem tego w 1937 r. ponad 100 tys. dotychczasowych członków Kościoła katolickiego zdecydowało się z niego wystąpić.

Z dzisiejszej perspektywy encyklika jest często krytykowana za to, że nie wymieniono w niej expressis verbis Hitlera ani nie padła nazwa „narodowy socjalizm”. Również za to, że nie dość mocno przeciwstawiono się prześladowaniom Żydów. Warto jednak podkreślić, iż jak na ówczesne standardy dyplomatyczne i kościelne, napisana była niezwykle ostrym językiem. O oporze Kościoła świadczy również skala prześladowań, które dotknęły duchownych. Obok komunistów i tzw. więźniów aspołecznych, to właśnie duchowni byli pierwszymi więźniami obozów koncentracyjnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski