Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energia rozpiera Marcina Gortata. W niedzielę grał pokazowo w Kraków Arenie [ZDJĘCIA, WIDEO]

Przemysław Franczak
Rozmowa. – Kości bolą. Czasem zastanawiam się, jak wstanę z łóżka – mówi Marcin Gortat. Energia ciągle go jednak rozpiera. Jak na campie w Krakowie.

Zwolni Pan kiedyś?

Może w wieku 35 lat, gdy zakończę swój kontrakt z Washington Wizards. Na razie nie wyobrażam sobie, żebym zwolnił tempo, bo raz – mam kontraktowe zobowiązania, a dwa – rzeczy takie, jak organizowanie campów, treningi z dzieciakami w Polsce, dają mi mnóstwo frajdy. No i w pewnym sensie jestem pracoholikiem, więc nudziłbym się, nic nie robiąc.

WIDEO: Marcin Gortat trenował w Krakowie z młodymi adeptami koszykówki

Źródło: TVN24, X-News

Konferencja za konferencją, spotkanie za spotkaniem, podróże z miasta do miasta. Nie kusiły Pana dłuższe wakacje?

Nie ma mowy, takie wakacje, powiedzmy trzytygodniowe, to nie dla mnie. Za długo. Tydzień mi całkowicie wystarczy. Lubię wtedy odciąć się na jakimś odludziu ze znajomymi, rodziną i to jest moment, kiedy mogę odpocząć. Ja jednak nie potrafię zbyt długo usiedzieć w miejscu. Dlatego lubię te campy, bo to jest aktywność połączona z odpoczynkiem.

W Waszyngtonie ma Pan jeszcze cztery lata kontraktu. Zastanawiał się Pan już, co potem?

Gdzieś chodzi mi po głowie myśl, żeby pożegnać się wtedy z parkietem, ale to nie jest jeszcze taka myśl „umocniona”. W każdym razie zastanawiam się czasem, jak to będzie, kiedy skończę karierę. Ale cztery lata to dużo czasu. Przede mną jeszcze dużo wyzwań, więc muszę skupić się na swojej grze.

Mówił Pan ostatnio: mięśnie i kości bolą coraz bardziej.

Oj, bolą, bolą. Nie da się ukryć, że z każdym rokiem jest coraz ciężej. Nie jestem już pierwszoroczniakiem, który może codziennie trenować na wysokich obrotach, nie oszczędzać się i tego nie odczuwa. Mam na karku 31 lat i już nie dam rady trenować tak jak 18-latek.

Adam Małysz, gdy był w podobnym do Pana wieku, opowiadał, że zazdrości młodym kolegom, bo trenować by mogli cały czas, a on czasami ma problem ze wstaniem do łóżka.

Ja tak samo. Mecze, treningi, czasem zastanawiam się, jak wstanę z łóżka. Wieku się nie oszuka. Niestety, taka jest prawda, wielu zawodników się o tym przekonało, teraz czas na mnie.

A ten upływ czasu boli?

Nie, raczej nie. Ja po prostu cieszę się, że ten czas wykorzystałem dobrze. Zrobiłem wiele rzeczy, które chciałem zrobić, nie było większych rozczarowań. Nie usiądę w wieku 35 czy 40 lat i nie powiem sobie, że mogłem coś zrobić inaczej. Prawda jest taka, że trenowałem ciężko całe życie i zajmowałem się rzeczą – i zajmuję nadal – która jest moją pasją. Mam z tego wiele radości i o to chyba w życiu powinno chodzić.

Zadeklarował Pan, że to ostatni sezon, w którym zagra w reprezentacji Polski, chyba że „zakwalifikujemy się do dużego turnieju w następnym roku”. W 2016 są igrzyska w Rio. To Pańskie ciche marzenie?

Moje największe marzenie, wcale nie ciche, to zdobycie mistrzostwa NBA. Powiem tak: dostać się do NBA, to tak jak wyjechać z kadrą na igrzyska, a zdobyć w niej tytuł, no, to tego już się z niczym nie da porównać.

I chyba mimo wszystko bardziej prawdopodobne jest to mistrzostwo NBA niż awans kadry do Rio.

Dokładnie. Dla mnie to będzie zadanie numer jeden na najbliższe cztery lata.

To realny cel na następny sezon?

Zobaczymy. Mamy nowych zawodników, trzeba to wszystko zgrać. Czasem też zdarzyć się może jakaś kontuzja w zespole, która może pokrzyżować plany, tak jak w tym roku.

Ma Pan w planach powrót do Polski po zakończeniu kariery?

Będę mieszkał między Stanami a Polską. Całkowity powrót do kraju jest dla mnie niemożliwy.

Tak mocno Pan wsiąkł w Amerykę?

Po prostu trzyma mnie tam trochę spraw. Inna sprawa, że lubię tamten styl życia. Ameryka na pewno bardzo mnie zmieniła. Ja przed wyjazdem i teraz – nie da się tego porównać. Tam wykreowało się u mnie wiele cech, których w Polsce nie nabyłem. I wiele z tych rzeczy próbuję teraz przelać na swoje życie codzienne w Polsce. A także sprzedać je dzieciakom na campach. Mówię o pracowitości, o tym, żeby nie oglądać się za siebie, walczyć o swoje, nie komentować życia innych. Po prostu trzeba koncentrować się na sobie i robić to, co do ciebie należy.

SIŁY SPECJALNE GORTATA OGRAŁY WOJSKO POLSKIE

Już drugi raz w Kraków Arenie Wojsko Polskie broniło się przed atakami Marcina Gortata i spółki. Mecz koszykówki z udziałem sportowców i celebrytów podsumowywał cykl campów treningowych organizowanych przez polską gwiazdę NBA.

Mimo że w tym roku wstęp nie był już bezpłatny, hala była niemal pełna. W drużynie Gortata zabrakło aktywnych piłkarzy, bo nie zdążył dolecieć ani Artur Boruc, ani Łukasz Fabiański. Pojawił się za to triumfator Ligi Mistrzów sprzed dekady, czyli Jerzy Dudek. Największą owację dostali siatkarze: Mariusz Wlazły, Piotr Gruszka oraz Izabela Bełcik.

Świat celebrytów reprezentowali m.in. Anna Lewandowska, performer Sylwester Wardęga, muzyk Radzimir Dębski i piosenkarka Tatiana Okupnik. W spotkaniu wystąpili również ci, w tym weteran NBA Bo Outlaw. Nie zabrakło reprezentantów Polski i trener Mike’a Taylora. Gortat Team – Wojsko Polskie 73:69. (JUK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski