Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epidemia próchnicy wśród polskich dzieci

Dorota Stec-Fus
archiwum
Zdrowie. 95 proc. 18-latków ma chore zęby. A szwedzcy dentyści przyjeżdżają do nas żeby zobaczyć, jak wyglądają dziurawe mleczaki. U siebie takich raczej nie znajdą.

- Już 90 procent nastolatków oraz 80 proc. dzieci w wieku do lat 12 ma próchnicę, a 40 proc. seniorów to osoby bezzębne! To katastrofa! - alarmuje dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, która kilka dni temu wystosowała do ministra zdrowia dramatyczny apel o zwiększenie nakładów na opiekę stomatologiczną.

Problem pogłębia się od 1998 roku, kiedy to na początku reformy systemu opieki zdrowotnej decydenci uznali, że na stomatologii należy oszczędzać. Dlaczego? Bo, w ich ocenie, pacjenci najczęściej chodzą do dentysty prywatnie i jest to przez nich akceptowane. W konsekwencji urzędnicy przeznaczają na leczenie zębów niewiele ponad… 2 procent całego budżetu wydawanego na publiczną opiekę medyczną.

Niestety, założenie to okazało się kompletną pomyłką. Z opublikowanych w czerwcu danych GUS wynika, że aż 25 proc. dzieci w wieku 2-14 lat nigdy nie było u stomatologa! Ponad 10 procent rodziców dzieci potrzebujących leczenia jako powód jego zaniechania podaje trudną sytuację materialną. Pozostali mówią o braku czasu.

Dotyczy to przede wszystkim mieszkańców wsi, którzy - wobec likwidacji dobrze funkcjonujących gabinetów dentystycznych w szkołach - muszą nierzadko w poszukiwaniu specjalisty jeździć do odległych miejscowości.

Aż 60 procent ludności wiejskiej odwiedza dentystę rzadziej niż raz na rok. W miastach jest lepiej, bo współczynnik ten wynosi tylko 40 procent. Ale najrzadziej z usług stomatologicznych - zarówno w mieście, jak i na wsi - korzystają osoby 70-letnie lub starsze. Nasze województwo znalazło się w grupie pięciu najlepszych regionów, w których z usług dentysty korzysta średnio „aż” 57 procent obywateli.

Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej w swym niedawnym, ostrym wystąpieniu podkreśliło, że zaplanowane 1,795 mld zł na leczenie stomatologiczne w roku przyszłym stanowi zaledwie 2,49 proc. całości budżetu NFZ. Oznacza to, że w kolejnym roku dojdzie do procentowego zmniejszenia wydatków na ten cel. Samorząd lekarski przypomina, że w roku 2008 na stomatologię przeznaczono 4,2 proc. budżetu funduszu, w 2009 - 3,37 proc., a w 2016 już tylko 2,56 proc. - Na kolejne obniżenie nakładów, co poskutkuje dalszym ograniczeniem dostępu do dentysty, stanowczo nie wyrażamy zgody i apelujemy o zmianę planu budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia na rok 2017 - podkreśla Hamankiewicz.

W Małopolsce, w porównaniu ze średnią krajową, jest trochę „mniej źle”. W 2014 r. w na leczenie zębów w naszym regionie wydano niemal 180 mln zł, to jest 3,3 proc. ówczesnego wojewódzkiego budżetu. W 2015 nakłady na ten cel wyniosły 181 mln zł i wtedy było to 3,2 proc. budżetu. Tegoroczne nakłady to już 192 mln zł, ale stanowią one niecałe 3,3 proc. wszystkich funduszy na leczenie w regionie. W przyszłym roku planowany jest kolejny wzrost wydatków do 196 mln zł.

Co to oznacza? Zdaniem dr Anny Maciąg, dyrektor Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej w Krakowie, niewiele. Wobec wieloletnich zaniedbań i stale rosnących kosztów utrzymania gabinetów, cen materiałów itp., dodatkowe fundusze to przysłowiowa kropla w morzu potrzeb.

Olbrzymim, przez lata nierozwiązanym problemem było to, że dentyści za leczenie zębów dziecka otrzymywali tyle samo pieniędzy, ile za dorosłego. Tymczasem praca z maluchem jest bardzo trudna i czasochłonna, dentyści niechętnie ich zatem przyjmują.

Światełko w tunelu pojawiło się niedawno: prezes NFZ zwiększył wycenę leczenia stomatologicznego nieletnich o 20 procent. - Głównym celem zmiany jest poprawa dostępności dzieci i młodzieży do świadczeń ogólnostomatologicznych oraz stworzenie warunków dla skutecznego prowadzenia profilaktyki - informuje nas Beata Pieniążek-Osińska z centrali NFZ.

Problem jednak w tym, że decyzja ta nie pociągnęła za sobą kolejnej, która zwiększyłaby całościowe nakłady na leczenie zębów. W konsekwencji podwyżki wycen jeszcze mniej dzieci niż obecnie zostanie przyjętych przez dentystę. Minister zdrowia zapowiada co prawda zwiększenie wartości kontraktów dla tych, którzy zdecydują się leczyć najmłodszych, ale na razie to jedynie obietnice.

Dr Iwona Sanak, małopolski konsultant w dziedzinie stomatologii dziecięcej, podkreśla, że - obok błędów systemowych - niemały udział w tragicznym stanie uzębienia naszych dzieci mają rodzice. Wciąż niektórzy z nich uważają, iż chorymi mleczakami nie trzeba się przejmować. - Nic bardziej mylnego: nieleczone zęby mleczne prowadzą do wad zgryzu i dotkliwych stanów zapalnych - ostrzega dr Sanak. Ubolewa też, że rodzice nie pilnują nawet tego, by dzieci systematycznie szczotkowały zęby i w ogóle nie rozumieją znaczenia wizyt kontrolnych.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski