Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epidemia zabrała więźniom widzenia, paczki i pracę. W zamian dostali… prysznic [ZDJĘCIA]

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Więźniowie z półotwartego Zakładu Karnego w Ruszczy w Nowej Hucie również odczuwają skutki pandemii. Od kilku tygodni wstrzymane są widzenia i możliwość pracy poza murami placówki. Jako rekompensatę tych niedogodności władze więzienia pozwalają korzystać osadzonym z prysznica częściej niż... dwa razy w tygodniu.

Nowohuckie więzienie położone jest na wschodnich obrzeżach miasta między polami a torami kolejowymi, od których zakład karny oddziela wysoki mur zwieńczony drutem kolczastym. Osadzeni mogą jedynie wsłuchiwać się w odgłosów stukania kół wagonów, które przejeżdżają obok strzeżonej placówki. Na wieżyczkach dawniej dyżurowali uzbrojeni strażnicy. Dziś są nieczynne, funkcję obserwatorów przejęły kamery, którymi naszpikowany jest teren zamkniętej placówki. Sprzęt do podglądania jest wszędzie, na masztach, na murach i ścianach budynków.

Gdyby jednak nie zwracać uwagi na mur, kraty i drut kolczasty zakład w Ruszczy można by wziąć za miejsce przeznaczone do rekreacji. Każdy zielony zakątek jest wypielęgnowane, rosną tam drzewka i kwiaty. Budynki są zadbane, jest boisko, siłownia pod chmurką, a przebywający tu więźniowie swobodnie chodzą po wyznaczonym do tego terenie.

- Jest to więzienie półotwarte, gdzie przebywają młodociani, osoby skazane za drobne przestępstwa lub ci, którzy kończą odbywać swoje wyroki za „grubsze sprawy” - mówi chor. Piotr Műller, instruktor ds. organizacyjno-prawnych.

Ośrodek półotwarty jest mniej restrykcyjny niż areszty i inne więzienia. Do celi wchodzi się otwierając nie kraty, ale zwykłe drzwi, które są otwarte całą dobę. Osadzeni mogą w nocy swobodnie iść np. do toalety.

"To ma być kara, a nie wypoczynek"

W zakładzie może przebywać 326 więźniów – 100 kobiet i 226 mężczyzn. Pilnuje ich ok. 100 funkcjonariuszy. Skazani mieszkają w dwóch męskich pawilonach i jednym damskim. Życie w zakładzie jest tak zorganizowane, żeby kobiety nie mogły się w ogóle spotykać z mężczyznami. Nawet na obiady schodzą do stołówki w różnych porach.

- W końcu pobyt tutaj ma być karą, a nie wypoczynkiem – tłumaczy mjr Paweł Pomykalski, kierownik działu penitencjarnego.

Każdy osadzony może mieć u siebie w celi do 6 kg żywności, 9 litrów napojów, 10 sztuk przedmiotów kultu religijnego, a także 5 książek czy pół kilograma prasy. Łączna waga rzeczy skazanego nie może przekraczać 30 kg.

W związku z zagrożeniem koronawirusowym również w Ruszczy zastosowano środki bezpieczeństwa. Wstrzymano widzenia więźniów, przyjmowanie paczek, wyjazdy do pracy, a nawet wizyty w sądzie np. na posiedzeniu w sprawie przedłużenia aresztu. - Teraz odbywa się to w ramach telekonferencji. Osadzony przychodzi do pokoju, w którym łączymy się z sądem i na ekranie widzi sędziego, który decyduje co dalej z więźniem – tłumaczy Piotr Muller.

Jeśli chodzi o kontakty rodzinny czy ze znajomymi skazani mogą komunikować się za pomocą skypa lub telefonów na karty, które są w pawilonach.

Chcąc nieco zrekompensować więźniom nowe restrykcje zezwolono na częstsze korzystanie z łaźni. Do tej pory każdy mógł wziąć prysznic dwa razy w tygodniu. Teraz można się umyć częściej.

Przed wybuchem epidemii część skazanych pracowała wyjeżdżając do firm, które współpracują z zakładem karnym. Jest to m.in. sortownia Poczty Polskiej w Niepołomicach i Stowarzyszenie Siemacha. Inni więźniowie pracują na terenie zakładu w hali produkcyjnej wybudowanej 3 lata temu, gdzie np. składają meble. Na terenie ośrodka organizowane są również kursy np. fryzjerskie, robót wykończeniowych czy brukarskie. Ze względu na epidemię wyjazdy na zewnątrz zostały wstrzymane, a firma, która produkowała meble na terenie więzienia była zmuszona tymczasowo zawiesić działalność.

Na terenie zakładu skazane kobiety szyją jednak maseczki, które są dostarczane m.in. do szpitali i Domów Pomocy Społecznej.
Pracownicy placówki nie mają problemów z osobami, które chciałyby uciec na wolność. - Skazani wiedzą, że tutaj są traktowali o wiele mniej restrykcyjnie niż w aresztach czy innych więzieniach. Prób ucieczek nie ma, bo kończyłyby się przeniesieniem do innych zakładów – wyjaśnia mjr Paweł Pomykalski.

Jedna sekunda może zrujnować całe życie

Kierownik działu penitencjarnego zwraca jednak uwagę na to, że dużo pracy mają tutaj psychologowie i osoby bezpośrednio odpowiadające za zachowanie więźniów.

- Z mężczyznami sprawa jest o tyle prosta, że nawet jeśli dochodzi do konfliktów, to potrafią je rozwiązać przy papierosie albo podczas męskiej rozmowy. Z kobietami jest zupełnie inaczej. Damska część więźniów wszelkie plotki, niedomówienia, insynuacje bierze bardzo do siebie i stąd rodzi się mnóstwo nieporozumień. Często kończy się na głośnych kłótniach czy wybuchach gniewu. Wtedy potrzebna jest pomoc specjalisty – mówi mjr Paweł Pomykała.

Kierownik działu penitencjarnego zauważa, że do zakładu półotwartego trafiają też ludzie, którzy nie mają nic wspólnego ze światem przestępczym.

- Kiedyś odbywał tu wyrok mężczyzna, który spowodował wypadek, w którym zginęło kilka osób. Był trzeźwy, jechał za szybko i na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem. Z tamtą chwilą świat się dla niego zawalił. Wcześniej miał dobrą pracę, był głową rodziny, miał poważanie wśród bliskich i znajomych. Po skazaniu stracił posadę, a relacje rodzinne mocno się skomplikowały. Do tego doszły rozmowy ze współwięźniami, którzy wmawiali mu, że żona na pewno szybko znajdzie sobie innego mężczyznę. Takie złośliwości można ignorować, ale kiedy powtarzają się całymi tygodniami, a kontakt z zoną jest utrudniony, różne myśli mogą przychodzić do głowy. Ta historia mocno zapadł mi w pamięć. Wielu z nas lubi jeździć szybciej niż jest to dozwolone. Okazuje się, że wystarczy sekunda, żeby życie szczęśliwego człowieka i jego rodziny legło w gruzach – wspomina mjr. Paweł Pomykalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Epidemia zabrała więźniom widzenia, paczki i pracę. W zamian dostali… prysznic [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski