Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eugen Polanski. Mistrzowie świata nas szanują

Rozmawiał Sebastian Staszewski, Polsat Sport (AIP)
Rozmowa z Eugenem Polanskim, piłkarzem Hoffenheim i byłym reprezentantem Polski, przed meczem eliminacji ME z Niemcami.

– Chciałby Pan zagrać w meczu z Niemcami?

– Co to za pytanie? Każdy by chciał. Gdyby nie decyzja, którą podjąłem ponad rok temu, pewnie miałbym dużą szansę we Frankfurcie zagrać…

– Jest jednak teoria, że nie chciał Pan grać przeciw krajowi, który przed laty reprezentował. Dlatego nie przyjechał Pan na zgrupowanie przed towarzyskim meczem z Niemcami w Hamburgu, a później odmówił Adamowi Nawałce powrotu do reprezentacji, tuż przed eliminacyjnym spotkaniem w Warszawie.

– Szkoda, że ktoś wymyśla takie głupoty. Przeciwko Niemcom zagrałbym bardzo chętnie, dla mnie byłoby to spotkanie szczególne. Nie mam wątpliwości, że na boisku zostawiłbym serce, zdrowie. Biegałbym za dwóch… Prawda jest jednak taka, że czasu nie cofniemy. Podjąłem decyzję, której nie zmienię i muszę z tym żyć. A plotki były i będą, każdy może mieć na każdy temat swoje zdanie. Jak było naprawdę, wiem tylko ja.

– Denerwuje się Pan przed rewanżem we Frankfurcie?

– Denerwuję się chyba bardziej niż wtedy, kiedy sam reprezentowałem Polskę. W piątek z Hoffenheim gramy sparing, a później szybko wskakuję do auta i jadę na stadion. Mam już załatwione bilety, wybieram się tam z całą rodziną. Wszyscy będziemy kibicować Polsce.

– Nie żal Panu szansy, która przelatuje Panu przed nosem? Taki mecz i to w takiej sytuacji: Polska liderem grupy, Polska, która pokonała mistrzów świata... A Pan tylko na trybunach.

– Może kiedyś jeszcze będę miał szansę zagrać w takim spotkaniu? Mam przeczucie, że coś z tego będzie, że zagram z wielkimi rywalami…

– Kibicuje Pan polskiej drużynie w drodze na Euro 2016?

– Jasne, że tak! Widziałem wszystkie mecze reprezentacji, poza spotkaniem z Gruzją w Warszawie. Obejrzałem za to skrót i bramki. Teraz, przed wizytą we Frankfurcie, czuję nerwy, ekscytację. Naprawdę trzymam kciuki za nasz zespół.

– A więc to paradoks. Bo Pan powiedział, że dopóki selekcjonerem będzie Nawałka, to Pan w kadrze nie zagra. A jeśli awansujemy, to Nawałka zostanie.

– Ale jakie to ma znaczenie dla całego kraju? Tu nie chodzi o jednego Polanskiego, tylko o całą reprezentację. O trenera, o chłopaków. O czterdzieści milionów kibiców. Jest szansa na sukces. Nie ma sensu tego psuć.

– Pana powrót by to popsuł?

– Myślę, że tak. Media nie dałyby mi spokoju. Dlatego nie chodzi o to, czy Polanski zagra mecz czy dwa, ale o to, czy zespół awansuje na mistrzostwa Europy. A drużynie będzie łatwiej, jeśli skupi się na grze, a nie na jednym piłkarzu, którego gazety będą nazywać farbowanym lisem albo zdrajcą. Po co psuć atmosferę? Chłopcy zaczęli te eliminacje i oni powinni je skończyć. Gdybym teraz wrócił, nie byłoby to fair. Ludzie powiedzieliby, że wyczekałem na dobry moment, wskoczyłem do drużyny i wyrzuciłem z niej kogoś, kto walczył o awans od początku.

– Brakuje Panu reprezentacji?

– Trudno powiedzieć, że czegoś mi brakuje, skoro podjąłem taką decyzję. Żal mi wielkich meczów, jak ten z Niemcami. Nic zrobić już jednak nie mogę… Przed każdym meczem reprezentacji piszę trenerowi Nawałce wiadomość.

– I Nawałka odpisuje?

– Tak, zawsze. Jesteśmy w normalnym kontakcie. Komuś może się wydawać, że jestem do selekcjonera uprzedzony, ale tak nie jest. Podjąłem pewien wybór, on go zaakceptował – i tyle. Dziś nasze relacje są poprawne.

– Przed meczem z Niemcami jest Pan optymistą?

– Będzie trudno, bo, po pierwsze – to mecz wyjazdowy, a po drugie – to spotkanie z mistrzami świata. Dodatkowo Niemcy są w innej sytuacji niż byli w Warszawie. Tabela jednak mówi jasno, że okazja jest dobra, że mamy świetną drużynę, która może ten mecz wygrać. Wierzę, że z Frankfurtu wywieziemy co najmniej jeden punkt, a może nawet trzy!

– Jak dużym problemem dla Niemców jest brak liderów: Klosego czy Lahma?

– Okazało się, że dużym. Klose i Lahm byli w tej drużynie od zawsze. Prawa strona i środek ataku to były pozycje, które od lat były obsadzone tymi zawodnikami. Teraz Niemcy, choć mają naprawdę dobrych piłkarzy, nie znaleźli następców. Ich reprezentacja nie jest w szczytowej formie. Trzeba to wykorzystać. Dlatego twierdzę, że nie przegramy.

– Niemcy pałają chęcią rewanżu?

– Zawsze chcą wygrać grupę eliminacyjną, więc ten mecz będzie dla nich istotny, szczególnie, że grają z liderem. To, że to Polska, sąsiad, nie ma większego znaczenia. Dla nich liczy się futbol i wynik. W tutejszych mediach widać, że Niemcy czują do nas szacunek. Nastawiają się na bardzo ciężki mecz.

– Mówią o Lewandowskim?

– Nie tylko, bo po meczu w Warszawie dostrzegli, że dobrze funkcjonuje cała nasza reprezentacja. To nie jest zespół, gdzie jeden piłkarz strzela bramki i cudem ratuje go z opresji. Takiej Gruzji strzeliliśmy osiem razy! To działa nawet na niemiecką wyobraźnię.

Dobrych bramkarzy za dużo, obrońców za mało...
Reprezentacja Adama Nawałki wczoraj oficjalnie rozpoczęła zgrupowanie przed meczem z Niemcami. Pierwsi kadrowicze przybyli do Warszawy już w niedzielę, pozostali dołączyli wczoraj. „Biało-czerwoni” w czwartek wylecą do Frankfurtu. Nawałka ma o czym myśleć przed rewanżem z Niemcami. Zwłaszcza obsada pozycji bramkarza i obrońców jest tematem do głębszych rozważań. W pierwszym przypadku selekcjoner ma... kłopot bogactwa.

Powołał czterech zawodników: Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego, Wojciecha Szczęsnego i Przemysława Tytonia. O występie w meczu z Niemcami raczej nie ma co marzyć tylko ten ostatni. Boruc utrzymuje wysoką formę w Bournemouth, podobnie jak Fabiański w Swansea. Wojciech Szczęsny latem przeszedł do Romy i już po pierwszych spotkaniach został bohaterem rzymskich kibiców. Za nim przemawia też niesamowity występ przeciwko Niemcom w październiku. – Chyba nie mam się czego obawiać. Z formą wszystko jest OK. Zobaczymy, jaka będzie ostateczna decyzja trenera Nawałki. Zaakceptuję każdą – mówi Fabiański.

Bramkarz w piątek może mieć utrudnione zadanie ze względu na problemy „biało-czerwonych” w obronie. Z siedmiu powołanych przez Nawałkę defensorów w rytmie meczowym są tylko Kamil Glik i Paweł Olkowski. Z tym że stoper Torino zawalił w niedzielę gola w meczu z Fiorentiną, a prawy obrońca FC Koeln zagrał z HSV słabo (został zmieniony w 67 min).

Artur Jędrzejczyk w siedmiu ostatnich meczach ligowych FK Krasnodar grzał ławę. Michał Pazdan w spotkaniu Legii z Zorią doznał na tyle poważnej kontuzji łokcia, że musiał opuścić boisko już po kilku minutach. O jego ewentualnym występie mają zadecydować lekarze podczas zgrupowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski