Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eugeniusz Baran - świadek dziejów

Redakcja
Sądecka delegacja na I Krajowym Zjeździe "Solidarności" w Gdańsku. Eugeniusz Baran drugi z prawej Fot. archiwum prywatne Eugeniusza Barana
Sądecka delegacja na I Krajowym Zjeździe "Solidarności" w Gdańsku. Eugeniusz Baran drugi z prawej Fot. archiwum prywatne Eugeniusza Barana
- Protesty robotnicze w Gdańsku i innych większych miastach przeciwko panującemu w Polsce systemowi komunistycznemu i pogarszającym się warunkom bytowania coraz szerszej grupy ludzi doprowadziły do strajków, a w ich konsekwencji do organizowania się wolnych związków zawodowych. Także pracownicy ówczesnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Nowym Sączu nie pozostali bierni wobec wydarzeń z lata 1980 r.

Sądecka delegacja na I Krajowym Zjeździe "Solidarności" w Gdańsku. Eugeniusz Baran drugi z prawej Fot. archiwum prywatne Eugeniusza Barana

HISTORIA. Tak rodziła się "Solidarność" w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego

Do dzisiaj przechowuję w pamięci i w sercu wiele faktów i sylwetek ludzi, którzy z bezgranicznym zaangażowaniem, całkowicie bezinteresownie współtworzyli w tamtym czasie zakładową i miejską "Solidarność". Trzeba pamiętać o tych, którzy nierzadko narażali życie własne i bezpieczeństwo swych rodzin, spontanicznie włączając się do robotniczego protestu. O niektórych z nich dzisiaj już się nie pamięta. To właśnie im dedykuję to skromne i osobiste kalendarium, wymagające z pewnością uzupełnienia i poszerzenia - deklaruje Eugeniusz Baran, człowiek przebywający już dzisiaj na emeryturze, a przed trzydziestoma laty współtwórca niezależnego związku zawodowego, jeden z przewodniczących kolejowej "Solidarności" w Nowym Sączu, internowany działacz związkowy.

Pierwsza "przerwa w pracy"

Pracę na wydziale piątym w ZNTK po raz pierwszy przerwano 28 sierpnia 1980 r. Nazwano to postojem, przy czym był to postój niezorganizowany, rzec można - samoistny.

- Do planowanego, uzgodnionego ze współpracownikami przerwania pracy doszło dopiero 18 września na wydziale drugim - wagonowym, gdzie byłem zatrudniony - przypomina Eugeniusz Baran. - Powiadomiliśmy o tym cały zakład, wzywając do wstrzymania się od wykonywania swych powinności, także na innych wydziałach. I to właśnie przy naszych stanowiskach pracy, na "wagonówce", spotkali się przedstawiciele wszystkich wydziałów. Dyrektora przedsiębiorstwa Władysława Stenderę poinformowaliśmy, że proklamujemy strajk.

Z tymże dyrektorem uzgodniono, że robotnicze postulaty przedstawione zostaną w samo południe w zakładowej świetlicy. Baran zaapelował do ludzi, żeby powrócili do pracy na czas rozmów ich reprezentantów z władzami ZNTK. W przypadku nieosiągnięcia porozumienia, strajk ogłoszony miał zostać w całym zakładzie. Powołano Komitet Strajkowy, który opracował trzy główne żądania. Odnosiły się one do 25-procentowej podwyżki płac brutto dla całej załogi, przyjazdu na rozmowy do zakładu ministra komunikacji oraz niezwłocznego przeprowadzenia wyborów do Rad Wydziałowych i Rady Zakładowej. Punktualnie o godz. 12 na miejsce spotkania przyszedł dyrektor Stendera i przyjął przedłożone mu postulaty. W tej sytuacji Komitet Strajkowy przekształcił się w Komitet Robotniczy, w skład którego weszli: Józef Jarecki jako przewodniczący, Eugeniusz Baran jako zastępca oraz Andrzej Pałka, Jan Kociołek, Kazimierz Adamczyk, Henryk Majocha, Mieczysław Świebodzki, Józef Orlita, Roman Kałyniuk i Władysław Sławecki.

Okarmus z odsieczą

Rozpoczęto prace nad przygotowaniem ordynacji wyborczej do wspomnianych Rad Wydziałowych i Rady Zakładowej. Innej nazwy związków zawodowych po prostu jeszcze wtedy w ZNTK nie znano.

- Na 26 września 1980 r. wyznaczono termin wyborów, a my wciąż nie wiedzieliśmy, jak nazwać związek, nie mieliśmy w rękach jego statutu - kontynuuje pan Eugeniusz. - Otrzymałem informację, że na wczasach w Muszynie przebywa pewien inżynier z Gdańska, zaangażowany w tworzenie wolnych związków na Wybrzeżu, posiadający wiedzę, której nam brakowało. Wraz z Józkiem Jareckim i Janem Kociołkiem udaliśmy się więc samochodem do nadpopradzkiego uzdrowiska. Ciekawostka: kierowcą był obywatel Kuby, zatrudniony w naszym zakładzie. Spotkaliśmy się z tym inżynierem, uzyskując od niego pewne informacje i instrukcje. Wciąż jednak nie byliśmy w pełni gotowi do podjęcia konkretnych działań.
Od sprzedającej w zakładowym kiosku Ruchu zacnej pani Marysi Wojnar dowiedział się Baran, że jest taki człowiek z Krakowa - nazywa się Józef Okarmus - który objeżdża poszczególne zakłady pracy, udzielając pomocy przy zakładaniu nowych związków. Pani Marysia miała numer telefonu do Okarmusa, niezwłocznie się z nim skontaktowano. Działacz obiecał, że w dniu wyborów dotrze do Nowego Sącza.

- Zakład żył tymi wyborami - podkreśla przyszły delegat na I Zjazd "Solidarności". - 26 września świetlica do ostatniego miejsca wypełniła się delegatami i zaproszonymi gośćmi. Nieuchronnie zbliżała się godzina rozpoczęcia głosowania, tymczasem wciąż nie było Okarmusa. Stojąc z Józkiem Jareckim przy głównej portierni, z coraz większym zniecierpliwieniem zerkaliśmy na zegarki. Doradca wreszcie przyjechał. Z półgodzinnym opóźnieniem, ale przyjechał.

Przewodniczący Komisji Zakładowej

Tego dnia wybory jednak się nie odbyły. Okarmus stwierdził, że delegaci powinni ograniczyć się do powołania Tymczasowego Komitetu Założycielskiego. Tak też uczyniono. W jego skład weszło 25 osób: Józef Jarecki - przewodniczący, Eugeniusz Baran - zastępca przewodniczącego oraz Jan Jarek, Zofia Krzyżak, Józef Orlita, Tadeusz Grygielski, Czesław Dąbrowski, Stanisław Cichoński, Mieczysław Świebodzki, Jan Wolak, Stefan Łukasik, Zbigniew Leśniak, Tadeusz Chowaniec, Ryszard Maciaś, Henryk Majocha, Władysław Mikulec, Jan Jakubowski, Roman Kałyniuk, Józef Węglowski, Czesław Pałac, Franciszek Rejowski, Konstanty Konar, Józef Filipek, Ryszard Maślanka i Edward Karwala. Po raz pierwszy pojawiła się nazwa nowej organizacji: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy. Niezwłocznie powstały listy członków NSZZ, wybrano komisje: zapomogową, mieszkaniową ds. nadużyć i inne. Po kilku tygodniach Jarecki przeszedł do pracy w nowosądeckim MKZ, funkcję przewodniczącego NSZZ "Solidarność" powierzono Baranowi, a oprócz niego Komisję Zakładową utworzyli Józef Filipek (zastępca), Jan Jarek (sekretarz) i Henryk Majocha (skarbnik). Związkowcy wystosowali do dyrektora Stendery pismo o urlopowanie wyżej wymienionych. Ten wyraził zgodę, przeznaczając jednocześnie pomieszczenia na prowadzenie statutowej działalności.

Wśród głodujących

22 października Eugeniusz Baran i Józef Filipek delegowani zostali do Wrocławia, gdzie mieli poprzeć głodujących w proteście tamtejszych kolejarzy. Właśnie w nadodrzańskim grodzie zrodziła się Krajowa Komisja Porozumienia ZNTK i PKP, w skład której weszli obydwaj wymienieni sądeczanie.

- Na rozmowę z Komisja Rządową o naszych postulatach przyszło nam czekać szesnaście dni - wspomina Baran. - We Wrocławiu odwiedzili nas Józek Jarecki i Henio Pawłowski. Na widok otaczającej budynek milicji i warunków, w jakich przebywaliśmy, Józkowi poleciały łzy z oczu. Na podjęcie negocjacji Komisja Rządowa zdecydowała się dopiero wówczas, gdy wszystkie 24 w Polsce Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego przystąpiły do strajku. Nasze - sądeckie zakłady przyłączyły się jako ostatnie.
Później spotkania Krajowej Komisji ZNTK-ów odbywały się w Ostrowie Wielkopolskim, Opolu, Wrocławiu i Gdańsku. Baran uczestniczył w niemal wszystkich.

Krzyż i wieńce pod pomnikiem

23 listopada 1980 r. w "solidarnościowej" ostoi - kościółku kolejowym w Nowym Sączu - uroczyście poświęcony został drewniany krzyż, który znalazł dla siebie miejsce w siedzibie Komisji Zakładowej NSZZ "S".

- Jego wykonanie zleciliśmy zakładowym rzeźbiarzom, tworzącym grupę "Konary" - mówi Eugeniusz Baran. - W stanie wojennym krzyż zniknął. Dopiero po wyjściu z internowania odnalazłem go u Staszka Cichońskiego, przechowywałem u siebie do 1990 r., po czym oddałem Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność".

1 grudnia 1980 r. rozpoczęto przeprowadzanie wyborów w Komisjach Wydziałowych. Do życia powołano ich 32. Kierowano się wówczas już statutem nowego związku. Dwa tygodnie później delegacja z Sądecczyzny, z udziałem pracowników ZNTK, uczestniczyła w uroczystości odsłonięcia Pomnika Pomordowanych Stoczniowców, poległych w 1970 z rąk milicji, SB i wojska.

- Do Gdańska, wespół z nieżyjącymi już Stefanem Popielą i Leonem Nowakowskim pojechaliśmy wynajętym wagonem-salonką. Przed pomnikiem złożyliśmy kwiaty i wieńce, zapaliliśmy znicze - wspomina były przewodniczący.

Strajk w ratuszu

8 stycznia 1981 r. rozpoczął się słynny, owiany legendą strajk w nowosądeckim ratuszu. Miał w nim swój udział także Eugeniusz Baran.

- Po rozmowie z dyrektorem Władysławem Stenderą otrzymałem 40 śpiworów, które niezwłocznie zawiozłem do ratusza - mówi. - Protestującym dostarczaliśmy także zupy, obiady. Ośmielę się stwierdzić, że to właśnie ZNTK służyły strajkującym największym wsparciem. 11 stycznia, o godz. 21, na polecenie prezydenta miasta, ZOMO usunęło "solidarnościowców" z magistratu. Ludzie przenieśli się z sali obrad Rady Miasta do Domu Robotniczego przy ul. Zygmuntowskiej, nie zapominając o dużym krzyżu. Na własnych plecach, przez całe miasto dźwigał go Stefan Popiela. Strajkujący nie wycofali się ze swych żądań. Nadal domagali się przyjazdu Komisji Rządowej. Solidaryzując się z protestującymi, nasz zakład proklamował 16 stycznia jednogodzinny strajk.

Nowa komisja i I Zjazd NSZZ "S"

Zastanawiając się nad dokonaniami związku, działającego w ZNTK pod jego kierownictwem, Eugeniusz Baran wskazuje m.in. na ogłoszenie i rozstrzygnięcie konkursu na projekt znaczka "Solidarności" i jej sztandaru. Zwyciężył Sobczyk, za co otrzymał nagrodę w wysokości 5 tys. zł.

- Doprowadziliśmy także do wyborów nowej Komisji Zakładowej - dodaje nasz rozmówca. - Z kandydowania zrezygnowali działacze, którzy w najtrudniejszym okresie kładli podwaliny pod związkowe struktury. W tej sytuacji przewodniczącym KZ został Stanisław Cichoński, jego zastępcą - Kostek Konar, sekretarzem - Jan Żuchowicz, zaś skarbnikiem - Władek Mikulec.

Wybory odbyły się także w hali sportowej przy ul. Gumniskiej w Tarnowie. Tam wskazywano delegatów na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność". Ze środowiska ZNTK uznanie zyskał Eugeniusz Baran. Znalazł się on ponadto w składzie Zarządu Regionu Małopolska i w Komisji Rewizyjnej małopolskiej "Solidarności". Ogólnopolski zjazd odbywał się w dwóch turach - w obydwu uczestniczył reprezentant nowosądeckiego ZNTK.
- Rozpoczęło się odprawioną w Katedrze Oliwskiej mszą św., celebrowaną przez prymasa ks. Józefa Glempa. Przez 12 dni obradowaliśmy następnie w hali sportowej "Oliwia". O efektach i ustaleniach nie będę się rozwodził - są przecież powszechne znane. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na przepiękne, porywające przemówienie, wygłoszone przez generała brygady Mieczysława Borutę-Spiechowicza. Minęło od tamtych czasów tyle lat, a ja wciąż pozostaję pod wrażeniem tej mowy - nie kryje Baran.

Zamach na papieża, pogrzeb prymasa, poświęcenie sztandaru

Trzy inne wydarzenia z roku 1981 utkwiły jeszcze Baranowi w pamięci. Mowa o zamachu na papieża, śmierci prymasa Wyszyńskiego i poświęceniu sztandaru zakładowej "Solidarności". Oto, co mówi na ten temat:

- 14 maja obok wydziału wagonowego odprawiona została msza św. w intencji powrotu do zdrowia postrzelonego dzień wcześniej na placu św. Piotra w Watykanie naszego papieża Jana Pawła II. W obecności kilku tysięcy ludzi odprawił ją niezapomniany ojciec Władysław Augustynek z kościółka kolejowego. Zakładowi stolarze błyskawicznie wykonali prowizoryczny krzyż z desek, który po zakończeniu liturgii wkopaliśmy obok biurowca. Stoi tam do dzisiaj, odnowiony. Ostatniego dnia maja pojechaliśmy do Warszawy, by na tamtejszym placu Zwycięstwa wziąć udział w pogrzebie prymasa Polski, ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. Do stolicy zawiozły nas dwa autokary. W imieniu mieszkańców Sądecczyzny oddaliśmy hołd Prymasowi Tysiąclecia. Natomiast 15 sierpnia na stadionie Sandecji odbyło się poświęcenie sztandaru zakładowej "Solidarności". Mszy polowej przewodniczył ks. biskup Józef Gucwa. Spotkał mnie ogromny zaszczyt, wraz z Mietkiem Świebodzkim i Karolem Zontakiem tworzyłem bowiem poczet sztandarowy - w roli rezerwowego wystąpił Edmund Mędlarski. Była to pierwsza tego typu uroczystość na ziemi sądeckiej.

"Internat" i pomoc represjonowanym

13 grudnia 1981 r. nastała w Polsce noc stanu wojennego. Władza ludowa o Barana upomniała się tuż po północy, jako po jednego z pierwszych w mieście nad Dunajcem. W ośrodku odosobnienia w Załężu k. Rzeszowa przebywał wraz z m.in. Romanem Kałyniukiem do 10 lutego 1982 r. Nie chce mówić o pobycie w "internacie" - jest na to zbyt skromny. My jednak z relacji współtowarzyszy niedoli wiemy, że i tam nie zrezygnował z "konspiry".

Po powrocie do domu bez reszty zaangażował się w działalność na rzecz represjonowanych koleżanek i kolegów.

- Nie mogliśmy zapomnieć o rodzinach internowanych - przyznaje pan Eugeniusz. - Zawiązał się nieformalny komitet pomocy, utworzony przez Krystynę Piekarz, Zbyszka Bocheńskiego, Kostka Konara i moją skromną osobę. Co miesiąc odwiedzaliśmy aresztowanych, organizowaliśmy wsparcie finansowe, staraliśmy się podnosić ludzi na duchu. Załatwiliśmy na przykład taksówki i wraz z żonami przetrzymywanych mężczyzn, pojechaliśmy odwiedzić ich w zakładzie karnym w Hrubieszowie. Zawiozłem im dobrą nowinę, że wkrótce zostaną zwolnieni. Tak też się stało: tydzień później wyszli na wolność. Finansowa pomoc organizowana była natomiast w ten sposób, że pieniądze zbierali w konspiracji członkowie związku, przekazywali nam, czyli komitetowi, a my - rodzinom aresztowanych. Chwała tym bezimiennym ludziom - kwestarzom. Wkrótce bezpieka "zwinęła" Kostka Konara i Zbyszka Bocheńskiego, zostałem praktycznie sam. Krystyny Piekarz nie chciałem bowiem narażać na kłopoty. Niesienie pomocy stawało się coraz trudniejsze, SB węszyła, nachodziła nas po domach. Pracownicy ZNTK, w obawie przed represjami, bali się zbierać pieniądze i ja się im nie dziwię. Zainspirowany przez śp. ks. Stanisława Kruczka, proboszcza parafii w Nawojowej, pojechałem do Tarnowa, gdzie uprzejmie przyjął mnie ks. biskup Jerzy Ablewicz. Przedstawiłem mu sytuację rodzin osób aresztowanych, a dostojnik zapewnił mnie, że Kościół o nich nie zapomni. Wkrótce jednak ogłoszono amnestię i wszyscy opozycjoniści zostali zwolnieni z zakładów karnych.

***

- To skrótowa, zapewne chaotyczna i z całą pewnością niepełna, za to bardzo osobista opowieść o czasie tworzenia się i pierwszych latach działalności NSZZ "Solidarność" w ZNTK Nowy Sącz. Zakładowy związek miał jednak swój udział w wydarzeniach ogólnokrajowych, współtworzył najnowszą historię naszej Ojczyzny. Powtórzę to, co powiedziałem na początku: dzieląc się wspomnieniami z Czytelnikami "Dziennika Polskiego", kierowałem się obowiązkiem oddania sprawiedliwości wszystkim tym, którzy z narażeniem zdrowia i życia, a także wystawiając na szwank bezpieczeństwo swych rodzin, współtworzyli wolne związki. Bezinteresownie poświęcili się dla dobra ludzi pracy i Ojczyzny - kończy Eugeniusz Baran, człowiek, który 31 sierpnia, w 30. rocznicę podpisania porozumień gdańskich, miał powód do szczególnej, osobistej satysfakcji.

Daniel Weimer

EUGENIUSZ BARAN,

ur. 28 listopada 1938 r. w Nowym Sączu. W latach 1954-1991 pracował jako ślusarz maszynowy, następnie jako mistrz w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego (obecny Newag) w Nowym Sączu. Bez reszty poświęcił się działalności związkowej, będąc m.in. przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" i delegatem na I Krajowy Zjazd Delegatów "S". Represjonowany, przez bez mała dwa miesiące przebywał jako internowany w ośrodku odosobnienia w Załężu k. Rzeszowa. Po wyjściu na wolność nie zaprzestał opozycyjnej aktywności, udzielając się w podziemnych strukturach "Solidarności". Uczestniczył w strajku w nowosądeckim ratuszu, współorganizował pomoc dla rodzin osób aresztowanych i msze św. za Ojczyznę. Inwigilowany przez bezpiekę, wielokrotnie przesłuchiwany. Od 1989 do 1991 był członkiem Komisji Oddziałowej reaktywowanej "S", piastował funkcję ławnika i kuratora sądowego. Obecnie jest na emeryturze.

Fragmenty przemówienia gen. brygady MIECZYSŁAWA BORUTY-SPIECHOWICZA, wygłoszonego 27 września 1981 r. w Gdańsku podczas I Krajowego Zjazdu Delegatów "Solidarności"

"Ojczyzna w potrzebie, ale nie w niebezpieczeństwie! Nie dajmy się zastraszyć, bo strach jest złym doradcą. A Polska, Polska - bardzo potrzebuje rad dobrych. Co czyni żołnierz, gdy Ojczyzna go wzywa? Poświęca nawet swe życie. A co robi cywil, kiedy Ojczyzna żyje w pokoju, lecz w wielkiej niedoli? Cywil nie ginie dla Ojczyzny, ale dla niej żyje. Jasko najstarszy generał Drugiej Rzeczpospolitej, wiernie żyjący nad Wisłą, wzywam Was - Drodzy Przyjaciele, w imię miłości, a nie nienawiści: uczcie się żyć pospołu z myślą o Polsce! I tylko o Polsce, a Polska obfitości stanie się Rzeczpospolitą - Matką nas wszystkich. Bądźcie solidarni w dobrym, mądrym i szlachetnym. Solidarni w złym są waszym przeciwieństwem - to oni doprowadzili Polskę do moralnego, a potem do materialnego upadku. (...) Wzywam was, w imię miłości wszystkich do wszystkich, bądźcie solidarni na co dzień. Bądźcie odważni, a Dobry Bóg stokrotnie wam to wynagrodzi. Jak nigdy dotąd, potrzebna nam jedność. Pamiętajmy, że prawda jest jedna, a kłamstw tysiące. Prawda jednoczy w prawdzie, kłamstwo dzieli, pozostając kłamstwem. Szukajmy prawdy, bo ona nigdy nas nie zawiedzie. Prawda i tylko prawda wyzwoli nas z udręki, poniżenia i głodu. (...) Pamiętajcie młodzi przyjaciele: kłamstwo jest stare jak świat, zaś prawda - wiecznie młoda. Bądźcie żołnierzami prawdy, a na pewno zwyciężycie. Jeśli do walki ze złem włączy się druga strona sporu, zwyciężymy wspólnie i zapanuje jedność w prawdzie. A jedności w prawdzie nikt nie pokona".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski