Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2016 w piłce ręcznej. Kraków i inne miasta gotowe do turnieju

Jerzy Filipiuk
Marcin Herra jest dyrektorem EHF Euro 2016 oraz dyrektorem marketingu i rozwoju ZPRP
Marcin Herra jest dyrektorem EHF Euro 2016 oraz dyrektorem marketingu i rozwoju ZPRP Fot. Andrzej Wiśniewski
Jesteśmy przygotowani pod każdym względem, liczymy na sukces organizacyjny i sportowy - mówi MARCIN HERRA, dyrektor EHF Euro 2016.

[b]Do rozpoczęcia mistrzostw Europy zostało już tylko kilka dni. Przygotowania do turnieju są na finiszu. Jest Pan z nich zadowolony?[/b]
Przygotowania organizacyjne do turnieju są podobne do sportowych. Bo też potrzebnych jest wiele sprawdzianów, żeby turniej właściwie zorganizować. Dziś mogę powiedzieć, że jesteśmy gotowi, jeśli chodzi o przygotowanie hal, transport, bezpieczeństwo, zabezpieczenie medyczne, akredytacje. Wolontariusze i stewardzi są już po przeszkoleniach, przygotowane są informacje i przewodniki dla kibiców. Gotowy jest wystrój wszystkich hal, hoteli i lotnisk. Jesteśmy przygotowani na przyjazd gości, zabezpieczony jest cały serwis od momentu ich wyjścia z lotnisk, zaczynając od drużyn, poprzez przedstawicieli mediów, aż do gości specjalnych, VIP-ów. Przygotowania obejmują też kwestie techniczne, systemy związane z teleinformatyką, okablowanie, poszerzanie przestrzeni w halach, przebudowa - tak jak w Krakowie - sali treningowej na centrum medialne, dobudowa miejsc dla dziennikarzy. Do tego dochodzi cały system zarządzania, podejmowania decyzji, przepływu informacji, bo to też jest bardzo istotne. Jest więc co robić. Ale wygląda to dobrze. Jestem przekonany, że w drugiej połowie stycznia Kraków będzie stolicą piłki ręcznej nie tylko europejskiej, ale i nawet światowej.

WIDEO: Euro 2016 w piłce ręcznej

Autor: Joanna Urbaniec

Można się domyślać, że przygotowania będą trwać do ostatniej chwili.
Będziemy pracować do 15 stycznia. W poniedziałek (tj. dziś) przyjadą nasi partnerzy z Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej, sędziowie, delegaci. Cały czas prowadzone są szkolenia dotyczące organizacji meczów od strony technicznej, próby ceremonii oficjalnego otwarcia turnieju - potrwa ono 13 minut, i będzie połączone z show multimedialnym - oraz próby opraw meczowych.

Jak wygląda sprzedaż biletów w Krakowie?
Wiemy, że w Krakowie będziemy mieć pełną halę podczas meczów pierwszej rundy i meczów przez dwa dni w fazie głównej. Niektórzy kibice czekają na rozstrzygnięcia sportowe, więc są jeszcze bilety na niektóre mecze w fazie głównej. Na finał wejściówki są już sprzedane, na półfinały bilety jeszcze są.

A jak się zapowiada frekwencja z pozostałych miastach?
Jeszcze przed mistrzostwami Europy w Danii (w 2014 roku - przyp.) rozpoczęliśmy kampanię informacyjną, żeby wypełnić halę nie tylko w miejscu, gdzie zagra gospodarz turnieju, czyli w Krakowie. Pełna hala będzie we Wrocławiu, gdzie dokładamy dodatkową trybunę i powiększamy pojemność obiektu do ponad sześciu i pół tysiąca. Zbliżamy się do poziomu 80-85 procent wypełnienia hal w Katowicach oraz Gdańsku, które są bardzo dużymi obiektami jak na fazę grupową, bo liczą po dziewięć-dziesięć tysięcy. Jeśli to się potwierdzi - a w obu tych miastach są jeszcze bilety tylko na jeden dzień meczowy - to wystartowalibyśmy z rekordowego poziomu, którego nigdy nie było w mistrzostwach świata i Europy.

Bilety na Euro 2016 sprzedawały się jak świeże bułeczki...
Marzeniem organizatora imprezy jest, żeby mieć dobrą frekwencję, bo nie ma emocji sportowych bez kibiców. Główni aktorzy, którzy są na parkiecie, grają dla nich. A hala bez kibiców tworzy zupełnie inne widowisko. Dlatego nadal będziemy promowali mistrzostwa Europy, informowali o nich. Jest bardzo duże zainteresowanie turniejem przedstawicieli mediów. Myślę, że będziemy mieli rekordową liczbę transmisji telewizyjnych na świecie. A to wiąże się z budowaniem naszego wizerunku, miast gospodarzy turnieju, całej Polski.

Ilu fanów wybiera się na Euro 2016 z innych krajów?
Spodziewamy się od 16 do 20 tysięcy kibiców z zagranicy, co byłoby bardzo dobrym wynikiem. Największe grupy stanowić będą Niemcy i Szwedzi we Wrocławiu, Duńczycy w Gdańsku, Islandczycy, Norwegowie i Chorwaci w Katowicach oraz Francuzi w Krakowie. Biorąc pod uwagę nasze położenie geograficzne i to jak łatwo z wielu miejsc do nas dojechać, jestem w stanie sobie wyobrazić, że przy dobrych wynikach sportowych decyzja na przykład dla pięciuset Chorwatów o tym, żeby nagle przyjechać do Polski, by kibicować swej drużynie, będzie łatwa. Podobnie dla Niemców, którzy przyjadą w większej liczbie na mecze w fazie głównej do Wrocławia, czy dla Duńczyków, którzy po awansie swej drużyny przemieszczą się z Gdańska do Wrocławia. Mogą przylecieć samolotem i przyjechać samochodami. Zobaczymy, jak to się będzie rozwijało. Marzę o tym, że zobaczyć takie obrazki, jakie pamiętam z 2012 roku (piłkarskie ME w Polsce i na Ukrainie - przyp.) - kolorowo ubrani, uśmiechnięci kibice, którzy na rynku wspólnie śpiewają, trochę się przekrzykują, ale w miłej, fajnej atmosferze.

Fani będą mogli oglądać turniej także w specjalnie przeznaczonych dla nich strefach...
Chcemy, żeby one też były pełne podczas mistrzostw Europy. Cztery oficjalne strefy kibica będą zlokalizowane w dogodnych dla fanów polskich i zagranicznych miejscach, czyli na Małym Rynku w Krakowie, na Placu pod Spodkiem w Katowicach, na Placu pod Iglicą we Wrocławiu i na Targu Węglowym w Gdańsku. Będą one otwarte codziennie. Kibice będą mogli wspólnie oglądać mecze. Będzie tam też strefa zabaw i rekreacji, różnego rodzaju animacje, konkursy dla najmłodszych i starszych kibiców. Chcemy, żeby to było rodzinne miejsce. Będzie też strefa kateringowa z napojami i jedzeniem, strefa relaksu. Planujemy, głównie w dniach bez meczów, specjalne atrakcje - na przykład kulinarne - związane z regionem i miastem, koncerty, pokazy teatralne.

Turnieje rozgrywane w miastach gospodarzach turnieju służyły także sprawdzeniu ich gotowości do organizacji Euro 2016. Jak wypadły te sprawdziany?
Testy były po to, żeby przede wszystkim wyłapywać to, co możemy zrobić lepiej podczas turnieju. Cieszymy się, iż wiele spraw dobrze funkcjonowało, ale w każdej hali mieliśmy sporo wniosków. Na przykład ostatni turniej testowy we Wrocławiu (Christmas Cup - przyp.), rozgrywany był w przepięknej, wspaniałej, 103-letniej dziś hali. Została jednak dawno zaprojektowana. Mieliśmy sporo wniosków związanych z systemem akredytacji. Sprawdzaliśmy też kwestie parkingowe, dojazdowe, oprawy meczów i szereg innych drobnych elementów. Sukces mamy osiągnąć 31 stycznia, a nie teraz, kiedy cały czas trwa intensywna praca. Pewnie się zdarzy, że w pierwszym czy drugim dniu pojawią się problemy, które trzeba będzie jeszcze rozwiązać, ale dobrze byłoby, gdyby już od trzeciego dnia turniejowego wszystko w pełni funkcjonowało.

Może Pan podać kilka liczb, które najlepiej obrazują skalę logistyczną turnieju?
Spodziewamy się od 900 do 1000 akredytowanych przedstawicieli mediów i osób wspierających obsługę turnieju. Dla porównania: na mistrzostwach Europy w Danii, rekordowych pod tym względem, było ich bodaj 711. Spodziewamy się, że sprzedamy łącznie około 180 tysięcy biletów, co oznacza, że będzie trochę ponad 300 tysięcy kibiców, bo pamiętajmy, że bilety są na dany dzień meczowy. Spróbujemy i pod tym względem „powalczyć” z turniejem w Danii o dobry wynik. Myślę, że w strefach kibica w czterech miasta będziemy gościć łącznie kilkadziesiąt tysięcy, jeśli nie więcej, osób. Mógłbym sypać też innymi ciekawostkami: na przykład 12 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni reklamowych czy 10 tysięcy minut związanych z informacjami dotyczącymi meczów we wszystkich halach. Spodziewamy się, że sygnał telewizyjny, który będzie produkowany w Polsce, trafi do ponad 130 krajów na świecie.

Zdradzi Pan, jaki jest budżet turnieju?
To jest kwota, która cały czas może być podawana „od do”, ale powiedzmy, że jest to poziom około 45 milionów złotych. Naszym celem minimum jest, żeby zbilansować budżet - oczywiście z tytułu przychodów z biletów i produktów biznesowych. Mamy umowy z narodowymi dostawcami i umowy promocyjne z miastami. Praktycznie wszystkie koszty, które pokrywamy, począwszy od hal przez całą logistykę, hotele, zabezpieczenie medyczne, wolontariat i tak dalej, zamkniemy po rozliczeniu w marcu i wtedy będziemy wiedzieć, jak to się wszystko finansowo nam ułożyło.

Są jakieś kwestie związane z organizacją turnieju, które nie są jeszcze w pełni rozwiązane?
Jest to kwestia warunków pogodowych, na które bierzemy poprawkę. Dotyczy to na przykład transportu. Staraliśmy się tak go zorganizować, by w każdym mieście zapewnić drużynom i przedstawicielom mediów maksymalny komfort, skracać im czas przejazdu. Bierzemy jednak pod uwagę różne scenariusze pogodowe, które mogą nastąpić. Być może trzeba będzie też uwzględnić problemy związaną ze zbyt dużym zainteresowaniem turniejem. Możemy mieć taką sytuację, że jeśli Polacy awansowaliby do półfinału, to strefy kibica będą za małe. I na tę okoliczność też staraliśmy się przygotować. Złożyliśmy w odpowiednim momencie wnioski o dodatkowe miejsca, gdzie w trybie 24- czy 48-godzinnym możemy zorganizować publiczne oglądanie meczów. To są dodatkowe elementy, które musimy brać pod uwagę. Jest w ogóle tysiące detali i szczegółów, które muszą współgrać.

Po niedawnych zamachach terrorystycznych, zwłaszcza w Paryżu, kwestia bezpieczeństwa jawi się jako pierwszoplanowa...
Dla każdego organizatora tego typu kwestia zawsze była i jest nadal priorytetowa. Od dawna współpracujemy z miastami i samorządami oraz odpowiednimi instytucjami, które zapewniają bezpieczeństwo. Wszystkie sprawy z tym związane są ustalone z policją. Hale będą sprawdzane przed meczami, kibiców czekają dodatkowe kontrole, ale nie będą jakoś szczególnie uciążliwe. Będziemy namawiać wszystkich, także za pośrednictwem mediów, żeby na mecze przychodzili wcześniej, żeby mogli spokojnie wejść do hali. Jeśli chodzi o strefy kibica, to będą praktycznie zabezpieczane w taki sam sposób. Tam nie będą sprawdzane bilety, ale będą kontrole wejścia i wyjścia fanów. Wszystkie służby zaangażowane w kwestie bezpieczeństwa współpracują ze sobą, za co im dziękujemy.

Był Pan prezesem spółki PL.2012, która koordynowała prace związane z organizacją piłkarskich mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie w 2012 roku. Jak można porównać obie te imprezy, jeśli chodzi o ich organizację?
Turniej Euro 2012 był wydarzeniem zdecydowanie najbardziej kompleksowym w ciągu ponad ostatnich 20 lat. Był przygotowany przez wielką federację - UEFA. Przy organizacji turnieju pracowało ponad tysiąc osób. Przed Euro 2016 jest inaczej. Organizacja jest praktycznie po naszej stronie. Z drugiej strony, w dużo większym stopniu mamy możliwość działania i spada na nas większa odpowiedzialność. A nas nie jest tak dużo. Przez długi czas było nas kilkunastu, potem ponad 30 osób, a teraz jest po 25 w każdym mieście. To mniej niż UEFA miała w jednej strefie na jednym stadionie. Przed Euro 2012 było oczekiwanie bardziej związane z tym, czy to będzie duży wstyd czy bardzo dużo wstyd. A potem wszyscy byliśmy zaskoczeni, że wszystko zadziałało. Nie dlatego, że była fajna atmosfera, ale dlatego, że turniej był naprawdę dobrze przygotowany od strony organizacyjnej. Do dziś wiele osób to podkreśla. A teraz sytuacja jest odwrotna. Wszyscy zakładają, że będzie doskonale. Ale to, że wczoraj zdobyliśmy złoty medal na mistrzostwach świata nie oznacza, że zdobędziemy go i za dwa lata. To tylko oznacza, że mamy doświadczenie i wiemy, jak go zdobyć.

Aspekt organizacyjny wiąże się ze sportowym. Zwykle w tego typu imprezach, gdy gospodarze awansują do kolejnych faz turniejowych, zainteresowanie mistrzostwami rośnie...
Nie ulega wątpliwości, że w sytuacji, kiedy drużyna gospodarza świetnie gra, „niesie” turniej w kontekście organizacyjnym. Dlatego moje marzenie jako kibica i osoby ze związku jest wiadome. Natomiast z punktu widzenia organizacyjnego chciałbym, aby nasza drużyna awansowała do półfinału, a wtedy wszystko może się zdarzyć. Parę lat temu założyliśmy sobie, że ważny będzie sukces organizacyjny turnieju, ale dużo ważniejszy - rozwój piłki ręcznej w naszym kraju. Dlatego równolegle z przygotowaniami do mistrzostw Europy odbywało się kilkadziesiąt różnego rodzaju turniejów i akcji popularyzujących piłkę ręczną.

Jest Pan działaczem, ale handball poznał również jako zawodnik.
W MKS Gdańsk, przekształcony potem w Spójnię, grałem w latach 1986-1999, najpierw na pozycji obrotowego, potem jako środkowy rozgrywający.

Czego można Panu życzyć tuż przed inauguracją Euro 2016?
Musimy sobie wspólnie życzyć, żeby 31 stycznia mieć poczucie, iż sportowo jesteśmy zadowoleni i że organizacyjnie wszystko dobrze się ułożyło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski