Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EuroCup. Sofija Aleksandravicius z Wisły CANPACK Kraków: Wierzę, że to my polecimy do Turcji [ROZMOWA]

Justyna Krupa
Andrzej Banas / Polska Press
- Musimy być mentalnie silne w tym rewanżu – mówi o decydującym starciu z francuskim Reze Basket środkowa Wisły CANPACK Kraków Sofija Aleksandravicius. Koszykarki „Białej Gwiazdy” podejmą ekipę z Nantes w czwartek o godz. 18.30.

- W pierwszym wyjazdowym starciu 1/16 finału EuroCup we Francji odniosłyście przekonujące, wysokie zwycięstwo (67:87). To zapowiedź zwyżki formy Wisły CANPACK przed decydującymi chwilami w sezonie?
- Rzeczywiście, to może być dla nas kluczowy moment, bo jako drużyna naprawdę zaprezentowałyśmy się bardzo dobrze we Francji. Fajnie zacząć tę drugą część sezonu od takiej wygranej. W Europie wciąż mamy szansę sporo osiągnąć w tym sezonie. Mam nadzieję, że w starciu rewanżowym też wykonamy dobrą robotę. Wierzę, że to my polecimy do Turcji w kolejnej rundzie. Będziemy się starały, by ta europejska kampania Wisły w tym sezonie trwała najdłużej, jak to możliwe.

- W kolejnej fazie czekać będzie rywal z Turcji, pytanie tylko czy będzie to Cukurova czy Besiktas. Jak ocenia Pani siłę ewentualnych przeciwników?

- Prawda jest taka, że w Turcji sytuacja może się zmienić z tygodnia na tydzień. Trudno cokolwiek prognozować, gdy zwykle jest tam wielka rotacja - jedne zawodniczki odchodzą, inne przychodzą. Trudno ocenić potencjał rywala, bo za dwa tygodnie jego skład może wyglądać zupełnie inaczej. Wiemy, że niezależnie od tego, z kim ewentualnie przyszłoby nam zagrać, czeka nas ciężka walka.

- Swego czasu Wisła udowodniła w euroligowym starciu z Bourges, że da się odrobić 20 punktów straty, niemal w ciągu jednej kwarty. Warto o tym pamiętać, by nie uznać, że losy dwumeczu z Reze Basket rozstrzygnęłyście w pierwszym spotkaniu, a drugie będzie spacerkiem.- Zdecydowanie, 20 punktów zaliczki to jeszcze nie jest żadna gwarancja końcowego sukcesu. Choć może dodać nam nieco pewności siebie. Nadal jednak musimy grać agresywnie, nie możemy oczekiwać, że rywalki poddadzą się bez walki. Musimy być mentalnie silne w tym rewanżu.

- Od początku roku gracie już mocniejszym składem – wróciła do drużyny Jordin Canada, Pani też wkomponowała się w zespół po przenosinach z CCC Polkowice. To lepsza wersja Wisły, niż ta z początku sezonu?

- Trudno mi oceniać, jak drużyna grała, gdy jeszcze mnie w zespole nie było. Na pewno jednak powrót Jordin to świetna sprawa. Jej obecność w zespole nadaje naszej grze dodatkowy wymiar w ofensywie. Jest bardzo szybką zawodniczką. Dla mnie osobiście kilka pierwszych meczów w barwach Wisły to był okres przystosowania się do wymagań nowej ekipy.

- Czym różni się gra w Wiśle od tego, czego wymagano od Pani na początku sezonu w CCC Polkowice?

- Styl gry krakowskiej ekipy nie jest radykalnie inny od tego, co poznałam w CCC. Tu też każda z nas ma szansę pokazać się w ataku. Zdobywanie punktów ma być efektem wysiłku całej drużyny, nie ma nikogo, kto miałby sam decydować o wyniku. Atmosfera też jest podobna, jak w CCC – dziewczyny w Wiśle bardzo ciepło mnie przyjęły. Mogę więc ocenić, że to była pozytywna zmiana.

- Mówi Pani o pozytywnej zmianie. Ale CCC to faworyt do mistrzostwa i jedyna polska drużyna w obecnych rozgrywkach Euroligi. Czy więc nie było rozczarowania, że nie udało się pozostać w Polkowicach?

- Dla mnie najważniejsza była możliwość regularnej gry. Jeśli człowiek jest w drużynie euroligowej, ale nie może tam grać, to jest to trudne doświadczenie. Cieszę się więc, że jestem w Wiśle, z tymi dziewczynami. Zobaczymy, na co będzie nas stać w tym sezonie.

- Jak to możliwe, że w polkowickim klubie nie zorientowano się wcześniej, że nie będzie mogła Pani grać w Eurolidze na prawach Europejki? To ponoć była główna przyczyna Pani pożegnania z tą drużyną.

- Wszystko rozbijało się o ten przepis, że w składzie drużyny na Euroligę można mieć tylko jedną dodatkową zawodniczkę posiadającą podwójne obywatelstwo i korzystającą z prawa do gry w charakterze zawodniczki europejskiej. Okazało się, że Tiffany Hayes i ja byłyśmy w takiej samej sytuacji. Prawda jest taka, że raczej to nie sama zawodniczka powinna się takim tematem zajmować przed dołączeniem do drużyny. Nie wiem, dlaczego to zostało przeoczone. Wyszło pechowo, ale zdecydowałam, że trzeba znaleźć rozwiązanie tego problemu. I przeniosłam się do Wisły.

- Urodziła się Pani w Stanach Zjednoczonych. Jak silne są Pani związki z Litwą?

- Litewski był dla mnie pierwszym językiem, którego się nauczyłam, choć urodziłam się w Nowym Jorku. Moi dziadkowie pochodzili z Litwy. Jako dziecko uczyłam się litewskich piosenek, jadłam litewskie potrawy. Nie jest więc tak, że mam podwójne obywatelstwo tylko dlatego, by łatwiej mi było grać w koszykówkę w Europie. Móc występować tu, w Europie, skąd pochodzą korzenie mojej rodziny - to dla mnie honor.

- W Polsce gra już Pani drugi sezon. Po Gdyni i Polkowicach przyszedł czas na Kraków. Jak spędza Pani tutaj czas wolny?

- Jestem specjalistką od poszukiwania sklepów z kawą i kawiarni. Staram się odwiedzić takich miejsc jak najwięcej. Wynajęłam mieszkanie blisko Kazimierza, więc spędzam tam dużo czasu na moich poszukiwaniach. Testuję, gdzie podają dobrą kawę, jak wygląda wnętrze, jaka jest specyficzna atmosfera danego miejsca. Nie jestem jednak z tych, którzy wymagają sojowego mleka i takich rzeczy. Po prostu zamawiam flat white.

- Patrząc na Pani konto na Instagramie można odnieść wrażenie, że interesuje się Pani lotnictwem.

- Mój brat jest pilotem helikoptera w amerykańskiej marynarce. Stąd te zdjęcia. Niestety brat nie może wpaść tu, do Europy, na moje mecze, bo musi słuchać przełożonych. Ale przynajmniej często do siebie dzwonimy.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski