Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa w Czyżynach?!

Redakcja
Jan Balachowski biegał szybciej od dzisiejszych polskich zawodników Fot. Wacław Klag
Jan Balachowski biegał szybciej od dzisiejszych polskich zawodników Fot. Wacław Klag
- Pytać byłego lekkoatletę, czy śledził relacje ze Stambułu nie muszę. Ale czy oglądał Pan te transmisje z nostalgią?

Jan Balachowski biegał szybciej od dzisiejszych polskich zawodników Fot. Wacław Klag

Rozmowa z JANEM BALACHOWSKIM, 8-krotnym medalistą halowych mistrzostw Europy w lekkoatletyce

- Na pewno i z pewnym żalem. Za moich czasów (lata 60.i 70.) halowych mistrzostw świata nie było, powstały później. Do startów wykorzystywaliśmy natomiast corocznie mistrzostwa kontynentu. Za zadumą spoglądałem na grupę starszych 35-40-letnich zawodników w Stambule, jak 40-letnia triumfatorka trójskoku Yamile Aldama z Wielkiej Brytanii. Teraz granice uprawiania sportu się przesunęły, ja kończyłem karierę, mając 26 lat.

- Niemniej wykorzystał Pan czas dobrze, zostając halowym mistrzem Europy na 400 metrów i czterokrotnie w sztafecie 4x400 metrów. Mówiono o Panu, że lubi biegać w hali!

- Jak i w sztafecie. Bieganie w hali jest specyficzne, to było po drewnianej bieżni, ostre wiraże, krótkie okrążenia, w Belgradzie obwód miał tylko 162 metry. Pewne wskazówki czerpałem od Andrzeja Badeńskiego, który pierwszy z nas wyjeżdżał na sezon indoor do USA. Wtedy nie było dobrych warunków do przygotowań w zimie, brakowało w Polsce hal, Spała jeszcze nie dysponowała krytym obiektem. Z Henrykiem Szordykowskim biegaliśmy zimą wieczorami na deptaku wzdłuż Błoń. Aby jakoś poćwiczyć bieganie w hali, udawaliśmy się do szkoły w Bronowicach. Miała korytarz długi na 80 metrów. Wieczorem, jak wszyscy poszli, rozkładaliśmy na podłodze chodnik z gumy, takiej stosowanej na taśmociągach, co się udało Cracovii sprowadzić z kopalni w Jaworznie. Samo układanie tej gumy w szkole było wysiłkiem. Mimo trudności biegaliśmy, a było to 40 lat temu, szybciej niż dzisiejsi specjaliści 400 metrów w kraju. A przecież nie mieliśmy takiej odnowy, diety, opieki lekarskiej, jakie są teraz.

- W Stambule zwycięzca każdej konkurencji inkasował 40 tysięcy dolarów, a Pan za wygraną w Belgradzie w 1969 roku?

- Nic, podobnie kiedy wygrywaliśmy sztafetę w innych mistrzostwach Europy. PZLA przyznał nam odznaczenia sportowe i premie w złotówkach w wysokości dwóch pensji krajowych. O nagrodach w dolarach, które miały wtedy prawdziwą siłę przebicia, można tylko było pomarzyć.

- Po dobrym biegu w eliminacjach liczyliśmy, że Pana następcy w sztafecie 4x400 m etrówwywalczą w Stambule medal!

- Inaczej ustawiłbym sztafetę. Jakub Krzewina z AZS AWF Kraków, obecnie nasz najszybszy zawodnik, słusznie zaczynał, ale doświadczonego Marcina Marciniszyna przesunąłbym z drugiej na ostatnią zmianę. Tymczasem bieg kończył debiutant Łukasz Krawczuk, który upuścił pałeczkę.

- Z winy rywala?

- Nie sądzę. Polak szeroko trzymał ramiona, zderzył się z Rosjaninem Frołowem. Zapomniał, że głównym obowiązkiem zawodnika w sztafecie jest mocne trzymanie pałeczki. Skoro mu się wymknęła, to może powinien wcześniej poprosić tyczkarki o talk i natrzeć rękę! Żartuję, ale tak poważnie - widzę tu brak doświadczenia. Szkoda tylko szansy, bo nie prędko może się powtórzyć. Nawet gdy do kadry wrócą nasi doświadczeni 400-metrowcy, to na igrzyskach w Londynie ciężko będzie Polakom wejść do finału, nie mówiąc o medalu.
- Jak Pan biegał, zdarzały się Polakom takie przygody z pałeczką?

- Nigdy, a startowałem w sztafecie ponad 100 razy. Nikt z nas nie upuścił pałeczki, nie przekraczaliśmy strefy zmian, nie byliśmy zdyskwalifikowani.

- W Krakowie w ostatniej dekadzie kolejno pojawiają się talent na 400 metrów: Piotr Klimczak, Jan Ciepiela, Jakub Krzewina...

- To dzięki dobrej pracy trenera Lecha Salamonowicza i zapobiegliwości działaczy AZS AWF Kraków, że ściągnęli tu Krzewinę. Szkoda, że tylko jeden przedstawiciel podwawelskiego grodu startował w Stambule. Przydałby się taki występ dla nauki utalentowanej biegaczce 1500 metrów Katarzynie Broniatowskiej, wychowance trenera Romana Kołodzieja. Niepokoję się kontuzjami Janka Ciepieli, jak długo jeszcze będą go prześladować?

- Jeden medal Polski w Stambule cieszy?

- Nie. Dziwię się, że żaden z 800-metrowców nie stanął na podium. Można się zastawiać nad taktyką Adam Kszczota w finale. Natomiast chwała Tomkowi Majewskiemu za brąz, poziom konkursu pchnięcia kulą był wysoki, on dwa razy pobił rekord Polski.

- Za dwa lata gospodarzem halowych MŚ będzie Sopot!

- I bardzo dobrze. Katowice w 1975 roku organizowały w "Spodku" mistrzostwa Europy. Uważam, że czas na Kraków, który buduje halę w Czyżynach. Można wystąpić o lekkoatletyczne mistrzostwa kontynentu w tym obiekcie w 2017 lub 2019 roku.

Rozmawiał Jan Otałęga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Europa w Czyżynach?! - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski