Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa... Westwalewicza

Redakcja
- Pomysł wystawy kołatał mi gdzieś w głowie od pewnego czasu i teraz, dzięki Gimnazjum nr 8 w Tarnowie, materializuje się. To dla mnie wielka radość, a dla Tarnowa, jestem przekonany, wydarzenie dużej rangi artystycznej - mówi z przeświadczeniem Andrzej Westwalewicz, syn nieżyjącego od kilku lat wybitnego malarza Stanisława Westwalewicza.

Pomysłodawcy mają nadzieję, że w organizację majowej wystawy włączą się sponsorzy, władze oświatowe, miejski samorząd

   Trwają właśnie przygotowania do unikatowej wystawy rysunków i obrazów, które wyszły spod ręki mistrza Stanisława w latach 1943-1947. W wojennym czasie służył w II Korpusie gen. W. Andersa i wraz z innymi żołnierzami przeszedł szlak bojowy zakończony zwycięską kampanią we Włoszech. Dźwigał ze sobą nie tylko karabin, nie rozstawał się też z pędzlem, piórkiem i ołówkiem. I powstały dzieła zaświadczające o dużej wrażliwości artystycznej, ciekawości świata, zdolności obserwacji i warsztatowym kunszcie.
   W 1944 roku zorganizowano w Rzymie wystawę prac polskich malarzy żołnierzy, utrzymaną w klimacie impresjonizmu. Stanisław Westwalewicz uczestniczył w niej już jako członek międzynarodowego stowarzyszenia "Art-Club" (Circolo Artistico Internazionale) powołanego w wyzwolonym Rzymie. Dwa lata później Westwalewicza uhonorowano włoskim krzyżem zasługi - La Croce al Merito di Guerra.
   -(...) dwuznaczności obce są tym polskim malarzom, autentycznie nowoczesnym (ciałem i duszą), każdy z nich według swoich możliwości.__W tej atmosferze nowoczesności, powstałej w Polsce po odzyskaniu niepodległości powrócą prędko, mamy nadzieję, ci nasi przyjaciele do ojczyzny, niosąc skarby nowych pojęć, nie mniej jak bogactwo poglądów powstałych z przeżyć ciężkich, jak ich własne perypetie. Pełność i rzetelność, jakie wkładają w swe dzieła są najlepszym zapewnieniem przyszłości, która ich oczekuje, na jaką zasługują. A życzymy im gorąco - najlepszej - pisał wówczas, w przedmowie do katalogu, Gino Severini, wybitny włoski malarz.
   W gazecie "Il Quotidiano" napisano po wystawie - Ośmiu malarzy: Jarema, Turkiewicz, Matuszewski, Bogucka, Westwalewicz, Siedlanowski, Haad i rzeźbiarz Glett reprezentują neoimpresjonizm. (...) Ci artyści żołnierze przedstawiają, jak malarze patrzą na świat. Potrzeba rzeczywiście kochać, pasjonować się rzeczami wielkimi i tajemniczymi, by móc tworzyć sztukę z daleka od własnego kraju. Dla nich ta twórczość jest trwałym dowodem patriotyzmu, wszystkich największych tęsknot, przywiązania do kraju oraz humanizmu.
   - Po 60 latach od tamtego wydarzenia organizowana jest wystawa prac mojego ojca obejmującą lata 1943-1947. Znajdzie się na niej 36 obrazów olejnych i 102 rysunki, nigdy dotąd w całości nie eksponowanych. Wystawę można oceniać w symbolicznym wymiarze dla kilku pokoleń Polaków, dla najnowszej historii Polski, która w maju tego roku staje się częścią zjednoczonej Europy. Ta wystawa to swego rodzaju pomost łączący przeszłość z teraźniejszością europejską. Tak sobie ją, w każdym razie, wyobrażam - mówi A. Westwalewicz.
   Jadwiga Małyszko, dyrektorka Gimnazjum nr 8 (które od paru lat nosi imię St. Westwalewicza) podziela ten punkt widzenia. Jest przekonana, że wystawa wybranych dzieł Westwalewicza będzie wydarzeniem o wielkiej wartości artystycznej i poznawczej. Towarzyszącym akurat oficjalnemu wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej, w maju 2004. -Pokaże, że w Europie byliśmy zawsze, mamy znaczący udział w jej historii i nie mamy powodów do kompleksu. Wręcz przeciwnie...
   Na wystawie organizowanej w salach gimnazjum znajdą się mistrzowskie rysunki i nasycone ciepłymi barwami obrazy olejne (w tym kilka kobiecych aktów), które powstawały m.in. w Palestynie, Iraku, Iranie, Egipcie, Rzymie, Wenecji. W dobrym stanie dotarły z ziemi włoskiej do Polski, wraz z ich autorem. -Przyjechały do komunistycznej Polski na przełomie 1947/48 zapakowane w wojskową pałatkę - opowiada Andrzej Westwalewicz. Tato zdecydował się wrócić do ojczyzny, choć z Polski docierały ostrzeżenia i wieści o aresztowaniach, prześladowaniach andersowców. Wziął sobie do serca słowa biskupa Józefa Gawliny, który mówił polskim żołnierzom na Zachodzie: kto ma w kraju rodzinę, żonę, dzieci, niech wraca, niech nie porzuca bliskich! Z Włoch udał się do Anglii, a stamtąd wyruszył drogą morską do kraju. Szczęśliwie wysiadł w porcie i do rodzinnych Pionek k. Kozienic dojechał towarowym pociągiem. Uniknął też większych prześladowań i służby w ludowym wojsku polskim, ale długo nie mógł się pogodzić z rzeczywistością w powojennej Polsce.
   Udało mu się przewieźć obrazy i rysunki w niemal nienaruszonym stanie. Płótna zwijał farbą na zewnątrz, żeby zamalowane powierzchnie nie popękały i zapakował je wszystkie do wojskowej pałatki. Tak dotarły bezpiecznie do miejsca przeznaczenia, nie zwracając niczyjej uwagi. Na tarnowskiej wystawie znajdzie się, oczywiście, miejsce dla owej pałatki, żołnierskiego worka i munduru Westwalewicza, troskliwie przechowywanych przez syna Andrzeja. -Są dla mnie jak relikwie - wyznaje.
   - Jesteśmy trochę podekscytowani przygotowaniami do tak wielkiej wystawy - nie ukrywa dyr. Małyszko. Nasza szkoła będzie po raz pierwszy miejscem ekspozycji malarskiej o takim znaczeniu i musimy organizacyjnie postarać się. Czeka nas przygotowanie plakatów informacyjnych, zaproszeń, a w najbliższym czasie katalogu wystawy. W dniu jej otwarcia tj. 1 maja planujemy okolicznościową część artystyczną w wykonaniu uczniów i sesję naukową poświęconą żołnierzom artystom II Korpusu Andersa. Zwrócimy się ze specjalnymi zaproszeniami i prośbami o patronat m.in. do Ministerstwa Kultury, Muzeum Narodowego, ambasady włoskiej, powiadomimy tarnowskie i podmiejskie szkoły. Będziemy wdzięczni sponsorom, którzy zechcą nas wesprzeć finansowo w przygotowaniach. Zaznaczam, że nie będziemy traktować wystawy prac Westwalewicza jako swej wyłącznej własności, zamierzamy udostępnić ją wszystkim zainteresowanym.
   Podobne oczekiwania ma A. Westwalewicz, wystawę dzieł ojca określa mianem prezentu dla Tarnowa, dla tarnowian. -Z wielką przyjemnością wypożyczam prace ojca z okresu włoskiego i liczę, że obejrzy je z refleksją wielu tarnowian i gości.
   Pan Andrzej chce, aby szkolna wystawa otwarta była w pierwsze trzy, wolne od pracy dni majowe i kilka następnych. Ma nadzieję, że zwróci na siebie uwagę nie tylko tarnowskiej publiczności. Może zainteresują się nią poważne galerie malarskie?
Marek Baran

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski