Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewelina Kobryn musi jeszcze poczekać na zdjęcie z Obamą

Justyna Krupa
Koszykówka. Była zawodniczka Wisły Can-Pack osiągnęła to, co nie udało się nawet Małgorzacie Dydek – zdobyła tytuł mistrzyni WNBA. Czy wróci do zespołu Phoenix Mercury? Na razie szykuje się do gry dla Jekaterynburga.

Kiedyś pisano o niej „Gortat w spódnicy”. Pytanie, czy od teraz nie trzeba zmienić tego określenia. Może raczej koszykarz Washington Wizards, jak się postara, ma szansę zostać „Kobryn w spodniach”?

Wiadomo, że to taka licytacja na sukcesy z przymrużeniem oka. Ale gdy Marcin Gortat i Ewelina Kobryn spotkają się kiedyś na jakiejś koszykarskiej gali, reprezentantka Polski może się z nim trochę poprzekomarzać. I powiedzieć: „ja ostatnio zdobyłam mistrzostwo WNBA, wychodząc w finale na parkiet w pierwszej piątce, teraz twoja kolej na to w NBA”.

Nigdy wcześniej żadnej Polce taki wyczyn się nie udał. Nawet Małgorzacie Dydek, najsłynniejszej dotąd polskiej koszykarce za oceanem. Mimo że przecież słynna „Margo” grała w WNBA przez 11 sezonów, notując indywidualnie nieporównywalnie lepsze statystyki niż Kobryn.

Tuż po __meczu jeszcze nie odczuwałam, że to historyczny sukces – przyznaje Kobryn.

W rozmowie z amerykańskimi mediami zadedykowała go właśnie zmarłej przed trzema laty Dydek.

Tak naprawdę przypadek sprawił, że była zawodniczka Wisły Can-Pack Kraków wyszła w finałowym meczu w pierwszej piątce Phoenix Mercury. Stało się tak, bo gwiazda zespołu Brittney Griner doznała urazu i nie chciano ryzykować jej występu.

Akurat w finale spędziłam na parkiecie dużo więcej minut, niż w innych meczach sezonu. To spowodowało, że cieszyłam się z tego triumfu jeszcze bardziej – przyznaje Kobryn. – Miałam szczęście, że trafiłam do takiej drużyny. To, że zdobyłyśmy mistrzostwo, to nie był przypadek – pobiłyśmy rekord w liczbie zwycięstw w sezonie zasadniczym – zanotowałyśmy aż 29 wygranych na 34 mecze!

Twitterowe konto Phoenix Mercury przez kolejne dni aż roiło się od fotek i filmików z mistrzowskiej fety. Szampan, wiwatujące tłumy, a w tym wszystkim „Ewka”. Czym takie świętowanie sukcesu w WNBA różni się od tych wszystkich fet, które w karierze już celebrowała?

Radość jest podobna, ale cała ta otoczka wokół finałów WNBA jest tak pobudzająca, podniosła, kolorowa, że dodaje jeszcze dodatkowego kopa adrenaliny – przyznaje Kobryn. – Po meczu przygotowana była specjalna sesja zdjęciowa, pojawiły się tłumy dziennikarzy. Zaraz po spotkaniu był uroczysty bankiet w Chicago. Później wróciliśmy do Phoenix i tam czekało nas prezentowanie pucharu przed własną publicznością, podziękowania, przemówienia…

Choć i tak najlepszą fetę zgotowała jej rodzina.

– _Rozwiesili transparent na __domu „Witamy mistrzynię WNBA” _– śmieje się „Ewka”.

Polka przyznaje, że skala tego sukcesu nadal do końca do niej nie dociera.

Po powrocie do Polski cieszyłam się przyziemnymi rzeczami – nielimitowanym czasem na sen, własnym łóżkiem. Wiadomo, że sezon w WNBA jest bardziej intensywny niż w __Europie.

A to nie koniec zaszczytów, może dopiero początek. Gdy poprzednio mistrzostwo WNBA zdobywała inna ekswiślaczka Erin Phillips, mogła liczyć m. in. na wizytę w Białym Domu i zdjęcie z Barackiem Obamą. Czy Kobryn już powinna szukać kreacji na taką uroczystość?

Jeżeli w przyszłym sezonie wrócę do Arizony, to też spotkam się z prezydentem _– zaciera ręce. No i dostanie specjalnie wygrawerowany pierścień. – _Te pierścienie są wręczane przed pierwszym meczem nowego sezonu, robione na __zamówienie – przypomina środkowa.

Pytanie tylko, czy rzeczywiście wróci do Phoenix na kolejny sezon?

– _Wstępna rozmowa – że się tak wyrażę – w sześć par oczu, już się odbyła. Czyli między mną, trenerką i menedżerem. Ale to były tylko wstępne zapytania _– uściśla Kobryn.

Całą sprawę ułatwia fakt, że trenerka Phoenix Sandy Brondello jest jednocześnie drugim trenerem w UMMC Jekaterynburg, czyli klubie, w którym Kobryn występuje przez resztę sezonu. Mają więc dużo czasu na konkretne ustalenia.

Razem z Kobryn w UMMC gra też największa gwiazda Phoenix Mercury, czyli Diana Taurasi. Wybrana jedną z najlepszych koszykarek w historii WNBA rówieśnica Kobryn jest ponoć jej dobrą kumpelą.
Z Taurasi będę grać już trzeci sezon w UMMC. To naturalne, że była jedną z bliższych mi koleżanek w ekipie Phoenix. Podobnie, jak byłe wiślaczki – Erin i Candice Dupree. Cały zespół łączyła jednak świetna atmosfera i nie było to sztuczne koleżeństwo. Ludzie, którzy przyglądali się naszej drużynie z boku, mówili „wyglądacie, jak rodzina”. To mógł być klucz do sukcesu – uważa Kobryn.

Ostatnio jeden ze znanych blogerów piszących o WNBA narzekał, że w Ameryce panuje zbyt duży kult sportowych gwiazd. Ta „celebrycka obsesja” ma sprawiać, że gdy ktoś nie jest wypromowany medialnie, to trudniej mu się sportowo przebić za oceanem. Kobryn w WNBA rozegrała już trzeci sezon, ale za każdym razem pełniła głównie rolę rezerwowej i po części potwierdza tę tezę.

Zawodnikowi z Europy jest zawsze trudniej. Tym bardziej starszemu, bo ja już byłam wiekową zawodniczką, gdy trafiłam do WNBA – śmieje się. – A przede wszystkim anonimową dla całej Ameryki. A tam wszystko jest związane z marketingiem. Nie wystarczy być tylko dobrym zawodnikiem, na poziomie sportowym. Dlatego trzeba było cierpliwie czekać na __swój moment.

A początkowo ten sezon za oceanem wcale nie zapowiadał się na tak udany.

Przyjazd na zgrupowanie kadry Polski na eliminacje do Eurobasketu wybił mnie nieco z rytmu tego sezonu – przyznaje „Ewka”. – Wróciłam do USA z drobną kontuzją. Trochę trwało, nim doszłam do __formy.

A przecież rok temu odgrażała się, że już w reprezentacji nie zagra, podobnie jak Agnieszka Bibrzycka. Dlaczego zmieniła zdanie?

Siedziało we mnie, by zagrać jeszcze w kadrze, pomóc. Czułam się na siłach. Nie jestem też związana sprawami rodzinnymi, jak Aga, bo nie mam dzieci. A każde rozstanie matki z dzieckiem boli. I _decyzję „Biby” też trzeba uszanować – _podkreśla Ewelina.

W tym tygodniu Kobryn zaczęła przygotowania do nowego sezonu z ekipą z Jekaterynburga. Czy nie przeszkadza jej polityczne napięcie, jakie ostatnio wytworzyło się wokół Rosji? Nie wahała się, czy podpisywać kolejny kontrakt z tamtejszym klubem?

– Trafiłam tam na bardzo fajnych ludzi, w pełni profesjonalnych, którzy nie łączą spraw politycznych ze sportem. Ja w ogóle mam w życiu szczęście do ludz_i – twierdzi była wiślaczka. – _Czasem ktoś wprawdzie zapyta, co myślę o tym czy o tamtym wydarzeniu, ale przecież nikt mi się nie każe z moich poglądów tłumaczyć.

Programów informacyjnych w telewizji rosyjskiej nie ogląda, więc nie styka się z sączącą się z telewizorów propagandą.

– Jak już oglądam telewizję, to raczej jakieś show czy programy sportowe. Bo też moja znajomość rosyjskiego jest – powiedzmy – komunikatywna. Nie jestem też wielką pasjonatką polityki – ucina. – Gdy w poniedziałek odbierałam w konsulacie wizę do Rosji, to pracownicy placówki byli bardzo mili i nawet żartowali, że wpadną na __nasz mecz.

Nie będą musieli jechać aż do Jekaterynburga. Już niebawem UMMC z Kobryn w składzie przyjedzie do Krakowa w ramach rozgrywek Euroligi. Kibice Wisły będą mieli okazję pogratulować swojej byłej kapitan.

Wciąż myślę o tym, by karierę zakończyć w barwach „Białej Gwiazdy” – deklaruje „Ewka”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski