Nad Wisłą informatyzacja szpitali i poradni przebiega jednak wyjątkowo opornie. Niechęć lekarzy wobec systemu wirtualnych L4 to tylko jeden z przykładów. Głosy sprzeciwu pojawiają się za każdym razem, gdy rusza dyskusja o gromadzeniu wirtualnych danych czy prowadzeniu elektronicznej dokumentacji medycznej. Dość powiedzieć, że placówki umożliwiające pacjentom rejestrację za pośrednictwem internetu albo zdalny wgląd w wyniki badań, nadal należą do wyjątków.
Argumenty przeciwników technologicznych udogodnień zwykle są podobne: brak infrastruktury, kosztowne inwestycje w sprzęt, konieczność poświęcenia dodatkowego czasu, strach przed nieznanym systemem i komputerem, na co dzień niewykorzystywanym.
Przywiązanie do papieru lekarzy, którzy nieustannie się przecież dokształcają, sięgają po nowe leki i metody terapii, musi jednak dziwić. Trudno sobie wyobrazić, że akurat dla medyków obsługa klawiatury jest barierą nie do pokonania. Na zaprzyjaźnienie się z programem służącym do wystawiania wirtualnych L4 mieli zresztą ponad dwa lata.
Okres przejściowy, który poprzedził wprowadzenie powszechnych e-zwolnień wyraźnie pokazał, że - bez przymusu - medyków wyjątkowo trudno zachęcić do takiego rozwiązania. Rządzący nie zamierzają więc po raz kolejny odraczać zaplanowanej rewolucji. Upór lekarzy czkawką może odbić się zaś im samym - kiedy pacjenci zaczną omijać te gabinety, gdzie z uzyskaniem potrzebnego L4 będą mieć problemy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lekarze nie chcą zrezygnować z papieru i wystawiać e-zwolnień
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?