Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fachowcy na ciężkie czasy

Redakcja
Rządy fachowe, pozaparlamentarne czy ponadpartyjne mają w Polsce długą tradycję. Oczywiście, nie w PRL, gdzie komunistyczna nomenklatura nie zamierzała dzielić się władzą, czasem jedynie przebierała dyktaturę w teatralny kostium demokratycznych procedur.

Ryszard Terlecki: WSZYSTKO JEST POLITYKĄ

Były więc niby-wybory, niby-sejm, niby-rząd, ale władza pozostawała w rękach kierownictwa komunistycznej partii (PZPR) i jej sowieckich mocodawców.

W II Rzeczpospolitej do formuły rządów fachowych uciekano się kilkakrotnie. Niestabilnym parlamentem lat dwudziestych nieustannie wstrząsały rządowe kryzysy. Gdy w Sejmie brakowało zgody licznych partyjnych klubów, powoływano gabinety pozaparlamentarne. Tak było we wrześniu 1921 roku, gdy na kilka miesięcy premierem został Antoni Ponikowski, profesor miernictwa na Politechnice Warszawskiej. Rok później, w lipcu 1922, powołany został rząd Juliana Nowaka, doktora nauk medycznych i weterynaryjnych, rektora UJ i wiceprezydenta Krakowa. Jego zadaniem było przeprowadzenie wyborów do Sejmu i Senatu w oparciu o nową ordynację wyborczą. Rządy pozaparlamentarne powoływano wówczas, gdy brakowało szans na stabilizację polityczną, gdy partie nie mogły się porozumieć w sprawach programowych, a rząd był niezbędny do sprawnego administrowania państwem.

W warunkach ostrego kryzysu gospodarczego znów sięgnięto po rząd fachowy. Powołany w grudniu 1923 roku gabinet Stanisława Grabskiego, ekonomisty i absolwenta m.in. agronomii w Halle, przeprowadził reformę skarbu, obniżył deficyt budżetowy, zahamował inflację, zastąpił markę polskim złotym. To właśnie ten rząd udowodnił, że w sytuacji nadzwyczajnej sprawdzają się nadzwyczajne rozwiązania, a interes zagrożonej gospodarki wymaga zawieszenia politycznych sporów.

Poprawa sytuacji finansowej państwa pozwoliła wrócić do sejmowej rutyny. Ale zwolennicy marszałka Piłsudskiego z coraz większą irytacją patrzyli na rządy z udziałem partii, które jeszcze niedawno współpracowały z zaborcami. To oni, byli legioniści i konspiratorzy z Polskiej Organizacji Wojskowej, przelewali krew za wolną Polskę, tymczasem koalicyjne ministerstwa obsadzali do niedawna prorosyjscy endecy. Kiedy przebrała się miara goryczy, pozostała już tylko droga niekonstytucyjna. Zamach majowy przywrócił poczucie historycznej sprawiedliwości: odpowiedzialność za niepodległe państwo przejęli ci, którzy tę niepodległość wywalczyli.

Piłsudski nie chciał dyktatury. W miejsce prezydenta Wojciechowskiego, który zrzekł się urzędu, zaproponował bezpartyjnego fachowca Ignacego Mościckiego, profesora chemii i rektora Politechniki Lwowskiej. Zgromadzenie Narodowe potwierdziło ten wybór. Rozpoczęły się rządy sanacji – twardych rządów na trudne czasy.

Bezpartyjni fachowcy na czele rządu mieli zawsze to samo zadanie: wydobyć kraj z kryzysu i doprowadzić do kolejnych wyborów. Czy warto korzystać z ich doświadczeń? Historia uczy, że w ostatecznym rachunku odwaga zawsze się opłaca. Ta odwaga jest nam teraz potrzebna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski