Waldemar Góra jest trenerem Toporu Tenczyn Fot. Andrzej Wiśniewski
NASZ CYKL. Dawne Sławy krakowskich boisk: Waldemar Góra
Jako rodowity nowohucianin zaczął treningi w Hutniku, gdzie przeszedł wszystkie szczeble od trampkarza do seniora. - Czas spędzony w Hutniku wspominam bardzo miło. Z kadrą Krakowa wygraliśmy Puchar Michałowicza, pokonując w finale Warszawę. Pamiętam ten mecz do dziś, bardzo zacięty, a zwycięską bramkę zdobył Kaziu Moskal. Potem zdobyliśmy z kolegami mistrzostwo Polski juniorów i kilku z nas dostało szansę gry w ekipie seniorów. Wywalczyłem sobie miejsce w składzie, ale upomniało się o mnie wojsko i służbę pełniłem jako gracz Legii - wspomina Waldemar Góra.
W stołecznym klubie zagrał cztery spotkania i doznał kontuzji kolana, potem wystąpił w kilku meczach trzecioligowych rezerw, a resztę służby dograł w krakowskim Wawelu. - Walczyliśmy o awans do drugiej ligi, ale się nie udało. Kolejnym klubem Góry była Cracovia, w której spędził sześć sezonów. - W "Pasach" bywało różnie, były piękne czasy, gdy graliśmy w czubie drugiej ligi, ale były też przykre, gdy brakowało w klubie ciepłej wody i spadaliśmy do trzeciej ligi. Grę w Cracovii wspominam miło, było głównie biednie, ale drużyna trzymała się razem.
W pamiętnych drugoligowych derbach przy ul. Kałuży, w których Wisła wygrała 2:0, pieczętując powrót do elity, Waldemar Góra wpisał się na listę strzelców, trafiając... do swojej bramki. - Nie życzę nikomu strzelić samobója w tak ważnym meczu. Byłem po kontuzji, ale musiałem zagrać, czucie piłki było słabe i stało się, jak się stało. Nie potwierdzam natomiast tego, że ten mecz odpuściliśmy - mówi piłkarz.
Waldemar Góra odszedł z Cracovii, gdy zaczęły się dla niej lepsze czasy, ale metryki nie dało się oszukać i zawodnik zaczął grać i pracować w klubach powiatu myślenickiego. - Moja żona jest z Tenczyna, tam zamieszkaliśmy, więc skorzystałem z oferty najpierw Karpat Siepraw, a potem Toporu Tenczyn. W Toporze powstała wówczas ciekawa drużyna, ja byłem jej grającym trenerem. Awansowaliśmy do nowosądeckiej klasy okręgowej i był czas, że byliśmy najlepszym klubem w powiecie. Daleko zaszliśmy w Pucharze Polski, choć w zespole grali niemal sami gracze z Tenczyna. Niestety, później klub nawet zawiesił działalność i teraz powoli odbudowujemy siłę drużyny, choć idzie nam jesienią niespecjalnie w myślenickiej klasie A - mówi Waldemar Góra.
Góra dał się poznać z jak najlepszej strony w roli trenera Turbacza Mszana Dolna i Pcimianki, którą przejął, gdy klub był w rozsypce, a zostawił w klasie okręgowej. - W Pcimiu pracowałem przez sześć sezonów i bardzo ciepło wspominam te lata. Przeżyłem coś wspaniałego, bo małymi kroczkami budowaliśmy coraz silniejszy zespół, widziałem jak z niczego powstaje silna drużyna, która potem ogrywała ligowych potentatów. Do dziś kibicuję Pcimiance, no chyba żeby grała z moim Toporem.
Waldemar Góra pracę w Toporze Tenczyn łączy z pracą stolarza w Rabce, choć z zawodu jest elektrykiem. Ma 12-letniego syna i 2-letnią córeczkę. - Udaje mi się godzić obiowiązki zawodowe, trenerskie z byciem mężem i ojcem. Sportowo żałuję, że nie udało mi się osiągnąć więcej w Cracovii, był bardzo dobry zespół, brakowało zaś funduszy i graliśmy tylko w trzeciej lidze. Teraz chciałbym utrzymać Topór w klasie A i w przyszłości stworzyć tu silny zespół - mówi wychowanek Hutnika Kraków.
Za tydzień Piotr Apryas, były piłkarz Cracovii i Grzegórzeckiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?